niedziela, 5 sierpnia 2012

Rozdział XXX

Trzymając się za ręce spacerowaliśmy rynkiem Dobrego Miasta. Bartosz głaskał co chwila mój brzuch i patrzył na niego z czułością.
-Chyba się odzwyczaiłam od tych spojrzeń.-no i jeszcze ktoś teraz zrobił nam zdjęcie. Pewnie jeszcze dziś znajdę swoje zdjęcie na jakimś plotkarskim portalu.
-Weź mi nic nie mów w ogóle, bo chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Ale mogę ci obiecać, że nasze maleństwa będę chronił przed tym całym zgiełkiem.-usiedliśmy na ławeczce. Długie dystanse zaczynają sprawiać mi problem i to zaczyna mi się podobać coraz mniej.
-Nasze maleństwa zaczynają się rozpychać, a ja puchnę w oczach. Zastanów się Bartek dobrze czy ty będziesz mnie chciał jeszcze, bo jak urodzę to będę miała ogromne rozstępy i pewnie nie wrócę już do swojej figury...
-Dla mnie byłaś, jesteś i będziesz najpiękniejsza. Możesz mieć rozstępy jak z Krakowa do Helu, a ja będę przy tobie bo cię kocham. Jestem niewyobrażalnym szczęściarzem, że spotkałem kogoś takiego jak ty. Mógłbym ci to powtarzać bez końca. Wiem, że słowa Zbyszka sprawiły ci przykrość i jak go tylko spotkam to już mu nagadam do słuchu. On nie pow...- tak patrzyłam na niego i śmiałam się sama do siebie. Rzeczywiście na początku słowa Zbyszka przeszywały na wskroś moje serce, ale każde następne przez niego wypowiadane tak jakby zdejmowało mi jakieś klapki z oczu. Zdałam sobie sprawę, że w życiu by coś zyskać trzeba zaryzykować. Być może Kurek znów kiedyś pójdzie na dzikie baby, ale może też będzie przykładnym ojcem i doskonałym partnerem życiowym. Wszystkiego trzeba spróbować, by później nie żałować tych niepodjętych decyzji. Nie chciałam by Bartek miał jakieś pretensje do Bartmana i nie chciałam by teraz o tym myślał, dlatego wpiłam się w jego usta i całowałam do utraty tchu. Zapomniałam, że on tak dobrze całował...
-Przyjdziesz jutro na mecz? Z tego co wiem to Julka się wybiera.- po skończonych czułościach oparłam głowę o jego ramię i uśmiechałam się pod nosem. Dzień chylił się ku zachodowi, robiło się coraz chłodniej, a to był znak, że już czas się nam zbierać. Pierwsza wstałam z ławki, chwyciłam dłoń Bartka i zainicjowałam podróż do domu.
-Chcesz zamanifestować całemu światu swoje ojcostwo?-pomysł z tym meczem nie jest wcale taki głupi, ale mogę się trochę z nim podroczyć i poudawać, że nie mam wcale na niego ochoty.
-No coś ty skarbie. Po prostu tak sobie pomyślałem, że mogłoby być fajnie. No, ale skoro nie chcesz to uznajmy, że nie było tematu.-nadal słodko się rumieni, kiedy próbuje wybrnąć z kłopotliwej sytuacji.
-Z przyjemnością pójdę na mecz. Postaraj sie załatwić jakąś koszulkę z twoim numerkiem i nazwiskiem. No i pamiętaj, że rozmiar musi być duży, w końcu muszą się w nią zmieścić cztery osoby.-licząc mnie i trójkę urwisów to tyle nas na tym meczu będzie dopingować przyszłego tatusia.
~*~
Przedmeczowy poranek w mieszkaniu Łukasza zapowiadał się iście nerwowo. Łukasz zapomniał odebrać zamówionych w sklepie sportowym butów, które dzisiejszego meczu miały zastąpić jego stare i już wysłużone obuwie. Julka nie mogła tego zrobić bo miała z samego rana jechać do Olsztyna i dopiero na miejscu spotkać się z Kadziem tuż przed meczem.
-Przecież nie mogę zagrać w porwanych butach!- gorączkował się siatkarz, przeglądając zawartość prywatnej szafki z butami. Przewalał je z kąta w kąt i nie znalazł nic, co mogłby założyć na nogi podczas dzisiejszego numeru.
-A może Bartek mógłby ci pożyczć jakieś adidasy?-Łukasza w tym momencie olśniło. Ucałował w ramach podziękowania Drzewiecką w policzek i pobiegł szybko na górę do przyjaciela.
-Że też wcześniej nie wpadłem na to, że ze mam z Kurkiem taki sam rozmiar nogi.- skarcił się w myślach i zapukał do drzwi mieszkania Bartka. Długo nikt nie otwierał, a kiedy już drzwi się uchyliły, postać ujrzana przez Łukasza o mały włos nie zwaliła go z nóg.
-Jest wcześnie, ale to nie może być sen.- taka była reakcja Łukasza widok siostry w mieszkaniu Kurka. Weronika ubrana była w przydługą koszulkę Bartka, która opinała się na jej brzuchu i widocznie nie wyspała się zbyt dobrze, bo właśnie na jego oczach teatralnie się przeciągnęła, ziewając głośno.
-Właściwie to nie mam pojęcia co tu robisz, ale w tym momencie istotne jest dla mnie czy Bartek mógłby mi pożyczyć jakieś obuwie.-jak na zawołanie obok Weroniki pojawił się uradowany Kurek, którego garderoba także nie obwitowała w zbytnią ilość odzieży. Skołowany Łukasz patrzył to na siostrę, to na przyjaciela i nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć.
-Już tak Kadziu nie rozmyślaj. Wiki dała mi drugą szansę i postanowiliśmy odbudować nasz związek. A wracając do butów, to zaraz ci jakieś postaram się znaleźć.- na odchodnego Bartek ucałował czoło Weroniki i zniknął gdzieś w swoim pokoju.
-No nie stój tak tylko wchodź do środka.-Weronika zaprosiła brata i pokierowała go do kuchni, gdzie zrobiła mu mocną kawę taką jaką lubił.
-Możesz tu mieszkać siostra bo takiej kawy jak ty to jeszcze nikt nigdy mi nie zrobił. Tylko Julce nic nie mów bo się obrazi. Jesteś pewna, że wiesz co robisz?- zapytał trochę ciszej. Jeszcze kilka dni temu nic nie wskazywało na to, że dojdzie do takiego come backu, a tu Weronika już widać jest gospodynią w mieszkaniu, Kurek patrzy na nią jak w obrazek, a i samej Kadziewiczównie uśmiech nie schodzi z twarzy.
-Myślę, że dziś mam przed sobą ogromny sprawdzian swojego zaufania względem Kurka. Ten największy przyjdzie podczas wyjazdów z reprezentacją, ale dziś podczas meczu zmierzę się z tymi jego wszystkimi fankami i zobaczę czy za każdym razem będę snuła jakieś teorie spiskowe, kiedy zobaczę go z inną kobietą. Kocham go Łukasz i muszę dla nas i naszych dzieci spróbować.- odpowiedziała równie cicho jak brat, a po chwili w kuchni pojawił się Kurek z parą adidasów.
-A co to za szepty były?- podał Łukaszowi buty i zagarnął do siebie ramieniem Weronikę.
-Co ty nie wiesz, że każde szanujące się rodzeństwo musi mieć jakąś tajemnicę? Dzięki za buty, ratujesz mi dupę. A tak w ogóle to miło was widzieć znów razem.-Łukasz uścisnął serdecznie Weronikę, Bartka i po chwili wyszedł z mieszkania. Zbiegł szybko po schodach, mając nadzieję, że Julka jest jeszcze w mieszkaniu. Była.
-Julka nie uwierzysz! Weronika wróciła do Bartka i znów są razem.- Drzewiecka malowała właśnie sobie prawą powiekę i ztego wszystkiego umazała się na policzku.
-Żartujesz sobie ze mnie?
-No coś ty. Pukam do mieszkania Kurka, a tam otwiera mi Wiki z uśmiechem od ucha do ucha, zaraz dołącza do niej Bartek w takim samym nastroju. W pierwszej chwili to się zastanawiałem czy ja jeszcze śpię czy to się serio dzieje naprawdę. Będzie wesele, jak nic będzie wesele!-zacierał ręce Łukasz, a Julka już mnie zdenerwowana na to, że musi od nowa nakładać makijaż śmiała się z entuzjazmu swojego narzeczonego. Poprawiając swój wygląd i patrząc kątem oka na Kadzia zastanawiała się czy ona sama byłaby zdolna w imię miłości wybaczyć Łukaszowi zdradę.
"-O czym ty myślisz głupia. On cię nigdy nie zdradzi bo za bardzo cię kocha i każdego dnia daje ci na to jakiś dawód."- odgoniła od siebie głupie myśli i po skończonym makijażu wyszła z łazienki, nałożyła płaszcz i pożegnała się z Łukaszem.
-Madzia jest u mojej mamy. Jeśli będzie taka potrzeba to nie ma problemu by mała została tam na noc. My widzimy się już na hali. Jakbyśmy się mieli nie widzieć to już teraz życzę ci powodzenia. Pokaż tam tej całej Zaksie, że nie przypadkiem jesteście na drugim miejscu w tabeli.-chciała pocałować go szybko w policzek, ale Łukasz był szybszy i musnął zachłannie jej wargi, zapoczątkowując tym samym pełny uczucia pocałunek.
-Kocham cię...
-Ja ciebie też kochanie, ale jak spóźnię się na autobus to mogę cię kochać już troszeczkę mniej.-pocałowała czubek jego nosa i wyszła z mieszkania, gdzie siatkarz pakował swoją torbę treningowa i odprawiał swój standardowy przedmeczowy rytuał w domu. Jaki to rytuał? Biegał po całym mieszkaniu, nie mogąc znaleźć tych rzeczy nan których mu w danym momencie zależało. W jego mieszkaniu widać było kobiecą rękę i wszystko było poukładane na swoim miejscu, ale on jeszcze do tych miejsc nie mógł się przyzwyczaić.
-To nie może tak być. Julka nie może się tłuc do Olsztyna tyle czasu autobusem, gdzie w tym czasie mogłaby być tu ze mną.-nie chodziło mu tylko o to, że obecność Julki ułatwiła by mu pakowanie. Drzewiecka traciła niepotrzebnie czas na dojazdy autobusem, gdzie samochodem jest o wiele szybciej. Niestety Łukasz także dojeżdżał samochodem na mecz, Bartek nie miał swojego, a Zbyszka Bartmana nie chciał prosić o taką przysługę. Pozostawało jedyne słuszne rozwiązanie z tej sytuacji.
-Masz niedługo urodziny? Samochód będzie idealnym prezentem...
Z perspektywy Bartka...
Uważali ten mecz za walkę o przysłowią pietruszkę? My podeszliśmy do tego meczu w pełni skoncetrowani i włożyliśmy w to spotkanie ogrom serca. Mimo zapewnionego drugiego miejsca przed decydującą fazą rozgrywek, wygrana z Zaksą podnosi marale drużyny. Straciliśmy jednego seta, ale tylko i wyłącznie przez własną głupotę. Całe szczęście, że jesteśmy na tyle mocną grupą, że potrafimy przezwyciężać różne kryzysy i wychodzić z wszelakich opresji. Może zabrzmię nieskromnie, ale dzisiejszy mecz w moim wykonaniu naprawdę mi się podobał. Fakt, że jestem dość mocno kryty w przyjęciu i to ułatwia mi grę w ofensywie, ale dzisiejsze przyjęcie też nie wyglądało jakoś tragicznie. Mam nadzieję, że minęły te czasy gdzie moje przyjącie oscylowało w granicach 20%, a uwierzcie mi, że osiągałem takie wyniki.
-Choć stary, masz udzielić wywiadu dla Polsatu Sport.- że co?! Przecież mówiłem, że nie piszę się na te medialne sprawy bo zwyczajnie się tam stresuje i nie uśmiecha mi się przemawianie do tysięcy ludzi.
-A nie może idź Kadziu? On jest taki wygadany.-próbowałem się złapać ostatniej deski ratunku, ale nie wyszło.
-Kadziu już tam jest. Podobno macie udzielić tego wywiadu razem.- pewnie mnie w to wkręcił. Chciałem sobie grzecznie podejść po meczu do Weroniki, która dopingowała mnie z trybun. Udało się znaleźć odpowiednią koszulkę i nazwiskiem Kurek na plecach jest jej całkiem do twarzy. Przepchałem się szybko do barierek, mijąc jakieś piszczące dziewczynki na swojej drodze i zawołałem do siebie Wiki.
-Gratuluję. Świetny mecz, a ten atak z drugiej lini w ostatnim secie to poezja.- pocałowała mnie w policzek i w tym momencie gdzieś za plecami usłyszeliśmy jęki zawodu.
-Wikuś muszę iść bo wywiad chcą ze mną i z Kadziem przeprowadzić. Postaram się to szybko załatwić, potem idę pod prysznić i wracam do was.-położyłem dłoń na jej brzuchu.
-Mówili coś, że im się podobała gra tatusia?-Weronika popukała mnie w czoło. Pocałowałem ją jeszcze raz i pobiegłem do tego wywiadu, gdzie Łukasz już odpowiadał na jakieś pytanie. Miałem nadzieję, że mi się upiekło, ale wszystko okazało się złudne. Ktoś od obsługi kamery pokazał mi, że mam podejść. Złapałem głębszy oddech, wrzuciłem jakieś uśmiech na twarz i stanąłem obok przyjaciela.
T.S: Łukasz zdążył nam opowiedzieć trochę o dzisiejszym meczu i o tym, że nie zamierzaliście nawet na chwilę ustąpić. Chcieliście pokazać swoją siłę przed play-offami?
B.K:Może nie tyle siłę, ale raczej przynależność do czołówki i fakt, że na drugim miejscu nie znaleźliśmy się z przypadku. Zdażały nam się słabsze fragmenty gry na przełomie całej rundy zasadniczej, ale i rywale nie zagrali przez całą rundę na jednakowym poziomie. No może nie licząc Skry.
T.S: Właśnie Skra. Sezon w pełni, ale słychać po głoski, że działacze Skry coraz głośniej mówią o szczupaczku z Olsztyna. Jak ty się ustosunkowujesz do tych słów?
B.K: Nie wiedziałem, że w świecie siatkówki jestem szczupaczkiem(śmiech). A tak na poważnie to nie myślę o żadnych przeprowadzkach. W Olsztynie jest mi dobrze. Mam tu odpowiednie warunki do rozwoju i chcę tu zostać.
T.S: Chyba nie chodzi tylko o klub i sprawy związane z siatkówką. Widzieliśmy na trybunach znajomą postać z nazwiskiem "Kurek" na plecach i...Może sam chcesz nam o tym powiedzieć?
B.K:Przed wami to nic się nie ukryję. Nie ukrywam, że w Olsztynie trzyma mnie nie tylko siatkówka, ale i dziewczyna. Korzystając z okazji, że już jestem na antenie,a dawno nie rozmawiałem z rodzicami to chciałbym ich pozdrowić jak i wszystkich kibiców AZS-u i ogólnie siatkówki.
T.S: Rozumiem, o nic więcej nie pytam. Dziękuję wam chłopaki za rozmowę i życzę powodzenia w dalszej częście sezonu.

Kurwa co to miało być?! Jak tak pracują telewizje sportowe to ja się nie dziwię, że w innych stacjach dziennikarzom poprzewracało się w dupach i wchodzą człowiekowi z buciorami w życie.

-Bartek wyluzuj! Mi też kiedyś wyczaili Kamilę na meczu już jak była w ciąży i się zapytali czy moja dyspozycja ma coś wspólnego z błogosławionym stanem mojej żony. Jesteś osobą jakby nie patrzył publiczną i ludzie się tym interesują.- jakoś nie przywykłem do tego, żeby opowiadać o swoim życiu przed kamerami. Jestem dopiero niecały jeden dzień z Weroniką i nie chce zapeszać, choć wydaje się, że wszystko będzie się układać tak jak powinno. Wiki czeka razem z Julką. Wreszczie ktoś czeka na mnie po meczu i jest dla kogo grać...
~*~
Achtung! Achtung! :D

1. Jest za słodko, jest zdecydownie za słodko, ale tak mi się lekko pisało ten rozdział, że wybaczcie, ale nie mogłam go sobie odmówić. 2. Minęło XXX rozdziałów, a ja nawet nie wiem kiedy. Myślę, że wspólnemi siłami dobijemy do XL rozdziałów, potem dwa epilogi i...i nie kończę bo już jest mi smutno ;(
3. Pozdrawiam i do napisania ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz