sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział VI


Hej, już po maturze… Sialalala. Wiem, mam nasrane w bani ale też byście się tak zachowywały jakbyście zaczynały najdłuższe wakacje w życiu. Czteromiesięczna laba,z dala od zeszycików, elementarzy i innego rodzaju elementów uczniowskiego rzemiosła. Plecak już dawno rzuciłam w kąt a teraz raczę się urokami wolności .Może nie do końca będę się byczyć przez te cztery miesiące ale jedno jest pewne, nie będę się nudzić. Wiadomość z ostatniej chwili! Właśnie dostałam sms od brata, że jutro jest pierwsza rozprawa rozwodowa. Miejmy nadzieję, że moja „ukochana” bratowa nie będzie robić mojemu bratu żadnych problemów. No ale jak ktoś mądry mówił, nadzieja jest matką głupich więc nie ma co się zastanawiać i dumać tylko trzeba spokojnie czekać na rozwój akcji. Wspominałam wam, że w te wakacje nie będę się tylko i wyłącznie byczyć?Jeśli tak to już wam mówię dlaczego. Otóż będę musiała znaleźć czas na pisanie artykułów na stronie „radio polska siatkówka”. Pewnie pomyślicie, że to wszystko załatwił mi Łukasz… Nic bardziej mylnego. Jak każdy zgłosiłam się drogą meilową, napisałam felieton i dostałam propozycję pisania takich artykułów raz na trzy dni. Ciężka sprawa bo ile można siedzieć i pisać o siatkówce ale co, trzeba trochę kasy zarobić a nie siedzieć ciągle na garnuszku rodziców. Tak więc podjęłam się tego zadania, zobaczymy jak będzie. Ja to bym najchętniej popisała o piłce ręcznej ale jak na złość nie potrzebują miłośnika szczypiorniaka. A szkoda bo naprawdę to lubię i podziwiam chłopaków za to co zrobili na MŚ. Czułam takie małe deja vu, bo nasi piłkarze podzieli los siatkarzy. Niby tacy nie pozorni a jak przyszło co do czego to jedni skopali dupę Niemcom za II wojnę światową a drudzy pokazali, że nie Rosja taka straszna jak o niej mówią. Tak na marginesie to ja lubię Rosjan tylko proszę nie mówić o tym mojemu bratu i jego kolegom bo mnie z rodziny wydziedziczą i posagu nie dostanę. Koniec już o moich upodobaniach i karierze zawodowej, na pisanie CV przyjdzie czas ;) Kojarzycie może taki film Kogel Mogel? Lubię go ale moja mama zaczyna się zachowywać jak pani Solska i jeszcze trochę a zacznie mi śpiewać: Oj córciu, córciu! Już ty długo panienką nie pobędziesz, już ciebie w domu nie będzie! No normalnie aż mnie frybra trzęsie jak słyszę te wszystkie przesłodzone głosiki, które gratulują mi niedługiego za mąż pójścia. Nie wytrzymam tego dłużej!
-Kochanie a ty byś chciała taki duży czy raczej skromny ślub?- mamo co ja ci zrobiłam co?! Już dwie godziny maglujemy ten temat, za każdym razem chcę ją zniechęcić a ona jest niewzruszona.
-Mamo, twój syn rozwodzi się jutro a ty chcesz wesele planować?- moja ostatnia deska ratunku. Widzę tą małą zmarszczkę na czole rodzicielki i widzę jak kiwa głową co oznacza, że ma rację. Yeach!!! Zyskam kilka dni spokoju.
-To skoro już nie masz więcej pytań do świadka to ja się urywam i lecę do Julki!-ucałowałam jej policzek i pobiegłam szybko na górę. Nie przebieram się bo nie idę na konkurs Miss ziemi mazurskiej tylko na spotkanie z przyjaciółką, która od pewnego czasu jest jakaś… taka nie Julkowata. Ja myślałam, że jak skończymy matury to ona wpadnie w wir imprez a tu takie zdziwko lekkie bo Drzewcia ani słówkiem nie wspomniała o żadnej imprezie, nic nie wspomina o żadnych facetach tylko siedzi w mieszkaniu i patrzy w sufit. Gdybym jej nie znała to bym mogła powiedzieć, że się chyba zakochała ale to przecież nie możliwe. Największa feministka w klasie? Dziewczyna, która jak tylko mogła to zgotowała by wszystkim osobnikom płci przeciwnej piekło? To nie możliwe. No ale zaraz się przekonam bo chwila, moment a będę stała pod jej drzwiami. Tylko jeszcze zahaczyć musiałam o ten monopol na rogu. Mariusz w Olsztynie do jutra to mogę zaszaleć dzisiejszej nocy jeśli chodzi o alko. Oj Wiki dostaje małpiego rozumu po ognistej ale kupiłam flaszkę i jakieś wino, w zależności od tego na co będziemy mieć dzisiaj melodię. Schody do mieszkania przyjaciółki pokonałam ostrożnie by nie potłuc butelek. Zapukałam do drzwi i czekałam. Kurna, jestem w bloku gdzie mieszka mój brat, chrześnica i ta pożal się boże bratowa i nawet ich nie odwiedzę?
-Wybacz Kadziu ale dzisiaj ja zamierzam pić.- powiedziałam pod nosem, momentalnie truchlejąc na widok mamy Julki. Ta kobieta jest dość restrykcyjna i w ogóle niewyrozumiała. Myślałam, że dziś nie będzie jej w domu a tu taki niefart.
-Julka jest u siebie w pokoju.- nawet nie zdążyłam powiedzieć dzień dobry. No ale niema co się na tym rozwodzić. Całe szczęście tata Julki jest zupełnie inny i aż się czasem zastanawiam co on widział w pani Bogusi. No ale nie mnie to oceniać.
-Siema krejzolu!- cmoknęłam jej policzek siadając na brzegu łóżka. Zaszczyciła mnie uśmiechem ale była jakaś taka niemrawa.
-Przyniosłam małe zaopatrzenie ale widzę, że nie będziemy same.- na myśl o tym co mogła by zrobić pani Drzewiecka gdyby się dowiedziała, że pijemy wódkę to wolała bym chyba spierdolić przez okno niż czekać na jej wyrok.
-Schowaj to za łóżkiem. Mama wychodzi za chwilę na drugą zmianę a tata to jeszcze nam kieliszki przyniesie więc mamy go z głowy.- nie lubię tego smętnego głosu ale zaraz nad nim popracuje i będzie git majonez. To co sygnalizowała Julka stało się faktem. Pani Bogusia wyszła do pracy a kilka chwil po tym wydarzeniu pan Jarek przyniósł nam szkło i zakąski. Złoty człowiek. Widać po kim Jula odziedziczyła zapędy do ostrej zabawy.
-Tylko proszę mi tu nie wymiotować bo Boguśka mnie zabije. A ty Wiki jakbyś nie była na siłach by wrócić do domu o własnych nogach to albo śpij u nas albo przyjdź do mnie to ja cię odwiozę.- mówiłam, że to złoty człowiek.
-Dziękuję.Na pewno z którejś opcji skorzystam.- pan Drzewiecki uśmiechnął się serdecznie a ja odwzajemniłam gest. Kiedy zamknęły się za nim drzwi, wyjęłam zza łóżka pół litra Finlandii. A co, jak szaleć to szaleć. Rozlałam pierwszą kolejkę i zaczęłam nasze toasty.
-Za zdaną maturę i jej wyniki!- stuknęłyśmy się kieliszkami i chlup, poszło. I tak poszło nam całe pół litra, i butelka wina a my o dziwo nie miałyśmy dość.Języki plątały się nie miłosiernie ale my nic sobie z tego nie robiłyśmy i nadal prowadziłyśmy ożywioną rozmowę.
-Czsy ty wiesz, że jakiś koleś chciał mnie rozdziewiczyć ale twój brat mu nie pozwolił?-wysączyłam ostatnie kropelki wina do naszych kieliszków i spojrzałam na przyjaciółkę.
-Ale mój brat cię nie rozdziewiczył prawda?- pokiwała przecząco głową.
-To za mojego Łukasza, który nie długo będzie partią do wzięcia!
-I za Kurka, który rozstał się z Plastikiem!- i chlup, w ten głupi dziób. Oj bardzo głupi dziób…
[…]
-Daj mi tę noc, te jedną noc!!!!- darłyśmy się jak opętane, próbując śpiewać piosenkę Boltera. Interweniował pan Jarek, którego cierpliwość osiągnęła właśnie szczytu.Przyprowadził do pokoju Łukasza a ten bezpardonowo podniósł mnie z łóżka, przewiesił przez swoje ramię i zaniósł do siebie do mieszkania.
-Łukasek choć tu na chwilkę.- powiedziałam po cichutku by nie obudzić Madzi. Mniejsza Kamilę ale Madzi nie mogę obudzić.
-Jesteś pijana Weronika, porozmawiamy jak wytrzeźwiejesz.- uśmiechnął się i przykrył mnie kocem.
-No ale Łukasek nachyl się nade mną. Na chwilkę tylko.
-Jeśli chcesz żebym sprawdził czy wali od ciebie alkoholem to z tej odległości mogę powiedzieć, że jedzie ci jak z gorzelni.- jeszcze czkawki dostać musiałam. No pięknie.
-Nachylisz się czy nie?- nachylił się. On wszystko zrobi dla swojej siostrzyczki.
-To za to, że jesteś a to za to, że jesteś najlepszym bratem na świecie i chodź przez Ciebie zakochałam się w Kurku to o tak cię kocham.- wycałowałam go z każdej możliwej strony to i opadłam na łóżko. Film się urwał…

Z perspektywy Bartka
Pakuję właśnie mojego ulubionego miśka do walizki. Na sam spód, żeby mama i tato nie widzieli bo dopiero były by jaja. Podjąłem decyzję, że wyprowadzę się do Dobrego wcześniej. Czas najwyższy odciąć pępowinę i uwić swoje samotne gniazdka z dala od rodzinnego domu. Oj z dala. Nigdy nie lubiłem geografii więc nie miałem takiego zmysłu przestrzennego. Dopiero kiedy babcia pokazała mi drogę jaką będę musiał pokonać by wrócić do domu to zbaraniałem. No ale teraz nie ma odwrotu. Tato specjalnie wziął dziś wolny dzień by mnie zawieźć do Dobrego więc nie ma co wydziwiać tylko trzeba ruszać w świat.
-Mamo tylko mi tu nie płacz ja nie wyjeżdżam na koniec świata tylko na drugi koniec Polski- próbowałem żartować ale rodzicielce nie było do śmiechu. Szczerze? Mi też. Dobro, zaczynam marudzić.
-Masz do nas codziennie pisać i przyjeżdżać najczęściej jak to tylko możliwe. Po co ja cię wysyłam na te treningi, no po co. Teraz mam za swoje.- nie lubię kiedy ktoś płacze z mojego powodu a już na pewni nie ta, która jest najważniejszą kobietą w moim życiu. Na chwilę obecną oczywiście. Pożegnanie z babcią i dziadkiem wyglądało dość dobrze. Babcia pociągnęła kilka razy nosem a dziadek mocno uścisnął moją dłoń i powiedział, że już czas na prawnuki. What?! Macie małego wnuczka i niech to wam na razie wystarczy. Kubek to ma wawalone widzę na to, że brat opuszcza rodzinny dom no ale w sumie to czegóż się spodziewać po niespełna dwuletnim dziecku. Wziąłem go ostatni raz na ręce, mocno przytuliłem i oddałem mamie.
-Mamuś,nie płacz bo będzie mi smutno, że płaczesz z mojego powodu. Pamiętasz jak ci obiecałem, że kiedyś zobaczysz w telewizji jak twój syn reprezentuje kraj.Muszę się rozwijać by spełnić tą obietnicę.- ale jest mi ciężko.
-Baśka daj chłopaki pokazać, że jest odpowiedzialnym i dorosłym facetem. Pod okiem Tadka i Kryśki na pewno nic mu się nie stanie.- no tak. Po tacie się mogłem tego spodziewać, że nawet jednej łzy nie uroni. Zawsze twardy i niewzruszony.Nie inaczej było i dziś. Ostatnie spojrzenie na rodzinny dom i już czas odjeżdżać. Walizki włożyłem do bagażnika i zająłem miejsce pasażera. Nie odwróciłem się już. Nie zniósł bym tego widoku. Wyjąłem z kieszeni I-poda i tako to rozpocząłem swoją wędrówkę ku dorosłości, karierze i … i nie wiem,miłości?

Wody!!!Moje ciało pragnie litrów cieczy, która zaspokoi moje suchoty. Ja chyba umieram.
-Łukasz!!!-help! No co on w kulki leci. Ile razy ja przynosiłam mu wodę kiedy on wracał z melanżu? Matko boska, jak ja w ogóle znalazłam się w pokoju brata i dlaczego do cholery, ktoś śpi obok mnie?! Zaraz, zaraz. Kurek?!
-Bartek!!!-wydarłam się ile sił w płucach. No co to ma się w ogóle znaczyć co? Jakieś mamy cię czy jak?!
-Mamo jeszcze 10 minut, nie mam pierwsze lekcji.- a chcesz mieć szkołę życia?!
-Złaź Kurek natychmiast dopóki jeszcze moje nerwy trzymam na wodze!- poskutkowało.Jego zaspane oczy i potargana fryzura mówiły wszystko. Chłopak nie wyspał się tak dobrze jak ja ale na miły Bóg jakim prawem on spał ze mną?!
-Nie gorączkuj się tak. Łukasz i Kamila jeszcze przed rozprawą mieli jechać z małą do lekarza bo dziś w nocy zaczęła gorączkować i coś mi Kadziu mówił, że mocz oddaje honorowo.- ty cymbale ty!
-I ty pisałeś maturę z biologii? To się nazywa częste oddawanie moczu co może być spowodowane zapalaniem pęcherza a ty mi tu pieprzysz o jakimś honorze. Łeb mi pęka a ty mnie musisz denerwować!- zakryłam głowę poduszką i próbowałam się wyciszyć. Guzik z pętelką i supełkiem. W łbie mi huczy jak w Hucie Warszawa a w brzuchu to mam rewolucję październikową. Moment. Muszę skojarzyć fakty. Poszłam do Julki z winem i wódką,pamiętam jak pan Jarek przyniósł zakąski, wznosiłyśmy toasty i …po Weronice.Czarna dziura. Nawet nie wiem jakim cudem się tu znalazłam ale chwalić Pana, że nie wróciłam tak do domu bo jaja by były.
-Rozmawiamy ze sobą 10 minut a ty już zdążyłaś się mnie czepić o tyle rzeczy. Czy my nie moglibyśmy normalnie wymienić kilku zdań?- a co ty myślisz, że jak już nie jesteś z Plastikiem to się na ciebie rzucę i będziemy żyli długo i szczęśliwie. Nie ze mną te numery Bruner.
-Weź sobie daj Bartek na wstrzymanie i lepiej powiedz czy nie wiesz jak się tu znalazłam…- i opowiedział mi Bartosz całą historię. Podobno zaczęłyśmy z Drzewcią drzeć japy i pan Jarek nie mógł już nas okiełznać, dlatego wezwał mojego brata. Podobno zaczęłam mu mówić, że go kocham mimo wszystko. No pewnie,że kocham go mimo wszystko. Nawet kocham go mimo, że los znów wystawia mnie na próbę bo muszę opanować swoje uczucia względem siatkarza. Doskonale pamiętam jak mnie całował pod klubem. Takich rzeczy się nie zapomina bo potem przez kilka godzin miałam miękkie nogi a myślami błądziłam zupełnie gdzie indziej.
-W kuchni masz śniadanie, na stole leżą też prochy od bólu głowy a w lodówce jest kefir. To pomaga na kaca. Ja się muszę zwijać bo za chwilę jest rozprawa. Jakby ci nie smakowały kanapki to zadzwoń po pizze.- tak jest tatusiu. Kurna, jakiś on się dziwny zrobił ten Bartek. Taki troskliwy i uczynny, że normalnie nie do poznania. Wiedziałam, że Karina ma niego zły wpływ ale, że aż tak się będzie zachowywał po rozstaniu z Solarą to bym nie pomyślała.
-Dzięki…Bartek.- miałam powiedzieć Kurek ale w takich okolicznościach nie wypada. Jego tępy uśmiech sprawił, że w okolicach klatki poczułam coś na wzór szpilek wbijanych w serce. Chyba go za ostro pojechałam i teraz się głupio z tym czuję.
-Jak wrócicie z rozprawy to może weźmiemy Madzię i pójdziemy na spacer?- Weronika,ty imbecylko! Przecież mała jest chora a ty chcesz go na dziecko udobruchać?
-Czemu nie. Zobaczymy jakie będą na stroje po rozprawie.- oj tak. Mogą być bojowe.Kiedy Bartek zginął za drzwiami łazienki ja niezwłocznie udałam się do kuchni i pociągnęłam kilka łyków wody. Kilka przerodziło się w kilkanaście aż w końcu wypiłam całą Jurajską. Mało mi… Cicho, gdzieś dzwoni mój telefon. Sypialnia nie,łazienka nie… Przedpokój! Zawinęłam szybko do wejścia i z kurtki wygrzebałam mój telefonik. <Jula dzwoni>. Kac męczy…
-Za 10minut pod blokiem. U mnie w domu brakło wody już!- no mogłam się tego spodziewać. No nic, trzeba spiąć poślady i ruszyć na pomoc przyjaciółce.Założyłam swoją bluzę ,adidasy i zeszłam na dół. Bartkowi nie mówiłam nic, nie jestem dzieciak i tłumaczyć się nie muszę. Kiedy pod blokiem ujrzałam Julę oniemiałam. Ja też tak wyglądam?! Jeśli tak to zero alkoholu przez najbliższe10 lat!
-Nic niemów! Łeb mi pęka a w gębie sucho jak na Saharze. Jak uzupełnię płyny to pogadamy!- no jestem za a nawet przeciw. W milczeniu minęła nam droga do osiedlowego sklepiku. Woda!!!

Z perspektywy Bartka…
Jest źle. Mógłbym powiedzieć więcej: jest gorzej niż źle. Kamila przygotowała się do tej rozprawy lepiej niż ja do matury ustnej z polskiego. I spraw panie Boże by nagle Sienkiewicz był autorem Lalki!
-Pytam panią pani Kamilo czy nie widzi pani szans uratowania związku ze swoim obecnym tu na sali mężem Łukaszem Kadziewiczem? Mają państwo nieletnią i córkę i może dla niej warto by było jeszcze raz na spokojnie zastanowić się nad innym rozwiązaniem?- na to samo pytanie mój przyjaciel odpowiedział przecząco ale zaznaczył, że jest skłonny porozumieć się z Kamilą polubownie jeśli chodzi o opiekę nad Madzią. No fakt jest faktem, że Kadziu ma pracę taka jaką ma i trudno będzie mu pogodzić to z opieką nad córka ale może Kama okaże miłosierdzie i nie będzie mu tego utrudniać?
-Proszę wysokiego sądu, mnie już z mężem nie łączy nic oprócz córki więc nie widzę sensu byśmy mieli męczyć się Łukaszem w tym związku. Mój mąż ma nienormowany czas pracy, często nie ma go w domu a nawet jak jest tylko przejazdem to i tak nieradzi sobie z opieką nad Magdą dlatego proszę wysokiego sądu o przyznanie mi całkowitego prawa opieki nad córką. Ja oczywiście będę się starała by Magda miała kontakt z ojcem na tyle ile to będzie możliwe. Pragnę nadmienić, że w październiku chcę wyjechać do Francji i nie wyobrażam sobie by Magda została tu z Łukaszem.- a jednak nie okazała miłosierdzia a przeszła do takiego ataku, że wątpię czy Kadziu będzie się w stanie pozbierać. Widzę jak jego pięści nerwowo zacisnęły się na pulpicie za którym siedział wraz ze swoim obrońcą. No papugo,teraz pokaż na co cię stać bo nie po to Łukasz płaci grubą kasę, żeby teraz miał widywać córkę raz do roku jak mamusia przyjedzie od żabojadów by zmienić dietę.
-Sprzeciw.Mój klient ma prawo widywać córkę kiedy tylko ma na to ochotę i nie rozumiem skąd pomysł powódki na to by ograniczyć mojemu klientowi prawo do opieki nad córką.- no bravo, nie trzeba skończył prawa by wiedzieć, że nie ma takiego powodu by ograniczyć Łukiemu prawo do epiki nad córką. Zaraz, ona chyba nie chce wykorzystać tego nieszczęsnego zaginięcia Madzi przeciw mojemu przyjacielowi? !
-Czy ma pani jakieś konkretne powody by twierdzić, że obecny tu Łukasz Kadziewicz nie wywiązuje się właściwie z obowiązków ojca?- tylko spróbuj to wykorzystać a zobaczysz ty wredny babsztylu! I ją kiedyś lubiłem?! Musiałem mieć oczy w dupie chyba!
-Owszem.Niecałe trzy tygodnie temu podczas spaceru Łukasza z Madzią i jego nową przyjaciółką doszło do porwania córki. Na szczęście porywacze chcieli nas tylko ostrzec bo Magda znalazła się na kilka godzin po całym zajściu. Wtedy nie stwierdziliśmy żadnych oddziaływań tego porwania na jej zdrowie ale od kilku dni Madzia ma problemy ze zdrowiem. Tu proszę wysokiego sądu jest opinia pediatry, doktora Rafała Kosmyka.- Łukasz dawaj weź coś znajdź przeciwko niej bo jak na razie to jesteśmy w czarnej dupie.
-Proszę wysokiego sądu. To prawda, doszło do takiego zajścia, ja nie mam nic na swoje usprawiedliwienie ale na pewno niczemu winna nie jest Julia Drzewiecka, która była z nami na spacerze. To przyjaciółka mojej siostry a co za tym idzie ja znam ją dobrze ale nas nic nie łączy. Pragnę dodać, że to Julia znalazła Madzię a nie Kamila, która cały czas kiedy ja, moja siostra, rodzice i Julka szukaliśmy Madzi, ona stała z telefonem w ręku i jak mówiła pisała ze swoimi rodzicami. Wtedy nie zwróciłem na to uwagi ale proszę wysokiego sądu rodzice mojej żony nie mają telefonu komórkowego więc siłą rzeczy Kamila nie mogła się z nimi kontaktować tak jak zaręcza, że to robiła. Nie wiem, może pisała ze swoim obecnym partnerem ale na pewno nie byli to jej rodzice i mogę wysokiemu sądowi zaręczyć, że nie była faktem zaginięcia Magdy bardzo przejęta.- dobrze Kadziu, teraz jej coś jeszcze dołóż a ty księżniczko zbieraj swoją koparkę z podłogi i szukaj się na kolejny atak bo Łukasz nie powiedział ostatniego słowa.A jednak powiedział, bo sąd oznajmił, że dalsza rozprawa o pojednanie nie ma sensu bo oni i tak się nie pogodzą i tak więc następna z terminem na 20 lipca odbędzie się już o przyznanie praw do opieki nad Madzią i o podział majątku.Matko z ojcem! Ja się chyba nigdy nie będę żenił bo jak mam przechodzić przez taki cyrk to wolę starym kawalerem zostać!
-Nie pozwolę żebyś wywiozła Madzię do Francji! I zrobię wszystko żeby sąd dowiedział się o tym jaka to jesteś porządna i prawa! A teraz zejdź mi z oczu. Bartek jedziemy do mieszkania moich rodziców.- o nie, ja też muszę jej coś powiedzieć.
-Ty, ty,ty… ty małpo jedna!-  wiem, dojebałem ale nic innego nie przychodziło mi do głowy. I tak była zdołowana więc nie trzeba się było zbyt mocno wysilać. Pobiegłem za Kadziem do jego samochodu a Potocka została jak ta sieroto pod sądem. I dobrze ci tak, z nami nigdy nie wygrasz! Olle!
~*~
Achtung! Achtung! :D
  1. Nie zdążyłam dodać wstawek ale ostatnimi czasy dostęp do komputera mam i prawdopodobnie będę mieć ograniczony więc nie miałam jak się z tym uporać. Chciałam dodać ten rozdział jak najszybciej a nie jestem wstanie na obecną chwilę dopiąć wszystkiego na ostatni guzik.
  2. Z racji tego co napisałam w punkcie powyżej( matko, mam jakiś urzędowy ton wypowiedzi cały czas xD) nie wiem kiedy pojawi się rozdział na pierwszym opowiadaniu. Mogę powiedzieć, że będę się starać dodać go jak najszybciej. Jeśli chodzi o Wasze blogi to czytam je ale nie jestem wstanie powiedzieć kiedy dotrę tam z komentarzami ale na pewno to zrobię ;)
  3. Jak pewnie zauważyłyście mój blog przeszedł metamorfozę a to za sprawą tej o to strony(dzięki wielkie :*)  ale i Melody, która czuwała nad tym wszystkim i bez niej bym sobie na pewno nie poradziła :* Z pod ręki Melody jest szata mojego pierwszego bloga. Kto wchodził pewnie zobaczył zmiany, ja nadal nie mogę się na nie napatrzeć ;)
  4. Nie wiem jak Wy ale ja jestem nadal w szoku po wczorajszym meczu chłopaków a  największy szok i smutek wywołuje u mnie myśl, że Zbyszka kontuzja uniemożliwi mu występ w dalszej części turnieju ;( Dlaczego, pytam się dlaczego my mamy zawsze pod górę?! Trzymaj się Zibi i wracaj do nas szybko.
  5. Ostatni punkt będzie w pełni poświęcony osobie, która 5 lutego skończyła swoje opowiadanie cudnym epilogiem. Kochana, nadal nie mogę dojść do siebie bo tak ogromne wrażenie na mnie zrobił twój epilog. Rozdział VI mojego opowiadania w pełni dedykuję TAJEMNICZEJ :* Za jej obecność wśród nas i za jej kciuki, które trzymała kiedy ja pisałam egzaminy z języków obcych ;) Buziaki wielkie dla Ciebie :***
  6. Tym miłym akcentem kończę swój wywód ;) Pozdrawiam i do napisania :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz