niedziela, 14 października 2012

Część IX

Dziwne uczucie towarzyszy mi jak tylko przypomnę sobie o tamtym wypadku i o konsekwencjach jakie mogły z niego wyniknąć. Bawię się teraz z chłopcami i nie mogę uwierzyć, że wystarczył jeden nierozważny krok i mogłem ich osierocić. Na szczeście nic takiego nie miało miejsce za co mogę tylko i wyłącznie podziękować Bogu. Od gry w siatkówkę dostałem urlop na cały miesiąc i starałem się ten czas wykorzystać właśnie na to, by nacieszyć się swoimi pociechami. Zabierałem ich do kina, do figloraju. Był też czasu na to by odwiedzić rodzinę i znajomych. Pierwszy tydzień mojej absencji w klubie zleciał nam na wizycie u moich rodziców. Mama i tata nie mogli nacieszyć się wnukami, a ja wreszcie trochę czasu spędziłem z bratem, którego ostatnimi czasy mocno zaniedbywałem. Póżniej nadszedł czas na maraton po znajomych. Spędziłem kilka dni w Żorach i kilka dni w Rzeszowie. Tam spotkałem także Kasię, która była w odwiedzinach u Ignaczaków. Czy Krzysiek specjalnie zaprosił mnie w tym samym czasie, kiedy pojawić się miała u niego szatynka i jej chłopak? Nie mam pojęcia. Nie wiem też co taka konfrontacja miała zmienić w naszych relacjach. Ja tylko uświadomiłem sobie jakim byłem idiotą i napatrzyłem się jak Tomasz zajął moje miejsce. Może zachowywałem się niepoprawnie, ale nie mogłem już słuchać tych wszystkich zachwytów Zawady o tym jak wspaniale jest zostać ojcem i jak nie może się tego dnia doczekać, kiedy będzie trzymał w ramionach swoje dziecko. Miałem wrażenie, że Kaśce także ciąży ta rozmowa, bo jak wytłumaczyć fakt, że szybko zmieniła temat na inny? Nie omieszkaliśmy także poruszyć tematu mojego wypadku. Wtedy też dostrzegłem pojedyńczą łzę na policzku Kasi, którą ta skrzętnie chciała przede mną ukryć. Z opowiadań Zbyszka dowiedziałem się, że Kasia ma do siebie żal o to co mi się przytrafiło, zupełnie bezpodstawnie oczywiście. Kiedy chciałem z nią o tym porozmawiać to powiedziała mi tylko, że nigdy by sobie nie darowała tego, że przez nią chłopcy straciliby ojca. Widziałem z jaką miłość patrzy na moich synów i z jaką radością oni sami garną się do szatynki. Takie sceny uświadamiają mi jak egoistycznie postąpiłem kilka miesiący temu, pozwalając Kasi odejść. Nie tylko zabrałem nam szansę na szczęście, ale i chłopcom szansę na kogoś, kto zastąpi im mamę i wprowadzi w dorosły świat tak, jak zrobiłaby to Weronika. Od pewnych spraw nie ma jednak powrotu, a wrócić musiałem do Dobrego Miasta, bo pod koniec mojego wypoczynku, czyli na początku 4. tygodnia miałem kontrolną wizytę w Olsztynie. Ostatni tydzień wolności spędziłem w domu teściów, codziennie prawie rozmawiając przez Skype`a z Łukaszem i Zbyszkiem. Ten pierwszy opowiadał mi o swoim włoskim życiu i o tym, że mentalnie się chyba zestarzał, bo ostatnimi czasy na swoim koncie nie mógł zapisać nic szalonego. Zibi zaś ciągle truł mi o tym, że powinienem postawić wszystko na jedną kartę i spróbować jeszcze raz zaskarbić sobie zaufanie Gołaś. On sam twierdził i był przekonany, że Kaśka nadal darzy go uczuciem, a jej związek z Zawadą to tylko coś na zastępstwo tego co łączyło nas.
-A może dał byś mi już spokój i powiedział jak się ma Magda, Zosia i Karolinka?- mówię do ekranu komputera na którym wyświetla mi się zezłoszczona twarz Zbyszka, ale on doskonale wie, że jeśli nie mam ochoty drążyć jakiegoś tematu, to nie ma to sensu. Brunet kiedy opowiada o swojej córce to zachowuje się tak, jakby na chwilę przeniósł się do innego świata. Przypomniał mi się czas, kiedy to ja nadawałem wszystkim w koło jak to jest być ojcem. Cieszę się niesamowiecie, że Zbyszek dorósł do spoczywającej na nim odpowiedzialności i radzi sobie z nią znakomicie. Oczywiście wspomina coś o tym, że skończyły się spontaniczne wypady i, że zapomniał już o tym jak to jest szaleć na parkietach dyskotekowych klubów, ale za każdym razem dochodzi do wniosku, że nie chciałby się teraz zamienić na swoje dawne życie, bo to jakie ma teraz w pełni mu odpowiada. Dalsza część naszego dialogu zeszła na temat Pauliny i Michała. O ile Zbyszek zmienił się na lepsze, o tyle Michał poszedł w drugą stronę. Nie to żebym oceniał negatywnie jego osobę, bo cenią go jako człowieka i przyjaciela, ale jego zachowanie w stosunku do Pauliny było jak najbardziej naganne, a teraz jego bierna postawa także nie zasługuję na pochwałę. Kiedy o nich myślę odszukuję w pamięcy sytuację między mną a Weroniką, kiedy na jaw wyszła moja zdrada z Martą. Pamiętam, że na początku wszystko wskazywało na to, że tak zakończy się nasz związek i już nigdy nie będzie szans na to, by poskładać to do kupy. Ja sam chciałem się wycofać, ale na całe szczęście miałem wokół siebie ludzi, którzy potrafili postawić mnie do pionu. Może teraz przyszła rola by się zrewanżować pięknym za nadobne?
-Radziłbym ci Bartuś zająć się swoimi problemami, bo nad Kubiakiem ja trzymam pieczę, ale dopóki oni sami nie chcę tego wszystkiego sklejać, to nasza pomoc i wszelkie działania mijają się z celem. Wczoraj wyrażnie mi powedział żebym nie bawił się w mediatora.- a ten znowu wyjeżdża mi tu z jakimiś problemami, których podobno jestem właścicielem. Już nie miałem siły się z nim kłócić, więc nie poruszałem na nowo tego tematu. Pożegnaliśmy się, z przerażeniem stwierdzając, że rozmawialiśmy prawie 2.godziny. To już zakrawa o plotkarstwo, a nie przyjacielską pogawendkę.
-Tato chodź!- słyszę głos Arka. Pojawiam się w korytarzu i w drzwiach dostrzegam panią Marię, mamę Kasi. Jestem mocno zdziwieny, ale uprzejmie witam się z panią Gołaś i zapraszam do środka, gdzie mama Krystyna wstawia wodę na herbatę i kroi ciasto. Nie mam pojęcia jaki jest powód tych odwiedzić i pierwszą myślą jaka pojawia się w mojej głowie jest ta, że coś musiało stać się z jej córką.
-Przepraszam cię Krysiu, ale czy mogłabym porozmawiać z Bartkiem w cztery oczy?- teściowa nie robi najmniejszych problemów, ale zanim wychodzi z kuchni stawia na stole kawę i ciasto, całuje mnie w czubek głowy i wychodzi. Mam wrażenie, że tylko ja nie znam newsów, z ktorymi przyjechała tu pani Gołaś.
-Coś nie tak z Kasią?
-Nie wiem jak mam ci o tym powiedzieć. Bartek ja byłam dziś u Kasi i niechący w moje ręce wpadła jej teczka z wynikami od lekarza. Chciałam się upewnić, że wszystko w porządku z nią i dzieckiem, ale dowiedziałam się czegoś znacznie ważniejszego...-nic już z tego nie rozumiałem. Z początku zacząłem się bać, że z Kasią bądź dzieckiem jest coś nie tak, ale ze słów pani Marysi można było wywnioskować, że to nie o to chodzi.
-Przepraszam,ale ja nic z tego nie rozumiem...
-Kasia jest z tobą w ciąży Bartek. To 26 tydzień i łatwo policzyć, że ona wtedy nie znała jeszcze tego całego Tomka...-czy ja przypadkiem nie wspominałem wcześniej Zbyszkowi, że nie mam żadnych problemów?

~*~

Niespodziewana wizyta mamy kompletnie wytrąciła ją z równowagi. Ostatnimi czasy była nerwowa, często kłóciła się z Tomkiem i myślała nawet, by przerwać to, co nazywają związkiem. Uświadomiła sobie, że bedąc z Zawadą na dłuższą metę, będzie go ranić tak, jak ją ranił Bartek. Kiedy jednak wspominała o poważnej rozmowie to albo mówił, że nia ma dziś czasu albo działy się setki innych rzeczy, które uniemożliwiały poważną rozmowę. Dzisiaj pojawiła się mama i była inna niż zwykle. Wydawało jej się do tej pory, że ona i tata łyknęli bajeczkę o tym, że związek z Bartkiem nie był oparty na miłości. Może nie pochwalali tego, że ich córka tak łatwo wpadła w ramiona innego, ale na plus chcieli zapisać jej fakt, że odpowiedzialnie podchodzi do tego co się stało i, że mimo wszystko znalazła odpowiedniego mężczyznę. Dziś pani Gołaś trafiła na kolejną kłótnię między nią a Tomkiem i z przykrością stwierdziła, że Tomasz wydawał się być zupełnie innym mężczyzną niż jest w rzeczywistości. Kobieta powiedziała jej wprost, że dopiero teraz zdała sobie sprawę, że powód rozstania Kasi i Bartka musiał mieć zupełnie inne podstawy, a Tomasz pojawił się w najmniej oczekiwanym momencie i wykorzystał chwilę słabości szatynki. W swoich wypowiedziach starała się za każdym razem przemycić wzmianki o siatkarzu, ale Kasia skrzętnie je omijała i zmieniała temat. W końcu rozmowa zaczepiła się o jej ciążę i na tym w sumie zleciała już wizyta rodzicielki. Zastanawiając się nad tym co zrobić ze sobą i Tomkiem, Kasia zrobiła sobie gorącej herbaty z miodem i cytryną i wygodnie zasiadła w fotelu, szczelnie opatulając się kocem. Lubiła w takich chwilach zamknąć oczy przenosić się do momentu, kiedy na świecie pojawi się jej córeczka. Oczami wyobraźni widziała jak chodzi z nią na spacery, jak uczy stawiać pierwszy krok i jak słyszy pierwsze wypowiedziane przez nią słowo. Widzi też w takie chwile swoje dzieciństwo. Widzi troskliwych i kochających rodziców, którzy czuwali na każdym jej ruchem. Widzi zapatrzonego w nią brata, który nie posiada się z radości, że ma kogoś kim może się opiekować. Kiedy próbuje sobie wyobrazić taką sytuację w przypadku swojego dziecko to nie widzi Tomka. Widzi Bartka i siebie. Widzi trojaczki i ich córeczkę. Widzi uśmiechy na ich twarzach. Gdyby tylko mogła przeniosła by ten obrazek w rzeczywistość, ale niestety jest to niewykonalne. Jest też jeszcze jeden obrazek, chyba najbardziej realny. Na tym obrazku jest sama z dzieckiem, dzielnie wspierana przez przyjaciół, ale nie przez mężczyznę. Nie może mieć Bartka, bo ten dobrowolnie zrezygnował ze szczęścia. Choć próbował coś wskurać i coś zmienić w ich relacjach ostatnimy czasy, to kto da jej gwarancje, że to nie jest chwilowy przypływ uczuć? Tomka natomiast nie powinna zatrzymywać u swojego boku, bo zrobi z niego kogoś na zastępstwo Kurka, a tego by nie chciała jemu robić. Otrzymała od niego tyle dobrego i te kłótnie i niedomówienia, które pojawiły się między nimi w ostatnim czasie, nie są wstanie zamazać ogólnego obrazu Zawady. Jest dobrym człowiekiem i dlatego nie może go krzywdzić wmawiając, że go kiedyś pokocha, bo jest to raczej nierealna opcja. Kiedy słyszy dźwięk otwierających się drzwi wie, że to Tomek. Wie też, że od poważnej rozmowy dziś nie powinno być odwrotu.
-Cześć kochanie!- wita ją tak każdego dnia zaraz od progu, ale wcale ją to powitanie nie rusza. Nie czuje tego dreszczu kiedy ją dotyka, kiedy wypowiada czułe słówka. Być może za późno to sobie uświadomiła, ale lepiej teraz niż wtedy, kiedy pojawiły się by się jakieś poważne deklaracje, od których nie byłoby odwrotu.
-Tomek wiem, że jesteś zmęczony, ale musimy porozmawiać...-zaczyna od razu, ale znów coś staje na drodze ku poważnej rozmowie. Mianowicie ktoś intensywnie puka do drzwi. Tomek otwiera je, a po ich drugiej stronie pojawia się postać Bartka, którego mina mówi wszystko. On już wie o tym, że to z nim Kaśka jest w ciąży, ale szatynka nie ma bladego pojęcia skąd.
-Myślałaś, że się nie dowiem?!

~*~
Witam! Notka pojawia się wyjątkowo w niedzielę, a nie sobotę, bo było tu kilka kwestii, które wyprzedziłyby błędy młodości, a jak wiecie to są opowiadania ze sobą połączone. Jak widzicie Bartek już zna całą prawdę, a ja sama nie wiem jak to dalej się potoczy...
Pozdrawiam ;***

6 komentarzy:

  1. Nie ważne, co dalej się potoczy,najważniejsze, że Bartek wie o dziecku. Ma do tego pełne prawo, i jest tak samo za nie odpowiedzialny. Kaśka powinna myśleć również o dobru dziecka, a jak na razie,to Tomek nie może dać im bezpieczeństwa. Mam nadzieję, że Kurek teraz powalczy o swoją ukochaną, i nie pozwoli jej kolejny raz odejść...
    Pozdrawiam :*

    [ the-girl-with-the-ring.blogspot.com ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze że Bartek wie że to on jest ojcem dziecka i może dzięki zrozumie że ma powód o to żeby walczyć o Kasię. Bo nie wszystko stracone, siatkarz zrozumiał ze kocha Gołaś, a ona jego wyobraża sb na spacerze z ich dzieckiem,a nie Tomka. Czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam normalnie ochotę na nich nakrzyczeć, jak moja siostra od religii:"Dzieci ogarnijcie się !!". Coś czuję, że jednak tak łatwo i przyjemnie to nie będzie, bo Kaśka pewnie będzie myślała,że Bartek chce z nią być tylko ze względu na dziecko. Może lepiej by było gdyby mama Kasi nie uświadomiła mu tego ponownego ojcostwa, tylko, czy on wtedy w końcu pojechałby do swojej ukochanej, chyba nie, no to może jednak dobrze kobieta zrobiła. Myślałam, że jednak może Zbyszek coś pomoże, przemówi Kaśce do rozsądku, ale w sumie to wystarczy, że jeden związek Bartkowi uratował, niech sam się chłopak też postara, nie. Zawady to jakoś od początku nie lubiłam, dziwny gość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mama Kaśki miała więcej rozumu w głowie. Może to i zbyt drastyczne było ale jedank Bartek już wie. Ona chce tylko dobrze dla swojej córki i wnuczki. Lepiej rozumie sytuację bo sama jest matką!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasami niektóre osoby na siłę szukają sobie kogoś u swego boku, Tomek się tak jakby napatoczył przypadkiem, a przy okazji był w życiu Kaśki kiedy ta przechodziła przez trudny okres w swoim życiu, dobrze ze Gołaś uświadomiła sobie ze nic z tego nie będzie, tyle że wątpię by Zawada podzielił jej zdanie. Chwała Bogu ze mama Kaśki okazał tyle przytomności umysłu i bez żadnych ceregieli powiedziała Bartkowi prawdę, jeszcze większy plus dla samego Kurka że stawił się tak prędko u dziewczyny a nie ze siedział i rozmyślał nad tą sprawą. Faceci to więksi plotkarze niż baby, ja już nigdy nie dam się zwieść tym pozorom że jest inaczej.
    Soki ze dopiero dziś, ale wiesz jak u mnie ostatnio wyglądają wieczory :P

    OdpowiedzUsuń
  6. No i Bartosz się dowiedział. Mama Kasi prostu z mostu powiedziała mu co i jak, ale dużo lepiej byłoby, gdyby Bartosz dowiedział się o tym od samej Kasi, nie mniej jednak dobrze, ze wogóle wie, że zostanie ponownie ojcem. Oj coś mi się zdaję, że ich rozmowa nie będzie należała do najprzyjemniejszych

    OdpowiedzUsuń