sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział XVII


Z perspektywy Bartka…
Czułem,że moje oczy nie wytrzymają dawki świetlnej jaką im zafunduję kiedy otworzę oczy. Głowa tak mnie boli, że nie jestem wstanie wykonać najmniejszego ruchu ale cały dzień tak przecież nie mogę leżeć.
-Hmmm,kotku…- poczułem jak coś na kształt nogi ląduje na moim ciele. Otworzyłem patrzałki i w tym momencie chciałem by ten widok okazał się snem. Na nic zdało się szczypanie i bicie po twarzy. Obraz śpiącej i roznegliżowanej Marty nie schodził z pola widzenia. Co ja najlepszego zrobiłem?!
-Wstawaj!!!Wstawaj do cholery!- zerwałem się na równe nogi i próbowałem obudzić Lewandowską, kiedy zdałem sobie sprawę, że moje ciało nie jest niczym okryte.
-A ja bym chętnie powtórzyła wczorajszy wieczór i noc…- ja pierdole, dałem się upić piwem i jak najgorsza świnia przespałem się z inną. Jestem dupkiem!
-Posłuchaj mnie! To był nic nieznaczący incydent, który nie miał prawa się zdarzyć. Kocham swoją dziewczynę i to się nigdy nie zmieni, dotarło?!- gdzie była moja czerwona lampka, która zawsze w takich sytuacjach paliła się w mojej głowie? Od nadmiaru alkoholu chyba ją szlag trafił.
-Pff,jakie wyznanie. Pamiętaj złotko, że zdrada który nie wychodzi na jaw jest dla nas motorem napędowym do podobnych zachowań. Prędzej czy później i tak to powtórzysz.Możesz na mnie liczyć bo seks z tobą to nie lada wyzwanie ale takich doznać nie czuje się często.- ja nie wiem, jej się chyba w dupie poprzewracało! Od tej pory będę się trzymał z dala od pustych lal pokroju Marty czy Kariny. Ba, jak będzie trzeba to nie będę się zadawał z innymi dziewczynami. Dla mnie naprawdę Weronika jest na pierwszym miejscu i tego nikt i nic nie zmieni! Założyłem spodnie i koszulkę by po chwili chwycić za telefon, który leżał na podłodze.Nie reagując na zalotne spojrzenia Marty wyszedłem, jak się okazało z pokoju hotelowego i złapałem pokaźnych rozmiarów oddech. W buzi Sahara a w głowie taki huk, jak przy rozbudowie Nowej Huty. Chciałem zorientować się jaki mam czas i kiedy spojrzałem na telefon zdałem sobie sprawę, że ktoś dla mnie najważniejszy próbował się ze mną skontaktować. A ja co w tym czasie robiłem? Zabawiałem się z inną!
-Popierdolony jesteś Kurek jak lato z radiem…- na tyle tylko było mnie stać w tym momencie.Ale czy to teraz ma jakieś znaczenie? Nawet jakbym cały dzień na siebie najeżdżał to zdrady nie cofnę.
-Naważyłeś sobie Kurek piwa i sam to piwo wypijesz bo Kadziu lubuje się w innych trunkach…- przecież nie powiem Kadziewiczowi, że zdradziłem jego siostrę. On by mnie najpierw uszkodził a potem, być może, dopiero zadzwonił po pogotowie. Sam będę się z tym mierzył…
~*~
No nareszcie zadzwonił! Chciałam bzika dostać w tym klubie, kiedy z jednej strony udawałam świetny humor a z drugiej cały czas zerkałam na telefon by zobaczyć czy aby nie zadzwonił. Powiedział, że wcześnie poszedł spać a kiedy się przebudził to nie mógł do mnie zadzwonić bo coś mu się z klawiaturą stało. No ja wiedziałam, że jemu jest potrzeba zmiana telefonu ale jak zawsze musiał mieć inne zdanie. Teraz ma telefon ojca i panuje nad sytuacją. Pogniewałam się na niego trochę ale słysząc z jaką pewnością mówi jak bardzo tęskni i jeszcze bardziej kocha, nie mogłam się dłużej obrażać. Reprymendę dostał, że mógł zadzwonić chociażby z domowego ale na tym to wszystko się skończyło. Jak ja bym chciała go zobaczyć i przytulić. Wiecie kiedy będę mogła spełnić swoje marzenia? Ten dzień nadejdzie dopiero po prawie trzech tygodniach! Nie wiem jak to wytrzyma ale trening czyni mistrza. Po tym telefonie spokojnie będę mogła uczestniczyć w kolejnych wykładach i zajęciach. Nawet bym nie pomyślała jeszcze kilka miesięcy temu, że los Bartka stanie się w takim wymiarze także moim losem i będzie dla mnie ten los wyjątkowo ważny. No ale kiedyś to Bartek był z Kariną a teraz jest mój, prywatny i nie zamierzam się nim z nikim dzielić. Zresztą, ono tym na pewno wie…
~*~
Po powrocie z nad morza Łukasz zdążył tylko przepakować walizkę i wyruszył następnego dnia w podróż, na początku do Spały a później do Rosji. Dziś mijały cztery dni od kiedy chłopcy rozpoczęli zmagania na ME a czas ten dłużył się niemiłosiernie zwłaszcza Julii. Właśnie wyłączyła komputer po dość krótkiej rozmowie z Łukaszem. Nie ma się w sumie co dziwić skoro gra Polaków wygląda tak jak wygląda. Drzewiecka powoli mentalnie przygotowywała się do rozpoczęcia roku akademickiego. Jest lekki stres ale jak na razie większa jest ciekawość jak to wszystko będzie wyglądać. Jej wizje przyszłościowe przerwało pukanie do drzwi,na początku subtelne a później przybrało na sile. Odłożyła laptopa i poszła do drzwi wejściowych.
-Już otwieram.- otworzyła i zamarła… Jej oczom ukazał się widok Kamili, która z misiem w ręku i z cynicznym uśmiechem na ustach wpatrywała się w dziewczynę.
-Chciałabym zobaczyć Magdę. Tu mam zaświadczenie od kuratora, że mi wolno.- przed oczami pomachała jej świstkiem i jak do siebie weszła do mieszkania. Madzia bawiła się w łóżeczku. Potocka podeszła do niej a twarz małej pojawił się grymas strachu.Julka dopiero słysząc płacz małej wybudziła się ze swojego letargu i podeszła do niej.
-Cii skarbie, jestem przy tobie.- nic dziwnego, że Madzia wykazała a nie inną reakcję. Nie widziała swojej biologicznej matki dłuższy czas a przez ostatnie tygodnie to właśnie Julia była dla niej jak mama.
-Widzę,że starasz się zająć moje miejsce…- Potocka widząc, że jej córka nie jest nią zainteresowana, usiadła na kanapie i uważnie przyjrzała się Drzewieckiej.Wzrokiem ogarnęła też pokój, w którym się znajdowały. Jeszcze nie dawno nad telewizorem wisiały jej wspólne zdjęcia z Łukaszem a teraz zostało z nich tylko zdjęcie Madzi, które Kamila zrobiła jej podczas chrztu. Zostały też zdjęcia Weroniki, Bartka i rodziców Kadziewicza. Reszta zniknęła.
-Wiesz,upodobnić się do kogoś takiego jak ty to nie duże osiągnięcie bo taką oschłą i zimną nie trudno być…
-Ciesz się chwilą bo ja kiedyś stanę na nogi i zawalczę o swoje.- szyderstwo było od niej na kilometr. No ale Julia, silniejsza o wcześniejsze doświadczenia z Kamilą, nie zamierzała dać się sprowokować.
-Ty też powinnaś cieszyć się chwilą bo za chwilę wracasz do swojego ancla i skończy się dzień dziecka. Masz mi jeszcze coś do powiedzenia? Trochę mi przeszkadzasz a chciałabym zadzwonić do Weroniki.- Drzewcia wiedziała jak kulturalnie i bez agresji sprowadzić Kamilę do pionu i pokazać gdzie jej miejsce.
-No tak. Wasza paczka jak zawsze nie do ruszenia. Tak się zastanawiam, co mogłoby złamać wasza przyjaźń?- uniosła brew z sarkazmem na twarzy.
-Na pewno ty nie możesz tego złamać…- z wyższością spojrzała na Potocką a ta nie zmieniła swojego wyrazu twarzy.
„-Tosię jeszcze okaże”- powiedziała sobie w myśli. Z nią nie będzie tak łatwo. Sąd prawnie odsunął ją od Łukasza i Magdy ale ona nie należy do osób, które prawo do końca respektują…
Z perspektywy Bartka…
Miało być tak pięknie. Pojechaliśmy do Rosji jako v-ce mistrzowie świat. Pojechaliśmy tam walczyć o finał, który ma być rozegrany 16 września. Marzyliśmy by stanąć na najwyższym stopniu podium w drugą rocznicę śmierci Arka. Jaka jest rzeczywistość? 13 września zagraliśmy swój ostatni mecz z Włochami i wracamy do domu na tarczy. Nastrój w samolocie jest iście zajebisty. Paweł Zagumny jedzie po Wlazłym, Winiar siedzi pod oknem i udaje, że tego nie słyszy. Kurno, no stało się i już. To przecież nie ostatnie mistrzostwa europy i będzie czas się odegrać. Za rok olimpiada i teraz o nią trzeba walczyć. Trzeba wrócić do życia klubowego i osobistego. Ja mam do czego wracać i mam się czym martwić. Po wielu godzinach przemyśleń doszedłem do wniosku, że to co się stało między mną a Martą. Obiecała, że nic nikomu nie mówić i choć to naiwne to będę starał się jej wierzyć za wszelką cenę. Bo właściwie, co mi zostało?
-Bartek,chyba musimy pogadać.- w ostatnich dniach rozmowy z Łukaszem przyprawiają mnie o ścisk żołądka. Mam wrażenie, że on wie co się stało i tylko czeka aż sam mu powiem.
-Coś się stało?- udawałem głupiego i uwierzcie, nie jest mi z tym lekko.
-No właśnie chciałem zapytać o to samo. Jesteś jakiś dziwny od pewnego czasu.Nieobecny, zamyślony…- jeszcze niech powie, że wyglądam tak jakbym miał coś na sumieniu a zacznę się zastanawiać czy on przypadkiem nie siedzi w mojej głowie.
-E tam, wydaje ci się. Po prostu tęsknię za Weroniką i może dlatego sprawiam takie wrażenie.- wiem, przyjaźń to szczerość i zaufanie ale ja nie mogę się na razie na to zdobyć.
-Chłopie…Czas przywyknąć bo później będzie jeszcze gorzej. Tu w domu ukochana żona i gromadka dzieci a w Spale kolejne zgrupowanie i kolejny wynik do zrobienia. Wtedy jest dopiero ciężko ale wiesz jak miło wracać do domu gdzie czeka na ciebie ta najważniejsza?- uśmiechnąłem się. Niestety nie dane mi było tego doświadczyć bo kiedy wracałem z imprez ,jeszcze jako kadet czy junior, to Karina zawsze miała coś ważniejszego na głowie. A teraz? Teraz ja nawet nie zasługuje na to by Wiki na mnie czekała.
-Łukasz?-może mu powiem? Stracę jego sympatię ale będzie mi lżej na sercu.
-Hmm?-nie, jednak nie mam w sobie tyle odwagi. Będę brnął w to kłamstwo, robiąc wszystko by prawda nie wyszła na jaw.
-Jak wracamy do Dobrego Miasta?- wymyśliłem to na poczekaniu. Patrząc mu w oczy nie byłem w stanie wyznać tego co zrobiłem. So sad…
~*~
Stałam wśród grupy żon i narzeczonych, z utęsknieniem oczekując na powrót chłopaków.Smutny powrót ale człowiek nie zawsze jest na fali i trzeba sobie zdać z tego sprawę.
-Sa już, widzę Świderka.- zakomunikowała Olga Świderska, która swoim wzrostem służyła zawsze za „lornetkę”. Za chwilę padnę w ramiona Bartka i mocno go przytulę. Oczywiście na lotnisku trzeba się powstrzymywać z tymi czułościami bo połowa „fleszy”, tak siatkarze zwykli nazywać niektórych dziennikarzy, czekała tylko na to by strzelić fotkę do plotkarskiego pisemka. Za drugim trenerem naszej kadry pojawiali się zawodnicy. Ramię w ramię na samym końcu szedł Bartek i Łukasz. Serce urosło mi kilkukrotnie w klatce piersiowej. I co z tego,że bez medali wrócili. Dla mnie sam fakt, że obaj reprezentują kraj jest powodem do dumy. Kiedy byłam pewna, że Kurek zobaczył moją obecność, pomachałam w ich kierunku. Pierwszy spostrzegł mnie Kadziu, który podpisując o drodze kilka kartek zbliżył się do mnie i mocno przytulił.
-Nie jesteś zła siostrzyczko? Miał być medal a wyszło jak wyszło.- no zaraz mu kopa strzelę.
-A czy ja wyglądam na kibica, który jest ze swoją drużyną tylko w dniach chwały?Przecież moja życiowa dewiza to dumni po zwycięstwie, wierni po porażce. Dawaj buziaka i rób miejsce dla Kurka.- Bartek był już blisko więc szybko musnęłam policzek brata i czekałam na przyjmującego. No widzę po jego minie, że „strasznie”się cieszy z mojego widoku. Bez słów zagarnął mnie do siebie. Dopiero w momencie kiedy zamknął mnie w uścisku swoich ramion poczułam, że naprawdę tęsknił.Tulił mnie odo siebie jakby miał znów wyjechać ale na znacznie dłużej niż trzy tygodnie.
-Już myślałam, że tak dobrze było ci za granicą. Minę miałeś nietęgą jak tu szedłeś…
-Kocham cię...- ni stąd ni zowąd ujął moją twarz w dłoni i łapczywie wpił się w usta.Wiedziałam, że jesteśmy teraz obiektem ciekawskich spojrzeń a dla niektórych zapewne obiektem do fotografowania ale gdyby każdy czuł tą pasję z jaką Bartek obdarzał moje usta pocałunkiem, na pewno chciałby aby ta chwila trwała wiecznie. Bynajmniej ja chciałam dlatego wszystko oddawałam mu z należytym oddaniem jakby ten pocałunek miałby mi starczyć do końca życia.
~*~
Po powrocie do Stanów była usatysfakcjonowana. Ba, poszło jej lepiej niż mogła przypuszczać. W oczach Bartka była czysta jak łza a w komputerowym pliku miała kilkanaście zdjęć, które mogą skutecznie rozwalić związek między jej byłym a panną Kadziewicz.
-Zobacz Mag co udało mi się załatwić podczas pobytu w Polsce…- Karina przestawiła ekran laptopa by ciotka mogła obejrzeć jej zdobycze zdjęciowe.
-No nieźle, nieźle ale patrz co cię dzieje tam gdzie cię nie ma…- kobieta wskazała na telewizor w salonie i ustawiła na polski kanał, gdzie właśnie pokazywano „Okęcie”i powrót polskich siatkarzy z ME. Sama wcześniej widziała urywek w kuchni.Teraz obie panie trafiły na moment gdzie Łukasz Kadziewicz dziękował rodzinom.Mag zwiększyła ilość decybeli:
-Nie chcę przedłużać ale tu na miejscu i w domach przed telewizorami są osoby,którym także należą się podziękowania. Szczególne podziękowania. Mam na myśli nasze żony, narzeczone, dzieci, rodziców czy rodzeństwo. Misiek Winiarski rok temu z Japonii wracał do domu na skrzydłach a dziś wraca do swojego niespełna rocznego malucha i żony. Dałem przykład Michała bo to nasz tatuś najmłodszy stażem, który tak jak reszta ojców ma wspaniałą żonę, która pod jego nieobecność potrafi zająć się domem. Naszym rodzicom jak i pozostałej rodzinie dziękuję za ogromne wsparcie. Teraz zapachnie trochę prywatą ale ja podziękuję swojej siostrze. Niezależnie czy wracam z tarczą czy na tarczy, ona jest ze mną i zawsze na mnie czeka. Choć ostatnio spadam w rankingu ulubionych siatkarzy…-reszta wypowiedzi Łukasza odbijała się gdzieś echem w głowie Królikowskiej.Kamera telewizyjna pokazała Weronikę, która oparta plecami o tors Bartka wpatrywała się zapewne w kierunku brata. Kurek oparł swoją brodę o jej głowy i nawet taki obrazek wskazywał jak silne uczucie jest między nim. Ale czy wytrzyma wszystko?
-Myślisz,że te zdjęcia są wstanie to zniszczyć?
-Weronika ceni sobie szczerość a z tego co widzę śmiem przypuszczać, że nie wie co zaszło między nim a Martą. Kiedy wyjdzie na jaw, że Kurek ją oszukał na pewno nie będzie chciała go znać. – pośpiesznie zamknęła komputer i dalej przyglądała się wydarzeniom z „Okęcia”.
-W odpowiednim momencie pozna całą prawdę o swoim Bartusiu a wtedy ja przejdę do
ataku…
~*~
Achtung! Achtung! :D
  1. Miałam napisać swój monolog jak stąd do Krakowa i już miałam tyle napisane a Onet nie byłby sobą, gdyby mi tego nie zabrał. Grr... Przepraszam ale nie będę tego pisać jeszcze raz bo mój czas mi na to nie pozwala. Przeprosić tylko chcę za to, że nie było mnie tak długo. Przepraszam ale jeśli mam być szczera to nie obiecuję poprawy, bo instytucja, która kradnie mój czas pewnie nie spuści przez najbliższe tygodnie z tonu. Niestety...
  2. W skrócie napiszę: opowiadanie jest opowiadaniem i ja piszę na błędach o złym Zbyszku ale to nie znaczy, że go nie lubię i się na nim wyżywam. Takie mam założenia fabuły i staram się je wypełniać a moje sympatie prywatne do siatkarzy nie mają tu nic do rzeczy. Chociaż może nie... Miały na początku kiedy startowałam ze swoimi opowiadaniami. Obiecałam sobie, że bohaterami będą Ci, których cenię i szanuję. Ich losy dalej są już zależne tylko i wyłącznie od tego co przewidziała dla nich moja głowa.
  3. Tu<klik> proszę się zapoznać i z informacją jeśli ktoś jeszcze tu nie zaglądał a chciałby być informowany o nowościach. O następnej notce będą powiadomione te z Was, które tam zostawią swój ślad.
  4. Powinnam się odnieść jeszcze do jednej sprawy ale dam sobie spokój bo nie chce by ktoś pomyślał, że bloga wykorzystuje do załatwiania spraw. Chyba jednak jestem trochę samokrytyczna wobec swojej osoby bo zdaję sobie sprawę, że nie mam prawa zabierać swoim wywodami waszego czasu.
  5. Tu<klik> znajduje się postać Marty, która zagości tu na dłużej.
  6. Pozdrawiam i do napisania :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz