sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział III


Już mi trochę przeszło ale nadal jak sobie pomyślę, że będę musiała znieść obecność Kariny w moim życiu to mi się nie dobrze robi. Mogę się założyć, że będzie w nim obecna i nie zaznaczy się złotymi zgłoskami. Jak on mógł mi to zrobić co?! Przecież go kiedyś nie traktowałam źle i zważywszy chociażby na to mógł mi tego oszczędzić. Dla mnie spędzenie z Kariną minuty jest problemem a świadomość, że mogę ją spotykać każdego dnia przyprawia mnie o zawroty głowy. Całe szczęście,że Julcia pozostaje na straży i na nią mogę liczyć choćby nie wiem co. Kochana dziewczyna! Dzięki niej nie muszę wracać do domu by się trochę ogarnąć bo Jula wszystko mi pożyczy bym wyglądała jak człowiek. Ona teraz bierze prysznic a ja mam całą jej szafę mam tylko dla siebie. Wygrzebałam z niej bluzkę, czarne jeansy a na to wszystko zarzuciłam kamizelkę. Buty wezmę swoje bo uważam, że powinny pasować do mojego stroju.
-Kurwa! Mój łeb…- oho, Drzewcia wraca z łazienki i jak znam życie to poślizgnęła się na podłodze. Przechodziłam już z nią różne rzeczy więc wszystkiego mogę się spodziewać. Kiedy pojawiła się w pokoju skrzywiła się ale chyba nie był to grymas bólu. Że niby źle wyglądam?
-Coś ty na siebie założyła co?- no i o co jej chodzi? Przecież wyglądam elegancko i klasycznie. Ja tam nie idę na podryw tylko po to by odbębnić co swoje i wrócić do domu. A no i jeszcze czeka mnie rozmowa z Mariuszem. Nawet się do mnie odezwał. Ja rozumiem, że on ma kolegów ale no ludzie chyba ja też tu się liczę co?!
-Nie będę się stroić. Zresztą nie mam dla kogo bo Mariusza pewnie nie będzie a mnie nie interesują  jakieś podrywy w klubie także taki styl mi odpowiada.- poprawiłam swój kołnierzyk i nadal upierałam się przy swoim. Rodzice moi i Julki to na każdym spotkaniu się zastanawiają jak ze sobą mogą wytrzymać takie dwa uparte osły. Zarówno ja jak i Julka jak już sobie coś zaplanujemy to nie ma zmiłuj. Ale po tylu latach przyjaźni nauczyłyśmy się dochodzić do kompromisu. W zeszłym tygodniu to Drzewcia poszła mi na rękę bo zamiast na durny film science-fiction poszliśmy na komedię romantyczną więc teoretycznie teraz moja kolej, żebym jej ustąpiła. Eh…
-Wiem nad czym tak długo myślałaś. Ja też pamiętam, że teraz to ty mi ustępujesz a nie ja tobie więc zakładasz to…- wyciągnęła z szafy tunikę z głębokim dekoltem.Za jakie grzechy, za jakie pytam się?! Ściągnęłam z siebie białą bluzeczkę,zaznaczam, że z wielkim bólem serca i nałożyłam ciuch psiapsiuły. Ale jeansów nie zmieniam, niech nawet nie myśli. Spojrzałam w lustro. Kurde, może rzeczywiście to odzienie bardziej pasuje na takie wyjście? Właściwie to ja sama nie wiem jakie bo mój Szanowny brat nie raczył mnie poinformować o swoich planach. Wyjścia są dwa:
a) albo wylądujemy w Vegas
b)pochodzimy trochę po parku, posiedzimy nad wodą i wrócimy do domu
Osobiście skłoniłabym się do tej drugiej opcji ale nie będę robić z siebie dzikusa. Jak trzeba będzie to posiedzę do tej 3 w klubie a potem zawijam do domu. Kiedy ja rozmawiałam sama ze sobą to Julka zdążyła się już wyszykować jak krakowska kamienica na przyjazd papieża. Jak nic kogoś dziś wyrwie, bez dwóch zdań.
-O dżizas, Drzewiecka niezła dupa z ciebie.- zrobiła kilka obrotów wokół własnej osi. Białe spodnie i zielony top idealnie ze sobą współgrały. Ona to ma pojęcie do takich rzeczy. Ja to tylko chce, żeby było wygodnie. A ona to tak się zawsze odpierdzili, że  żaden salon piękności jej niepotrzebny.
-A widzisz, to są właśnie uroki wolności. Ty jak masz wybierać między golfem a dekoltem, wybierasz golf bo inaczej Marian byłby nie zadowolony. Ja mogę sobie zakładać co chce bez żadnych konsekwencji.- uśmiechnęła się łobuzersko. Kocham ją, normalnie jak będzie kocham po rencie. I gdyby nie fakt, że piszemy maturę to bym się dziś chyba nawaliła jak szpak. A tak to tylko soczek marchwiowy i nic więcej. Za Julkę nie odpowiadam. Ona kiedyś pisała test po trzech piwach wypitych godzinę przed testem… Najlepsze jest to, że dostała 5 aja ledwo 3+. Orzeł z matmy to ja nigdy nie byłam więc nie ma się co dziwić.
-No Kadziewicz, komu w drogę temu kopa.- napisała rodzicom kartkę o której zamierza wrócić. Przewidziała też taką ewentualność, że może nocować u mnie bo z nią to nigdy nic nie wiadomo. Zamknęła za mnę drzwi na klucz i z uśmiechami na twarzy wsiadłyśmy do taksówki. Czy nadal jestem zła na Bartka? Chyba już trochę mniej ale to nadal za świeża sprawa by mówić o niej bez emocji. Jeny, czy fakt iż jestem siostrą siatkarza musi wzbudzać emocje nawet u taksówkarzy. Jak tylko facet usłyszał do kogo chce zadzwonić to o mały włos nie spadł z siedzenia. Już chyba zawsze tak będą na mnie reagować. Eh…
-Proszę schować te pieniądze. Nie wezmę nawet złotówki od siostry reprezentanta Polski.- no to kij panu w oko, że tak powiem. Uśmiechnęłam się głupio i wysiadłam zaraz a Julką. Brat kazał nam się wstawić w Vegas przed 20 więc jesteśmy. Stoimy jak te lampucery. Już 15 minut się spóźniają. Niech zgadnę,Karincia zakłada zaprawę murarską na twarz i z stąd te poślizgi w czasie.
-Czy tylko ja mam jakieś shizy czy ten koleś serio się na nas patrzy?- Drzewcia„dyskretnie” odwróciła się do tyłu i zbadała teren. Uśmiechnęła się pod nosem.
-Przecież to jest twój Mariusz. No ładnie Wiki, nawet własnego chłopaka już nie poznajesz.- walnęłam ją w ramę. Obciął się! Dzięki ci Panie, że wysłuchałeś moje modlitwy. Uwielbiam chłopaków z długimi włosami ale mój Maniek zdecydowanie lepiej wygląda w krótkich włoskach. Takiego go poznałam i takiego go pokochałam, dlatego ciężko mi się przyzwyczaić do zmian. Ruszyłam w jego kierunku i miałam taką cholerną ochotę rzucić mu się na szyję i pocałować. I chyba tak zrobię bo jak się okazuje to Mariusz nie był u kolegi tylko u fryzjera więc ma u mnie mega plusa.
-Kochanie aż tak się stęskniłaś?- i to jak. Wtuliłam się w niego, opierając swoją głowę na jego torsie. Coś mnie uwierało w głowę. Ałła!
-Co ty tam masz co?- odsunęłam się od niego i spojrzałam na jego klatę. Wyraźnie przez koszulkę odznaczał się jakiś przedmiot. No i już moja babska ciekawość sięga zenitu.
-Co to jest?- czy on się zarumienił? Nie możliwe. On zawsze taki pewny siebie a dziś widzę jak mu się pocą ręce. Koniec świata jak to mawiał pan Popiołek, z mojego ulubionego serialu „Dom”.
-A to,yyy tabletki od bólu głowy.- yhym, a ja mam 2 metry. Ale dobra, nie wnikam.Złapałam go za rękę i pociągnęłam w kierunku klubu. Już w progu czekał Bartek ze swoją oblubienicą. I żeby w klubie było gorąco to spłynie jej ten cały makijaż i będzie brzydka jak noc listopadowa. Dla przyzwoitości ucałowałam ten wymazany policzek, Julka poszła w moje ślady a chłopaki wymienili się uściskami dłoni. Na Kurka nawet nie spojrzałam, nie po tym co zrobił, a raczej co zamierza zrobić.
-A Łukasz gdzie?- czyżby Mariusz stęsknił się za szwagrem? Chłopaki mają fajny kontakt i oby im tak zostało. To w końcu Łukasz ciągle mi powtarzał dwa lata temu, że Olek to świetna partia na męża i ja w końcu popatrzyłam na niego jak na kogoś z kim mogę spędzić resztę życia. Dzięki nie mu odkochałam się w Kurku!
-Dzwonił,że ma jakiś mały problem z Kamilą ale postara się być jak najszybciej. Kazał nam wejść do środka i czekać na siebie już w klubie.- Bartosz przemówił. Czułam na swoich plecach jego wzrok. Może jest mu przykro? Nie musi. Wystarczy, że jak się przeprowadzą do Dobrego to nie będę wchodzić mi w drogę. Weszliśmy do klubu i zajęliśmy lożę. W tle słuchać było muzykę, jeszcze nie tak głośno jak zazwyczaj w Vegas. Dziwne.
-O idzie nasza gwiazda!- Julka zaczyna z wysokiego „C” i nie odpuści mojemu bratu.Kadziu przywitał się ze mną a Julce podał dłoń, patrząc się jej głęboko w oczy.Nie wiem o co im kaman. Dopóki się nie zaczną bić to ja nie będę w to ingerować. Oparta głową o klatę Mariusza, co chwila uciekałam w kierunku Bartka. Oj jak słodko. Karina uwiesiła się mu na szyi i jak zaraz nie skończą się całować to któremuś na pewno braknie powietrza. Kurek nie wygląda jakby całował tylko jakby był całowany. Całą inicjatywę przejęła Królikowska. Może ja też powinnam wpić się teraz w usta z Mariusza?
-Przepraszam ale muszę was na chwilę opuścić.- no i już po moim namiętnym pocałunku.Przesunęłam się bliżej Łukasza a ten się do mnie wyszczerzył. Co, siano potaniało?
-Wiki cokol wiek się stanie za chwilę pamiętaj, że zawsze będziesz moją siostrzyczką i nawet jak będzie kurą domową to i tak będę cię kochał.- what?! Nagle mój rodzony przekręcił się mnie w stronę sceny i moją oczom ukazał się Mariuszek z bukietem róż i mikrofonem w ręku. O w mordkę jeża! On mi się będzie teraz oświadczał?! Tak przy wszystkich?!
-Ja chciałbym powiedzieć, że na sali jest kobieta, która dwa lata temu odmieniła moje życie i odmienia je do dziś. Kobieta ta zawładnęła moim sercem i sprawiła,że świat nabrał zupełnie innych barw. Wiki choć tu do mnie…- zostałam wypchnięta zza loży przez Julkę i Łukasza. Spojrzałam za siebie i spotkałam się ze wzrokiem Bartka. Był smutny? Jakiś dziwny na pewno. Wiki opanuj się. Miłość twojego życia za chwilę poprosi cię o rękę. Już widziałam jak wyjmował z kieszonki czerwone pudełeczko. To uwierało mnie w głowę przed klubem! To nic,że po jutrze matura. To nic, że miałam iść na studia. To nic, że miałam zostać dziennikarką w dziale sportowym. Osiągnę to wszystko już jako Weronika Olkowicz. Podoba mi się to! Podoba mi się Mariusz, podoba mi się pierścionek,który właśnie teraz ląduje na moim palcu.
-Kochanie,czy zostaniesz moją żoną?- łamie mi się głos ale właśnie wszyscy za chwilę usłyszą słowo:
-TAK!-mogłabym to wykrzyczeć całemu światu. Pisk Julki, głośne brawa Łukasza, nawet Karina się uśmiechnęła. Wszyscy są szczęśliwi tylko nie Bartek. Mato, co mu jest? Zachorzał czy jak?
-A teraz na specjalne życzenie świeżo upieczonego narzeczonego piosenka LadyPank:  Zawsze tam gdzie Ty. O nie. Proszę, zmieńcie tą piosenkę. Błagam!
Na parkiecie bawiło się mnóstwo młodych ludzi. Ostatnia dyskoteka Bartka w Dobrym Mieście. Ostatni wieczór spędzony z Weroniką i Łukaszem. Dotychczas wszędzie chodził z nimi Mariusz ale nie tym razem. Tym razem tylko ona i on. 16-latkowie, którzy przez te dwa miesiące stali się sobie bliżsi. Muzyka powoli zmieniała rytm by stać się kołysanką, przy której świetnie tańczy się wolniejsze kawałki. Pierwsze takty piosenki LadyPanku i Wiki wylądowała w ramionach Bartka. Świetnie dopasowali się w te dźwięki. Kadziewiczówna oparła głowę o jego tors i zamknęła oczy. Nie na długo.
-Wiki to co się działo przez te dwa miesiące to … to były najpiękniejsze wakacje w moim życiu. Pomijając ten nieszczęsny wypad do Vegas oczywiście.- oboje się uśmiechnęli. Kiedy Weronika spojrzała w jego oczy, on powoli zbliżał twarz do jej twarzy. Złączyli się w pocałunku, który był delikatny ale zarazem wyrażał wiele uczuć.
-Niech to będzie nasza piosenka.Niech ta piosenka zawsze kojarzy się z tymi wakacjami.- Kurek skinął jej głową i dalej oddali się wolnym rytmom piosenki Zawsze tam gdzie Ty…
Widziałam to pełne rozczarowania spojrzenie Bartka i jego złość, z jaką otwierał drzwi klubu. Chciałam za nim wybiec ale nie wiem czy byłabym wstanie spojrzeć w jego oczy. Piosenka się skończyła i wróciłam z Mariuszem do stolika, już jako para narzeczonych. Zostaliśmy wyściskani przez Julę, Łukasza…nawet dałam się przytulić Królikowskiej. Co chwila spoglądałam w drzwi klubu ale Kurek się w nich nie pojawiał. Idę tam!
-Kochanie zamów mi jakiś sok a ja wyjdę na chwilę się przewietrzyć.- pocałowałam przelotnie jego usta i wyszłam na zewnątrz. Siedział na murku z głową spuszczoną między kolana. Aż tak go załamał ten taniec? Przecież jeszcze przed chwilę całował się z Kariną a teraz co jest…zazdrosny?
-Bartek!-potrząsnęłam jego ramię a on nic. Zero kontaktu.
-Kurek do cholery!- zareagował.
-Po co były te gadki w tamte wakacje o tym, że to nasza piosenka?! Zabrałaś mi wszystkie najpiękniejsze wspomnienia!- o nie Kurek, tak to my się bawić nie będziemy. Nie będziesz na mnie wrzeszczał.
-A ty po cholerę mi wtedy mówiłeś, że to najwspanialsze wakacje w twoim życiu?! Chciałeś zrobić ze mnie idiotkę Kurek bo doskonale wiedziałeś, że się w tobie zakochałam?!- no i co takiego zdziwionego udajesz co?
-Myślałam,że te wakacje coś dla Ciebie znaczyły. Mówiłeś, że nie układa ci się z Kariną.Poczułam, że mam szansę. Wiesz jak się poczułam jak następnego dnia rozmawiałeś z nią i mówiłeś, że ją kochasz?! Pytam się wiesz?!- no patrzcie się wszyscy bo siostra Kadziewicza urządza cyrk pod klubem. Nic mnie to nie obchodzi w jakiej gazecie to opiszą.
-Znaczyły,nawet nie wiesz ile znaczyły.- Kurek zmniejszał dystans między nami. Czułam już powoli oddech na swojej twarzy. Chciałam się wyrwać ale przy jego mocnym uścisku to ja sobie mogę co najwyżej chcieć. Przytrzymał mnie mocno przy sobie i powoli, bardzo delikatnie dotykał moje usta swoimi. Opierałam się ale tylko przez chwilę. Wiem, że to co robię jest chore. W klubie jest mój narzeczony aja tu całuje się z jego kumplem. O nie! Tak nie mogę postępować.
-Ok.Pocałowałeś mnie a teraz możesz iść do swojej dziewczyny i powiedzieć jak bardzo ją kochasz. Nie możemy Bartek dłużej tego ciągnąć. Ja mam narzeczonego a ty dziewczynę i na tym to zostawmy.- odwróciłam się na pięcie i wróciłam do klubu. Mariusz przywitał mnie uśmiechem i całusem. Ja zrekompensowałam mu się czymś A`la to co było przed chwilą na dworze. Cholera dlaczego nie czuje tych motyli jak wtedy z Kurkiem? Dlaczego nie mogę się skoncentrować na tym co robię tylko ciągle myślę o siatkarzu?

-zaczekaj! -na co?!
-pozwól mi to wytłumaczyć!
-że co?! znowu będziesz mi wciskać głupią bajeczke że się zapomniałeś i nie wiesz co w ciebie wstąpiło?!
...milczy
-więc nie marnuj mojego cennego czasu i pozwól mi rozwijać dalej skrzydła.

Paliła papierosa za papierosem. Mała spała w swoim pokoiku a ona siedziała na balkonie. Rozegrała swoje życie tak jak chciała. Chciała rozkochać w sobie sławnego człowieka? Rozkochała. Kiedy tylko poczuła, że coś jest nie tak między nimi to odstawiła pigułki i zaszła w ciążę. Musiało dojść do ślubu. Łukasz wyglądał na zakochanego. Ale czy był? Nie chce tego wiedzieć. Urodziła Magdę i już jej nie zależało. Kadziewicz będzie musiał zabezpieczyć finansowo córkę a przy okazji ją. Doskonale wiedziała co robi, kiedy nie chciała podpisywać żadnej intercyzy. Nalegali rodzice Łukasza ale ona wzięła go na litość i nic z tego nie wyszło. Teraz po rozwodzie cały majątek będzie podzielony na pół.Wyjdzie na tym korzystnie. Pozamyka wszystkie swoje sprawy w Polsce i razem ze swoja miłością wyjedzie za granicę. Jakie to życie bywa przewrotne i lubi płatać figle. Kamila znów zakochała się w siatkarzu. Widać ma dryg do rozkochiwania w sobie siatkarzy. Wiecie jak na koniec chce sprawić ból Kadziewiczowi? Zabiera ze sobą Madzię. Sama nie wie czy robi to z miłości do dziewczynki czy właśnie po to by zrobić Łukaszowi na złość. Nie można też powiedzieć, że jest złą matką ale jakoś nie do końca odnajduje się w tej roli.To jest taka, może w innym wydaniu ale kopia Kariny. Może dlatego też dziewczyny zawiązały pakt, który ma na celu wykolegowanie jeszcze jednego siatkarza. Kurek ma paść kolejną ofiarą podstępu tego duetu. Wszystko jest zaplanowane w najdrobniejszym szczególe.
„Rozmawiałam z nim. Załatwił ci pracę, więc kochana, jak najszybciej wyczyść konto tej sieroty Kurka”.- podstępny uśmiech nie schodził z jej twarzy nawet przez chwilę. Wysłała sms do Królikowskiej by poinformować ją o postępach sprawy. Do wyjazdu ma dojść zaraz po pierwszej rozprawie rozwodowej. Potocka chce szargać opinię Łukasza jako ojca by sąd nie miał wątpliwości, kto powinien zająć się dzieckiem po rozwodzie. Odegra mu się za te wszystkie romanse kiedy jeszcze niebyli małżeństwem. Zapewniał,  że po ślubie jest czysty jak łza ale to już nie bardzo ją obchodziło bo ona sama niebyła święta. Denerwowała ją rodzina jej męża od kiedy pamięta. Zawsze byli wobec niej nie ufni. Sporo się nie natrudziła by zaciągnąć ich synalka do ołtarza. Mogła by tak bez końca przypominać sobie sytuacje, które rozwiązała na swoją korzyść gdyby nie płacz Madzi.
-Idę już idę…- zgasiła papierosa w popielniczce i poszła do pokoju małej. Wzięła ją na ręce i próbowała uspokoić. Bezskutecznie. Nosiła ją w tą i z powrotem po pełnym różu pomieszczeniu ale mała i tak nie przestawała płakać.
-Że też musiałaś po ojcu odziedziczyć charakterek.- nie dawała sobie rady i musiała zadzwonić po Łukasza. Z nim Madzia potrafi się uspokoić w mgnieniu oka. Miała szczęście, bo Kadziu był już na klatce schodowej. Kiedy tylko pojawił się w mieszkaniu to zabrał się za uspokajanie Madzi. Gdy dziewczynka tylko znalazła się ramionach taty, płacz zniknął jak ręką odjął.
-No tak,swój do swego ciągnie…- skwitowała Potocka i wyszła do kuchni. Łukasz ułożył córeczkę w łóżeczku, sam usiadł blisko na krześle i bawił się rączką Madzi.Niewyobrażalne szczęście przepełniało jego serce kiedy tylko był blisko swojego dziecka. Stara się być w najważniejszych momentach jej życia ale i tak nikt munie zagwarantuje, że akurat gdy będzie na zgrupowaniu albo dłuższym wyjeździe to Madzia akurat nie zacznie mówić czy chodzić. Nie ma żadnych oporów, jeśli chodzi o kąpanie, przewijanie czy inne czynności związane z wychowaniem malucha. Od samego początku kiedy tylko Kamila powiedziała mu o ciąży oświadczał, że będzie przy porodzie i nic nie było w stanie go zatrzymać. Tego dnia, kiedy pierwszy raz trzymał w swoich ramionach swoją małą córeczkę świat się zatrzymał. Poczuł się, że jest najszczęśliwszym facetem na ziemi. Czuje się tak po dziś dzień ale sen z jego powiek spędza obawa, że Kamila może wyjechać z nią gdzie kol wiek a on nie będzie miał na to wpływu. Strach przed utratą Madzi paraliżuje jego, pewnego siebie Łukasza Kadziewicza.
-Wiesz żabko, tatuś będzie o Ciebie walczył i nie pozwoli by mama chciała nas rozdzielić.- nachylił się nad dziewczynką i ucałował jej czółku, czując jak łzy pieką jego oczy. Szybko się z tego otrząsnął i zajął z powrotem swoje miejsce.Opierając głowę o łóżeczku patrzył jak zasypia jego największy skarb. W końcu nie wiedząc nawet kiedy, sam zatopił się śnie…
Chcę zmienić to co było złe
Więc pozwól, że nie spytam cię
Sam chciałeś zranić mnie
Już w moim sercu miejsca brak
Odejdzie z tobą cały mój strach
Rozpłynie się nasz gniew
~*~
Achtung! Achtung! :D
Wiecie co, spodobała mi się ta punktowa forma wypowiedzi :)
1. Czy czujecie już zapach zbliżających się wakacji? :) Ja tak i nie myślę już o niczym innym jak tylko o świadectwie ukończenia szkoły a potem żegnajcie książki i zeszyty na dwa miesiące :D
2. Zaczęłam trochę z innej baczki a Wy pewnie chcecie mnie zamordować za oświadczyny Mariusza? xD
3. Zastanawiacie się kto padł kolejnym łupem Kamili? ;) Piszcie w komentarzach swoje strzały związane z siatkarzem, który jest nowym partnerem Potockiej. Dla podpowiedzi dodam, że jest z zza granic naszego kraju ;)
4. W następnym rozdziale wielkie chwile przed bohaterami mojej siatkarskiej historii. Matura to nie lada wyczyn a jak ma ją opisać osoba, która nie ma o tym pojęcia to w ogóle jest masakra ale może jakoś mi się uda. Będę próbować i walczyć do upadłego;)
5. To by było na tyle... Chociaż może nie, pokażę Wam zdjęcie, które mnie przyprawia o zawroty głowy;)
Pozdrawiam i do następnego :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz