sobota, 8 września 2012

Część VI

Minęły trzy miesiące. Moi synowie skończyli 3 lata, razem z reprezentacją zdobyłem brązowy medal ME i rozpocząłem kolejny sezon w Skrze Bełchatów. Niestety mój plan ściągniecia chłopaków do zagłębia węgla brunatnego skończył się fiaskiem i nadal byłem zawieszony między Dobrym Miastem a Bełchatowem. Gdzie w tym wszystkim miejsce dla Kasi? Otóż Kasi nie ma już w moim życiu. Jej telefon milczał jak zaklęty, a sama kontaktowała się ze mną tylko wtedy, kiedy pytała o pozwolenie, by zabrać chłopców na jakiś spacer do parku. Zawsze robiła to wtedy, kiedy grałem mecz wyjazdowy czy wyjeżdżałem za granicę na rozgrywki europejskie. Mama Krystyna mówiła, że szatynka się zmieniła i na moje nieszczęście, spełniła moją prośbę. Podobno od jakiegoś czasu do Dobrego Miasta przyjeżdża razem z Tomaszem Zawadą i z nim też udaje się z powrotem do Olsztyna. Ostatnio oddała Kadziewiczowej klucze od mieszkania. Teściowa nie miała na tyle odwagi, by zapytać czy mieszka z Zawadą, ale dla mnie było to tak jakby oczywiste. Kaśka zaczęła trzeci rok studiów i zapewne chciała licencjat zrobić na warmińsko-mazurskim uniwersytecie. Kiedyś w planach miała przenosiny na uniwerek do Łodzi, ale plany te zapewne uległy zmianie. Nie miałem prawa mieć do niej pretensji, ale miałem prawo czuć żal, że zaprzepaściałem szansę na normalne i szczęśliwe życie. Sam z siebie mogłem być dumny, że w pewien sposób odciąłem się od wspomnieć. Potrafiłem wyskoczyć z kolegami na piwo czy kolację, nie rozpamiętując na każdym kroku tego, co było kiedyś. Kiedy wreszcie poczułem, że byłbym wstanie być dla Kasi takim partnerem na jakiego zasłużyła, ona ułożyła sobie życie beze mnie.
-Bartek mówię do Ciebie!- no tak, od kilku chwil mój menadżer próbuje się ze mną porozumieć, a ja swoim zamyśleniem skutecznie mu to uniemożliwiam. Spotkaliśmy się w jednej z bełchatowskich kawiarni, by porozmawiać o rzekomym zainteresowaniu rosyjskimi klubami moją osobą. Prosiłem Boska, by nigdy nie mówił w prasie o sprawach, które na dobrą sprawę są wyssane z palca i nie mają żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. Ryszard należał jednak do ludzi, którzy lubią dzielić się ze światem choćby poświatą nadziei o ewentualnym przejściu jego podopiecznego do innego klubu. Czasami miałem już po dziurki w nosie tej jego opieki...
-A ja też tyle razy mówiłem, że nie będe rozmawiał o swoich transferach w czasie trwania sezonu ligowego. Jestem zawodnikiem Skry i na grze dla niej zamierzam się teraz skupić.-czy to tak trudno zrozumieć, że tego wymaga ode mnie profesjonalizm? Staram się dać z siebie maksimum dla dobra obecnego klubu i nie chcę się rozpraszać nowinkami i ewentualnej wysokości mojego kontraktu.
-Nie musisz się tak unosić. Nie chcę ci Bartek nic mówić, ale ostatnio falujesz z grą i nie sądzę, żeby twoje problemy były związane ze sprawami czysto siatkarskimi. Chodzi o Kaśkę tak?- mój problem polegał na tym, że Bosek wiedział o mnie znacznie więcej, niż bym tego chciał i nie było to do końca zależne ode mnie. Znał mojego ojca, ale najlepiej znał właśnie rodzinę Kasi. Był przecież menadżerem Arka, więc nie ma się co dziwić, że zdążył poznać szatynkę. Nieraz Gołaś opowiadała mi o wspólnych kolacjach rodziny Gołasiów i Bosków, na których poruszano zawsze tematy związane z siatkówkę, nawet kiedy Arka nie było już między nami. Byłem ciekawy czy Ryszard ma jakieś informacje na temat Kasi i tego co się z nią teraz dzieje. Skłamałbym, jeśli bym powiedział, że nie chciałbym się dowiedzieć jaką rolę w jej życiu odgrywa Tomasz.
-Nie chcę o tym mówić. Proszę cię tylko o jedno, o moich ewentualnych transferach zacznij mówić w momencie ostatniego gwizdka meczu, którym będę kończył sezon ligowy w Skrze.-dochodzę do wniosku, że nie ma sensu rozmawiać z nim o Kasi. Gdybym miał w sobie na tyle odwagi, to sam pojechałbym do Olsztyna i chociażby poczekał na nią przed uczelnią. Wolałem jednak usunąć się w cień, bo przecież to ja dałem jej wolną rękę, więc nie powinienem jej tej wolności ograniczać. Spotaknie z Boskiem dobiega końca, płacę za swoją kawę i wychodzę na zewnątrz. Koniec pażdziernika to czas nieustających deszczy, który pogłębia w człowieku przybicie spowodowane zasypiającą przyrodą. Koniec pażdziernika to też sygnał, że za chwilę w kalendarzu pojawi się czerwona jedynka, które będzie dniem wspomnieć o tych, którzy odeszli. Dla mnie ten dzień już trzeci rok z rządu i podejrzewam, że do końca moich dni, będzie wyglądał tak samo. Stanę przy kamiennej płycie, spojrzę na wyryte w niej złote litery i przypomnę sobie dzień, w którym straciłem ją bezpowrotnie. Obejrzę się dookoła i dostrzegę rodziców Wiki, Łukasza z Julką, dostrzegę trojaczki i dzieci przyjaciół, ale będę przekonany, że tylko mnie tak to boli. Chociaż nie, może w tym roku będzie inaczej? Może w tym roku spojrzę na jej zdjęcie, uśmiechnę się i wreszcie będę mógł powiedzieć jej, że jestem gotowy podjąć rękawicę, którą rzuca mi życie? Może wreszcie Wiki nie będzie musiała śnić mi sie każdej nocy mówiąc, że zasługuję na szczęście?

~*~

23 tygodne. Tyle czasu nosi pod swoim sercem małą fasolkę, która jest owocem...no właśnie, czego ona tak właściwie jest owocem? Wpadki? Na pewno, bo przecież nie planowała z Bartkiem dziecka. Miłości? Tak, ale tylko tej jednostronnej i nieodwzajemnionej. Zaraz na początku sierpnia okazało się, że jedna z czynnie spędzonych przez Kaśkę i Bartka nocy okazała się brzemienna w skutki. Gołaś zaszła w ciążę i nie było od tego odwrotu. Początki nie były łatwe. Świadomość o dziecku nie mogła zakiełkować w głowie szatynki. Chwytała się dosłownie wszystkiego, byle tylko nie dopuścić do siebie myśli, że jest w ciąży. Jej zachowanie było skrajne, co lekarz wytłumaczył jako szok i wszystko zapisał po stronie młodego wieku i być może nieciekawej sytuacji związanej z ojcem dziecka. Nie znał jej, a trafił w dziesiątkę. Chciała spokojnie skończyć studia i nie myślała o tym, że przyjdzie jej zrobić sobie przerwę ze względu na dziecko. Z drugiej strony wiedziała, że nie może o tym powiedzieć Bartkowi, bo znając jego charakter, siatkarz chciałby z nią być tylko po to, by dziecku nie zabrakło rodziny. Maleństwo czułoby się kochane, ale ona wiedziałaby, że Kurek idzie z nią przez życie tylko i wyłącznie ze względu na litość i przywiązanie do dziecka. Na to nie chciała się zgodzić. Już i tak wystarczająco długo trwała przy nim z nadzieją, że kiedyś ognisko miłości zapłonie ich wspólnym żarem, a nie tylko jej subtelnym płomykiem. Postanowiła wychować dziecko z pomocą Tomka, bez ingerencji Bartka. Zaśmiała się ironicznie na myśl, że historia zatoczyło koło. Kiedyś przecież między Weroniką a Kurkiem doszło do rozstania, szatynka nie powiedziała na początku Bartkowi o ciąży, ale potem wszystko zakończyło się pojednaniem i powrotem. Ona wiedziała, że musi brnąć w kłamstwo, bo nie była Weroniką i nie miała co liczyć na to, że Kurka serce zapała kiedyś miłością w jej kierunku. Rodzinie powiedziała, że poznała wspaniałego mężczyznę, który zawrócił jej w głowie i to jego dziecka się spodziewa. Nie ma się co dziwić, że państwo Gołaś nie byli zachwyceni, ale z drugiej strony, kiedy poznali Zawadę i zobaczyli, z jaką czułością patrzy na ich córkę, zrozumieli, że Kaśka rzeczywiście trafiła na wartościowego człowieka i pogrzebali jej związek z Bartkiem, odkładając go między bajki. Sam Zawada zachowywał się wzorowo, wręcz nie doopisania. Zdawał sobie sprawę, że Kaśka tak łatwo nie obdarzy go uczuciem, ale mimo to nie ustępował i był dla niej oparciem w trudnych chwilach. Kiedy tylko dowiedział się o tym, że szatynka jest w ciąży, zapewnił ją, że pokocha to dziecko tak mocno, jak pokochał i jego matkę. Gołaś nie było stać na to, by powiedzieć mu słowa o podobnym znaczeniu, ale obiecała sobie wtedy, że postara się zapomnieć o Kurku i dopuści do siebie Tomka. Od dwóch miesięcy zamieszkała z nim w jego mieszkaniu, za pośrednictwem teściowej Bartka oddała mu klucze od jego mieszkania, by w ten sposób nie narażać się na niechciane spotkanie. Chciała się odciąć od wszystkiego, co mogłoby jej o nim przypominać, ale nie nie mogła sobie na to pozwolić. Nie mogła od tak sobie urwać kontakt z trojaczkami, których traktowała jak własne dzieci i nie mogła wymazać z pamięci faktu, że to Kurek jest ojcem jej maleństwa.
~Za ile będziesz w domu?-była już godzina 17, a na kwandrans przed 18 byli umówieni na wizytę u lekarza. Kasia czuła się dobrze fizycznie, ale kontrola lekarza w okresie ciąży jest niezbędna. Zwłaszcza, że w jej przypadku początki nie były łatwe i to właśnie dzięki wsparciu m.in. jej ginekologa, otrząsnęła się z pierwszego szoku i doszła do siebie.
~Przepraszam cię Kasiu, ale nie będę mógł jechać z tobą do lekarza. Klient w ostatniej chwili przełożył spotkanie o godzinę. Od początku zajmuję się wykonaniem jego zamówienia i nie mogę tego zostawić komuś innemu.-bodaj pierwszy raz Tomek nie wywiązał się z danego jej wcześniej słowa. Zawsze mogła na niego liczyć i nie miała do niego żalu, że nie będzie mógł jej towarzyć w wizycie u lekarza. Słyszała w jego głosie, że jest mu przykro, ale przecież nie było w tym jego winy.
~Oj Tomek, tylko mi się tam nie obwiniaj. Nic mi się nie stanie jak sama tam pójdę, a ty szybko załatw swoje sprawy i wracaj do domu. Zrobię coś pysznego na kolację.-tylko tak Kaśka mogła się odwdzięczyć Zawadzie za to pomoc i troskę jaką jej okazał. Rozłączyła się po chwili i zabrała za szykowanie się do wyjścia. Znalazła w sypialni teczkę z ostatnimi wynikami badań, wyjęła z szafy płaszcz i kiedy już miała wyjść z pokoju, jej uwagę poraz kolejny przykuła duża antyramana wisząca na przeciwko łóżka. Już kilka razy miała ochotę zapytać Tomka kim jest ta dziewczynka, którą trzyma w objęciach, ale nigdy nie miała w sobie na tyle odwagi. Szatyn nie chętnie mówił o swoim życiu. Powiedział jej tylko tyle, że w jego życiu kiedyś była pewna kobieta, która bardzo go zraniła, ale nic więcej o niej nie mówił, a ona nie nalegała na więcej szczegółów. Zadzwoniła po taksówkę i pojechała do prywatnego gabinetu lekarza Adamskiego, który dziś obiecał jej powiedzieć płeć dziecka. Chciała przy kolacji zrobić Tomkowi niespodziankę...
...-No pani Kasiu, mogę zamknąć jedno oko i powiedzieć, że urodzi pani silną dziewuchę.-doktor Adamski podał jej papierowy ręcznik, by otarła resztki żelu z brzucha. Uśmiechnęła się od ucha do ucha, bo kiedy wróci do domu, to będzie mogła powiedzieć Zawadzie, że wygrała ich zakład i to on przez najbliższy miesiąc będzie robił kolacje. Tomasz był przekonany, że Gołaś urodzi chłopca, a sama zaintersowana upierała się przy dziewczynce. Choć tak naprawdę płeć nie była ważna, to cieszyła się na wieść o swojej małej księżniczce. Wyszła z gabinetu i od razu napisała wiadomoś do Tomka, że dzisiejsza kolacja będzie wyjątkowa, ale nie napisała, że następne 30 będzie należeć do niego. Weszła jeszcze po drodze do sklepu i zrobiła drobne zakupy, poczym wsiadła w taksówkę z zamiarem powrotu do domu. Nie wiedziała, że z romantycznej kolacji nici, bo ktoś postanowił ją odwiedzić...

~*~

Witam i o zdrowie pytam. Ja paskudnie się przeziębiłam, ale we wrześniu na początku roku szkolnego u mnie to normalne. Jestem zakatarzona, zachrypnięta, ale na całe szczęście na ręce mi się nic nie rzuciło i mogę Wam dodać coś nowego. Dochodzę powoli do wniosku, że chyba już mi się skończył repertuar i zmęczyłam materiał. Mam wrażenie, że nie opisuje uczuć tak, jak chciałabym je oddać...Może to jest jakiś znak dla mnie, by zbierać manatki, a nie pchcać się dalej w ten świat i myśleć o nowych historiach. Narazie co mam to dodaję, a potem będę się martwić...
Po lewej stronie zakładka dotycząca powiadamiania o nowościach. Te z Was, które chcą być nadal informowane zapraszam.
Pozdrawiam i do napisania ;***

7 komentarzy:

  1. Kaśkę chyba pogrzało, nigdy nie zrozumiem takich kobiet które ukrywają ciąże przed ojcem dziecka. Jeszcze może byłabym w stanie zrozumieć gdyby Gołaś była sama, gdyby nie miała wokół siebie kogoś kto mógłby ją przekonać do tego ze popełniła błąd, a tak to co Zawada ma zamiar bawić się z nią w dom?!! Coś mi się zaczyna wydawać że on nie jest wcale krystalicznie czysty, że ta antyrama ze zdjęciem, zranione serce, może mieć jakieś drugie dno. Wcale bym się nie zdziwiła jakby to był jakiś psychopatą(wybacz ostatnio za dużo psychicznych seriali oglądam) Gratulacje dla Kaśki że potrafi kłamać prosto w oczy swojej rodzinie. Pewnie tym niespodziewanym gościem jest Bartek, pewnie nie widać jeszcze brzuszka a nawet jeśli znając nieogarnięcie Bartka to pomyśli że to Tomka.
    Dość ostry mi ten komentarz wyszedł, nie bierz tego do siebie, to tylko zachowanie bohaterki mnie mocno zdenerwowało...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dziwię się Kaśce, że chciała się odciąć od Bartka, jednak wiadomość, że spodziewa się jego dziecka, powinna do niego dotrzeć. Maleństwo potrzebuje również ojca, nie tylko matki. Nawet, jeśli nie darzy ją taką miłością, jakby pragnęła. Myślę jednak, że prędzej,czy później Kurek się o tym dowie, lecz znając życie, pomyśli, że to dziecko Tomka... Czyżby to właśnie siatkarz ją odwiedził? A może kobieta z przeszłości Zawady?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeden zero dla mnie, cóż już tak mam że jestem nadwrażliwa na pewne sprawy. Trafiłam z ta ciążą :P Szczerze nie wiem wiem jak mam sie do tego donieść. Nie rozumiem jak Kaśka może wykręcać taki numer Bartkowi dobrze wiedząc że już raz został potraktowany identycznie. Ok ona rozumuje na ten sposób ze nie chce by Kurek był z nią ze wyłącznie szlachetności i ze tak wypada, w sumie to chyba każdą dziewczynę która zachodzi w w niespodziewaną ciąże będąc w skomplikowanych relacjach dopadają takie wątpliwości, ale i tak nie ogarniam. Dziwni mnie natomiast takie poświecenie Tomka, czyżby był w Kaśce aż tak zakochany ze jest w stanie pomagać jej teraz a nawet wtedy gdy dziecko już się pojawi. Znając ciebie to on jakiś ukryty cel w tym ma. Bartek chyba cóż za to zrozumiał, jednak szczerze wątpię żeby teraz Gołaś wpuściła go do swojego serca.

    Co do tego że masz wrażenie że wszystko co można było napisać już napisałaś, każdego z nas takie myśli dopadają. Bo tak to jest przy pierwszej historii wszystko jest świeże, przy drugiej mozna napisać to czego nie zawarło sie w pierwszej, a potem mamy wrażenie że się lekko powtarzamy. Nie ma się czym przejmować bo czytelnik ma inaczej zgraną fabułe na każdym opowiadaniu i naprawdę tego się nie odczuwa. Zdrowiej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze myślałam że Kasia będzie w ciąży. Moim zdanie robi straszny błąd nie mówiąc Bartkowi że urodzi jego dziecko. Mam jednak nadzieję że się dowie o tym, i sądzę że to właśnie siatkarz ją odwiedził. I na koniec dziękuję za fajny rozdział i pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Kaśka nie ma prawa ukrywać przed Bartoszem dziecka!!!! No i cała moja sympatia do tej dziewczyny prysła jak bańka mydlana!! Zachwuje się totalnie nieodpowiedzialnie!! Bez względu na to jak będą sie starali to Tomasz ojcem dla tej dziewczynki nie bedzie!!

    OdpowiedzUsuń
  6. O_o ciąża. Szczerze, to nie pomyślałam o tym. Bardzo źle, że Bartek tak odpuszcza. Powiedział, co powiedział, Kasia nie była miła i w ogóle, ale myślę, że inne by miała stanowisko, gdyby przyjeżdżał do niej i interesował się.
    Nie będę ci rządzić :) Tomek chce dobrze, no ale nie ukrywajmy, że Bartoszem nie będzie. Może jeszcze prawdziwy ojciec dziecka się nim zaopiekuje ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie zawsze głupotą będzie uciekanie od prawdy jeśli chodzi o ciążę,ale wiadomo jaka tu jest sytuacja.. Szczerze-nie spodziewałam się tego kompletnie! Bartosz też jest głupi! Nie zorientował się,ze to trochę dziwne,ze kobieta która tak bardzo go kocha ot tak urywa kontakt? Ciekawa jestem czy Kaśka kiedykolwiek będzie chciała mu powiedzieć prawdę. Teraz to ona bedzie od niego uciekać,kiedy kurek już dojrzał do tego by z nią być! Cholera życie jest niesprawiedliwe ;) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń