-I przede wszystkim Julka jest przy tobie szczęśliwa i ma tyle energii do działania od kiedy jest z tobą. Dlatego macie moje błogosławieństwo i pełną aprobatę, ale pamiętaj Łukasz, że jeśli ją skrzywdzisz będę pierwszą, którą rzuci w twoją stronę przysłowiowy kamień.- skończyła, a Kadziewicz w tym momencie wyraźnie odetchnął z ulgą.
-Obiecuję, że zro...
-Nie obiecuj Łukasz tylko działaj i rób wszystko, by z twarzy mojej córki nie znikał uśmiech. A teraz przytul przyszłą teściową i mów mi mamo.- pani Bogusia szczerze się uśmiechnęła,a Łukasz spełnił jej prośbę z ogromną radością. Łukasz rozumiał obawy pani Drzewieckiej. Sam ma córkę i wie jak jest martwić się o jej przyszłość i wie jak to jest stawać na rzęsach, by zapewnić jej szczęście.
-Wracamy do środka bo pewnie myślą, że coś ci zrobiłam.- kobieta pomagła wstać Łukaszowi i w doskonałych nastrojach wrócili do biesiadników. Biesiadników w pełnym tego słowa znaczeniu, bo widać, że nastroje wszyscy mieli przednie. "Ognista" zniknęła, ale dobry humor jest trwalszy. Pan Tadeusz i pan Jarek dyskutowali nad imionami dla wnuków, pani Krysia zabawiała Magdę, a z lekka pijany Bartek oparł swoją głowę o ramię Weroniki i szeptał jej coś do ucha. Tylko Julka siedziała jak na szpilkach i wypatrywała powrotu matki i narzeczonego. Kiedy dostrzegła szeroki uśmiechy na ich twarzach poczułak, jak przysłowiowy kamień spada jej z serca.
-Badźcie szczęśliwi każdego dnia tak jak dzisiaj, a obiecuję, że nie będę się wtrącać.- ucałowała ich policzki i poszła do panów, którzy namiętnie kreślili coś na kartce.
-Pamiętasz jak życzyłeś mi spełnienia najskrytszych marzeń?- Julka wróciła do wydarzeń sprzed kilku godzin. Łukasz uśmiechnął się promiennie i skinął głową.
-To właśnie jedno z nich już się spełniło...
Dwa tygodnie później...
Jest gorączka przed powrotem chłopaków ze zgrupowania w Spale, ale przede wszystkim jest gorączka związana ze ślubem Julki i Łukasza, które pod nieobecność Kadzia spadła właśnie na moją blondynę i rodziców. Choćbym chciała włączyć się w przygotowania to nie dam rady biegać od miejsca do miejsca, od sklepu do sklepu. Mnie czeka tylko jedna wyprawa związana z zakupami, mianowicie obiecałam Julii, żd choćbym miała się toczyć, to pomogę jej wybrać odpowiednią sukienkę i wszelkie dodatki. Cała uroczystość wstępnie zaklepana jest na 2 sierpnia. Nie mam pojęcia czy do tego czasu nie rozłożę nóg do porodu, ale wszyscy jesteśmy w dobrej myśli, że trojaczkom jest dobrze w moim brzuchu.
-Nie dziwię się ludziom, którzy żyją sobie na kocią łapę,skoro z załatwieniem tych wszystko formalności jest tyle zachodu. Ty wiesz, że jest jakiś problem z wyciągniem mojego aktu urodzenia. Paronoja!- Julka wpadła do mojego pokoju wyraźnie zmęczona i zniechęcona.
-Dziś wraca Łukasz to poziom szczęścia na pewno się podniesie.- poryszałam brwiami i już było wiadomo co mam na myśli. Nawet miałam dla przyjaciółki pewną niespodziankę. Jakiś czas temu, kiedy jeszcze z przyjemnością chodziłam na zakupy, w moje ręce wpadł seksowany komplecik bielizny. Byłam już w ciąży i siłą rzeczy wiadomo było, że nie będę go mogła w najbliższym czasie użyć, ale mimo wszystko nie mogłam mu się oprzeć. Teraz ten komplecik zamierzam podarować Julce i niech tam jej się dobrze nosi podczas dzisiejszego spotkania z Łukaszem. Podeszłam do komody i wyciągnęłam z jej dolnej szuflady niewielką reklamówkę.
-A to prezent od cioci Weroniki. Muszę dbać o wasze pożycie przedmałżeńskie.- Julka od razu zabrała się za grzebanie w torebce i kiedy poznała jej zawartość z lekkim zawstydzeniem spojrzała na mnie i zaczerwieniła się. No niech mi tylko nie mówi, że nie wie czemu te fatałaszki mają służyć.
-A o swoje pożycie się nie martwisz?
-Jak widzisz u mnie wszystko w jak najlepszym porządku, ale teraz to nie mogę się wyszumieć więc chociać inni niech mają uciechę.- nasza rozmowa powoli zaczyna przypominać młodzieńcze konwersacje. Skłamałabym mówiąc, że mi tego nie brakuje.
-Jesteś głupia!
-Też cię kocham!
~*~
Cała kadra miała za sobą dwa tygodnie wspólnych treningów i ćwiczeń siłowych. Już po dwóch tygodniach widać, że grupa wie po co spotkała się w tym gronie i ma jasno wytyczony cel na obecny sezon reprezentacyjny. W tym całym olimpijsko-siatkarskim zamieszaniu Łukasz zmieni poraz drugi stan cywilny. Był niemal 100% pewien, że już ostatni raz. Julka była dla niego spełnieniem marzeń o idealnej kobiecie. Niejednokrotnie zastanawiał się, gdzie on miał rozum, kiedy żenił się z Kamilą i co go w ogóle skłoniło do takiej decyzji. Mógłby zarzucić Potockiej wiele problemów, których mu przysporzyła, ale za jedno będzie jej wdzięczny do końca życia. Madzia jest całym jego światem i choć małżeństwo z Kamilą było pasmem porażek, córeczka udała im się kapitalnie. Apropo córeczki, Kadziu właśnie zmierzał do rodzinnego domy, by odebrać swoją latorośl. Z szelmowskim uśmiechem na ustach drzwi otworzył mu Kurek, który nie wiadomo jakim sposobem znalazł się w Dobrym Mieście wcześniej niż środkowy, ale na chwilę obecną ten aspekt był nieistotny.
-Widzę, że pełnisz honory gospodarza domu.- Kurek zaczął się prężyć z domu, pomijąc fakt, że przyjechał pomóc pani Krysi w trzepaniu dywanów. Już z progu dało się słyszeć wesoły szczebiot Madzi, która z utęsknieniem czekała na swojego tatę.
-Córcia!- Weronika puściła rączkę małej, a ta bardzo powoli i dokładnie stawiała maleńkie kroczki w kierunku Łukasza. Rosła jak na drożdżach i z każdym dniem wydawało się, że potrafi coraz to więcej nowych rzeczy.
-Kulekk!- zasób słownictwa miała jeszcze ubogi, ale Łukasz zapisywał to wszystkie po stronie kontaktu jego córki z Bartkiem, który jak mantrę powtarzał jej imię i nazwisko największej nadziei polskiej siatkówki. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył Kurek.
-Julki tu nie ma?- próbował się kontaktować z blondynką, ale nie odbierała jego telefonów, więc miał nadzieję spotkać ją tutaj. Weronika wyjaśniła mu, że Julka była, ale musiała coś ważnego załatwić na mieście i opuściła ich godzinę temu. Tylko ona wiedziała co to za ważna sprawa, która nie wymagała od niej zbędnego szwędania się po Dobrym. Obie dziewczyny wspólnymi siłami wymyśliły niespodziankę dla Kadzia i Julka musiała dokupić tylko kilka drobiazgów w sklepie z najróżniejszymi pierdołami, których w każdym mieście było przecież pod dostatkie i prawie, że na każdej ulicy.
-To my się w takim razie będziemy z Madzią zbierać. Pożegnaj się z ciocią i wujkiem.
-A nie chcesz nic zjeść? Wróciłeś dopiero z trasy i na pewno jesteś głodny.- siostra złapała Madzię za rączkę i próbowała wzbudzić w Kadziu chęć na jedzenie. Miała rację, że był głodby jak cholera, ale gdzieś po cichu liczył, że Julka czeka na niego z obiadem i chciał jak najszybciej wrócić do swojego mieszkania.
-Wolałbym bym najpierw wziąć prysznić,a dopiero później wziąć się za jedzenie. Pojadę do siebie.- kiedy już brakowało nadziei na końcowy sukces i niespodzianka Julki mogłaby nie dojść do skutku, w korytarzu pojawiła się pani Krysia, niosąca na talerzu sporą ilość naleśników. Żołądek także dał o sobie znać i Łukasz nie umiał się przed tym bronić.
-Minęły czasy, kiedy ze zgrupowania biegł do mnie jak na złamanie karku i chciał się przytulić. Rozbieraj się szybko i zapraszam na naleśniki.- Kurek wybuchnął śmiechem na wzmiankę o powrotach przyjeciela ze zgrupowań, na co Łukasz zgromił go wzrokiem. Weronika wyraźnie odetchnęła z ulgą i chwyciła za telefon, przekuzując przyjaciółce informacje na temat aktualnej sytaucji. Łukasz skorzystał z prysznica, przebrał się w czyste ubrania, których miał zapas w swoim pokoju i zszedł na wspomniane naleśniki. Przy stole rozmowa zeszła na zbliżające się rozwiązanie Wiki i sierpniową uroczystość zaślubin. Pełna, do tej pory, energii Madzia, wtuliła się w Bartka i zasnęła na jego kolanach. Kadziewicz o mały włos nie klasnęła z radości w dłonie, bo problem przekonania Łukasza do tego, żeby mała została i dziadków miała z głowy. Siatkarz sam nie widział sensu, aby budzić córkę.
-Odbiorę ją jutro z rana.- powiedział całując małą w czoło i wyszedł z pokoju w którym się znajdowała. Ubrał się i zniknął za wejściowymi drzwiami czując, że doszło do jakiegoś podstępu, ale zupełnie nie wiedział o co chodzi. Telefon Julki milczał jak zaklęty, bo Weronika żywo dyskutowała z Drzewcią zapewniając, że plan został wykonany jeszcze lepiej niż mogły sobie wymarzyć. -Zaczynam się obawiać twoich konszaktów z Julką.-tak lubieżny uśmieszek na twarzy szatynki skwitował Bartek, a ta uśmiechnęła się jeszcze promienniej i odłożyła telefon na komodę. Teraz pozostało czekać tylko na efekty i wrażenia ze strony przyjaciółki i brata...
~*~
Musiała przyznać, że pomysł Weroniki podobał jej się coraz bardziej z minuty na minutę. Z początku nie widziała się kompletnie w rodzi uwodzicielki i prowakatorki, ale postanowiała zaryzyskować i ponieść się chwili. Przygotowała wszystko zgodnie z zalecianiami przyjaciółki. W całym mieszkaniu ustawiła pełno zapachowych świec, niektóre zanurzyła w szklanych naczyniach, które ustawiła na stole w kuchni i komodzie w sypialni. Miała szczęście, że dzień w połowie kwietnia nie był jeszcze aż tak bardzo długi i w tej chwili chylił się już ku końcowi, a co za tym idzie było już dość ciemno. Zasłoniła wszystkie zasłony w mieszkaniu, a światło dawały tylko wspomniane świeczki. Z wieży w sypialni Łukasza sączyła się nastrojowa muzyka Brayna Adamsa, wszystko było już gotowe na powrót siatkarza. Julka przebrała się w podarowny komplet bielizny i zarzuciła na siebie szlafrok, który kupiła także w drodze powrotnej od przyjaciółki. Łukasz musiałbyć już w drodze do domu więc położyła szybko ustawiła na szafce obok łóżka zapachowe olejki do masażu, a sama położyła się na łóżko i czekała. Chwile oczekiwania niesamowicie się dłużyły, ale w końcu doczekała się dźwięku otwieranych drzwi. Z początku nie słychać było żadnych głosów siatkarza, ale po chwili usłyszała pytanie:
-Julka jesteś tu? Nie ma światła?- stłumiła w sobie śmiech, wywołany przez pytanie Łukasza.
-Jestem w sypialni.- odparła i złapała głęboki oddech. Kiedy Łukasz otworzył drzwi i spojrzał na nią z ogromnym zaskoczeniem wiedziała, że przedstawienie czas zacząć. Podniosła się z łóżka i bardzo powolnym i seksownym krokiem, zbliżyła się do Łukasza. Niebotycznie wysokie szpilki zrobiły swoje i różnica wzrozru między nimi nie była już tak widoczna. Blondynka pocałowała usta Łukasza i szepnęła mu do ucha:
-Będziesz dziś tylko mój.- i robiąc dwa kroki w tył stanęła przed nim i powolnymi ruchami pozbyła się satynowego odzienia<klik>. Widziała jak oczy Łukasza zaświeciły, kiedy zobaczył ją w takim wydaniu<klik>.
"-1:0 dla mnie"- pomyślała i miała nadzieję, że każde jej kolejne posunięcie zostanie odebrane podobnie. Złapała go za rękę i posadziła na łóżko. Usiadła na jego kolanach i pozbyła się jego bluzy i koszulki. Z premedytacją patrzyła w jego oczy z pożądaniem, kiedy rozpinała pasek jego spodni. Kiedy chciał dotknąć jej ciała, ona odsuwała się od niego, czym wzbudzała w sobie i w nim jeszcze większe pożądanie.
-Czas na masaż. Połóż się na brzuchu kochanie.- nie musiała dwa razy powtarzać. Łukasz pozbył się spodni i chciał już kłaść się na satynowej pościeli, kiedy Julka dotknęła dłonią jego bokserek i z lubieżnym uśmiechem stwierdziła:
-To też nie będzie ci już potrzebne.- mówiła i miała. Teraz już podziwiała Łukasza w pełnej okrasie i czuła, że jeszcze chwila, a zrezygnuje z masażu i pozwoli, by dotykał jej ciała i żeby to on przejął kontrolę nad sytuacją. Z drugiej strony chciała mu dać coś niezapomnianego od siebie, dlatego Łukasz położył się na łóżku, blondynka chwyciła miodowy olejek i bardzo powoli niewielką ilość na plecy siatkarza, które pod wpływem zetknięcia się z zimnym płynem na chwilę usztywniły się. Julka delikatnymy, kulistymi ruchami wcierała olejek w ciało, masując całą ich powierzchnię. Zjeżdżała coraz niżej i niżej, powoli docierając do umięśnionych pośladków. Słyszała ciche wzdychanie Łukasza, kiedy błądziły dłońmi po wewnętrznej stronie jego ud, ucierając się o jego męskość. Wiedziała, że z takim mężczyzną jakim jest Łukasz, zbyt długie droczenie się może zostać przerwane w sposób natychmiastowy. Tak też się stało. Kadziewicz odwrócił się gwałtwonie i teraz to Julka leżała na plecach, a on miał pełną kontrolę nad sytuację. Wodział twarzą po jej szyi, dekolcie. Wyraźnie w pieszczotach przeszkadzał mu biustonosz, z którym rozpsrawił się w dość sprawny sposób. Obie piersi obdarzał pocałunkami, zostawiając przy tym mokre ślady na ich powierzchni. Skodził niżej i niżej, docierając do koronkowego wykończenia dolnej części bielizny blondynki. Dotknął jej kobiecości przez materiał majtek i z powrotem znaczył ślad pocałunkami na jej rozpalonym ciele. Teraz to on wziął olejek do ręki, wycisnął go sobie trochę na rękę i wcierał go w jej piersi i brzuch. Nad nimi unosił się przyjemny zapach miodu, który pobudzał ich zmysły. Łukasz, tym razem dłońmi, zjeżdzał w nieodkryte przez siebie tego wieczoru miejsce i słysząc przyśpieszony oddech Julki nie zamierzał już wzlekać. Delikatnie ściągnął z niej bieliznę i rozkoszował widokiem jej nagości i kobiecych kształtów.
-Już na zawsze będziesz tylko moja.- delikatnie rozsunął jej uda i w taki sam sposób znalazł się w jej wnętrzu. Z początkowo powolne ruchy z każdą chwilą stawały się coraz szybsze, a oni oboje starali się osiągnąć apogeum bliskości i euforii...
...Wtuleni w swoje ciała leżeli obok siebie. Nie przeszkadzała im nagość. Łukasz jedną ręką obejmował Julkę, a drugą bawił się jej włosami. Był tak szczęśliwy i miał w sobie tyle energii, że mógłby teraz sam jechać do Espinho i wygrać ten turniej.
-Czy w tym wszystkim maczała palce moja siostra i Bartek?- dopiero teraz wszystko zaczynało układać mu się w całość i śmiał się z siebie, że dał się w to wszystko wciągnąć jak dziecko. Choć musiał przyznać, że było warto.
-Podsunęła mi ten pomysł dość jednoznacznie i będę jej chyba za to wdzięczna do końca życia.
-Jak pojawią się trojaczki, to kiedyś się nimi zajmiemy, żeby i oni mogli sobie poszaleć. I powiem ci, że jeśli tak ma wyglądać każdy powrót z reprezentacji, to zaraz dzwonię do Lozano i mówię mu, że mogę tam siedzieć jeszcze częściej.- pocałował jej czoło.
-Ty się tak nie przyzwyczajał i teraz to dopiero na takie przywitanie to możesz liczyć dopiero po zakwalifikowaniu się na igrzyska.- postawiła warunek, a Kadziu odbił piłeczkę.
-Aż boję się pomyśleć co się bedzie działo jak wygramy igrzyska.- poryszył zalotnie brwiami za co oberwał poduszką.
-Jesteś zboczuchem!
-Ale i tak mnie kochasz?-Ale i tak cię kocham...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz