niedziela, 5 sierpnia 2012

Epilog I

22 grudnia 2009 roku...
Mieli przed sobą całe życie. Bartosz Kurek, znakomity młody siatkarz i jego żona Weronika. Byli małżeństwem przez niecałe 6 godzin. Tylko u nas Bartek opowie o ich miłości i tragedii jaka spotkała prawę w dniu ślubu.
Ślub wzięli pod koniec sieprnia, w dniu urodzin siatkarza. Podczas ceromonii zaśłubin padł strzał, który śmiertelnie ranił Weronikę. Lekarze walczyli do końca o jej życie, ale obrażenia były zbyt duże. 21-latka zmarła chwilę po operacji.
*Dziennikarka: Wraca to do Ciebie?
**Bartek Kurek: Codziennie. Jak narazie nie ma nocy bym się nie obudził cały zlany potem. Kiedy tylko zamykam oczy widzę Weronikę, pełny krwi. W uszach huczy ciągły dźwięk, który jako pierwszy dał mi znać, że jej serce przestało bić.
*Wspomnienie, te dobre, bolą czy pozwalają na chwilę zapomnieć o tym co się stało?
**Moim najpiększym wspomnieniem jaki pozostawiła po sobie żona są chłopcy. Gabryś, Michałek i Arek są tym co trzyma mnie w ciąż przy życiu.
*Jest aż tak źle?
**Teraz może nie, ale zaraz po pogrzebie nic mnie nie obchodziło. Zacząłem pić.
*W mediach aż huczało od wiadomości, że siatkarz reprezentacji Polski przyjechał na zgrupowanie pod wpływem alkoholu.
**To było ostatnie zgrupowanie przed wyjazdem do Izmiru. Przygotowywałem się do tych mistrzostw jak najlepiej potrafiłem. To miałbyć rok naszej kadry, to miałbyć mój rok. W dniu śmierci Weroniki wszystko straciło sens, a alkohol był tym co na chwilę pozwalało zapomnieć. Pijany pojechałem do Spały i pijany z niej wróciłem.
*Wtedy pomógł panu pański przyjaciel...
**Tak, gdyby nie Łukasz i chłopcy, nie wiem jakby to się skończyło. Łukasz nie pozwolił mi się stoczyć. Dostałem dwa dni od związku na uporządkowanie swojego życia...
*I udało się?
**Tak. Wróciłem do kadry, pojechałem na mistrzostwa i wszyscy wiemy jak to się skończyło. Zdobyliśmy złoto, a ja na tych mistrzostwach zachowywałem się tak, jakby Weronika czekała w domu. Wiele osób myślało, że już Bartek Kurek jest sobą, że nauczył się żyć z tym co się stało. Mam lepsze i gorsze dni, ale nie chcę się poddać. Mimo wszystko...
*Teraz pewnie przed świętami będzie szczególnie ciężko. Spędza pan je w waszym mieszkaniu czy ucieka z dala od wspomnień?
**Nie potrafię narazie tam wrócić. Do końca sezonu zostaję w Dobrym Mieście u teściów, a wczerwca razem z chłopcami przenoszę się do Bełchatowa. Od następnego sezonu będę bronił barw tamtejszego klubu. Chcę zacząć wszystko od nowa, na neutralnym gruncie.
*Może teraz porozmawiamy o trojaczkach? Pewnie rosną jak na drożdżach.
**(śmiech). Nie mają wyjścia. Ojciec 205 cm, wujek jeden więcej więc spodziewam się, że i oni osiągną podobne wyniki. Jak chodzę do sklepu kupować ubranka to panie ekspedientki się śmieją, że będę musiał poszukać jakiejś krawcowej, bo dostępne rozmiary dziecięcy są już dla nicj zamałe. To taka anegdota. Tak naprawdę cieszę się, że są zdrowi, bo to jest najważniejsze.
*Uczestniczyłeś w tych najważniejszych momentach w rozwoju takich maluchów? Chłopcy już postawili pierwszy krok, powiedzieli pierwsze słowo?
**Niestety nie było mnie przy Gabrysiu, który postawił pierwszy krok, kiedy razem z klubem byłem na wyjazdowym meczu w Kędzierzynie-Koźlu. Po meczu dostałem wiadomość od Julki[przyp.red.Kadziewicz], że Gabryś oglądał mecz na własnych nogach. Wśród chłopaków w szatni zacząłem płakać i po raz pierwszy od sierpnia były to łzy szczęścia. Zaś na własne oczy widziałem jak Michaś i Aruś siłują się ze sobą. Znów się wtedy rozpłakałem.
*Często Ci się to zdarza...
**Nie umiem nad tym zapanować. Mówią, że muszę wypłakać co swoje, by zacząć normalnie żyć. Od dnia pogrzebu do powrotu z Mistrzostw Europy nie uroniłem nawet jednej łzy. Tak jak mówiłem, podczas pobytu w Turcji chciałem wierzyć, że wszystko jest w porządku. Wróciłem do Dobrego Miasta i brutalnie się obudziłem.
*W takiej sytuacji często rozkłada się swoje życie na czynniki pierwsze, powspominać to, co działo się do tej tragedii. Masz to już za sobą?
**Cały czas myślę o Weronice. O tym co by zrobiła, co powiedziała w tej czy innej kwestii. Tylko to mi pozstało z tych wspólnych lat.
*Długo byliście razem?
**Z przerwami to 5 lat(śmiech). Bo my nie lubiśmy się ze sobą nudzić. Pamiętam wakacje z 2004 roku. Wtedy zaiskrzyło, ale byliśmy za młodzi na to, by dostrzeć jak bardzo już wtedy siebie potrzebowaliśmy. Mam do siebie żal, że straciliśmy z mojej winy tyle czasu. Z perspektywy widzę jak cenny to był czas.
*Ale w końcu udało się dojść do ołtarza!
**Oj, ale i się napracowaliśmy aby ten dzień wyglądał tak jak sobie wymarzyliśmy. Zorganizowanie go na drugim końcu Polski było nie lada wyzwaniem. Udało się, tylko nie przewidziałem, że pierwsze chwili po złożeniu przysięgi spędzimy w szpitalu. Na sali operacyjnej założyłem jej obrączkę, chwilę potem zmarła.
*Wiesz jakie postępy poczyniono w śledźtwie w tej sprawie?
**Nie zajmuję się tym. To mi nie zwróci Weroniki.
*Nie wiem czy nie za wcześnie na takie pytanie, ale zaryzykuję. Będziesz starał się ułożyć swoje życie?
**Masz na myśli inną kobietę? Nie wiem co wydarzy się za kilka lat, ale jedno jest pewne: Weronika będzie na pierwszym miejscu w moim sercu. Zresztą wiesz, facet z trójką rocznych dzieci nie jest wymarzoną partią. Nie planuję przyszłości, bo już raz dostałem pstryczka w nos. Żyję z dnia na dzień, żyję dla synów.
*Myślisz, że tą tragedię można jakoś sensownie wytłumaczyć?
**Nie tłumaczę sobie tego, to nic nie da. Tak samo jak fakt, że sąd wyda surowy wyrok w sprawie. Żadne tłumaczenie, żadne dożywocie mi jej nie zwróci. To tyle.
*Dziękuję ci bardzo za rozmowę. Wiem, że było to dla ciebie trudne. Do tej pory nie udzieliłeś żadnego wywiadu.
**Nie chciałem robić z tego co się stało pożywki dla mediów. Tym wywiadem chcę pokazać jak mylne jest postrzeganie mojej osoby. Wszyscy myślą, że Bartek Kurek to ma szczęście bo jest bogaty i sławny. Bartek Kurek ma z czego życ, ale nigdy już nie będzie szczęśliwy. Nie tak jak kiedyś, nie tak jak z Weroniką.
*Jeszcze raz dziękuję za rozmowę.
**Również dziękuję-odłożyłem gazetę. Nie wiem czy ktoś jeszcze zdoła ją przeczytać, bo strony mocno namiękły od moich łez. Siedziałem w pokoju Weroniki i spoglądając na jej zdjęcie czytałem ten wywiad na głos. Tak by słyszała.
-Kocham cię i nigdy nie przestanę.- wziąłem ramkę ze zdjęciem i przyłożyłem do swojego serca. Na palcu połyskiwała obrączka, której nigdy nie zdejmę.
-Tato oć!- ścisnąłem serdeczny palec, by po chwili otrzeć łzy i pójść do chłopców. Dla nich teraz bije moje serce.
*-Dziennikarka
**-Bartek Kurek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz