Zdałam!!!Zdałam maturę śpiewająco i nie ma szans by nie przyjęli mnie na uniwerek w Olsztynie. Oh Yeach! A dziś wyjeżdżam z moim prywatnym narzeczonym do Chorwacji. No lepiej nie mogłam trafić jeśli chodzi i pogodę bo podobno w byłej Jugosławii żar leje się z nieba więc do Polski wrócę przepięknie opalona.Chciałam zabrać z nami Julkę ale dziewczyna stwierdziła, że nie będzie nam przeszkadzać bo wie, że ten wyjazd ma odbudować naszą miłość. Miłość? Czym jest to uczucie? To świadomość, że mąż zarabia na rodzinę a ty siedzisz w domu jak ta kwoka i czekasz aż wróci zmęczony do domu, rzuci teczką w kąt, będzie domagał się obiadu a potem rozsiądzie się w fotelu i poprosi o butelkę piwa. To jest miłość? Jeśli tak to ja się na takie małżeństwo nie piszę. Ja potrzebuję szaleństwa i spontaniczności bo monotonność jaką prowadzę ostatnio z Mariuszem mnie dobija. I czy każda wielka miłość kończy się tak jak w przypadku mojego brata albo Kurka. Pamiętam czasy kiedy Łukasz nie widział świata poza Kamilą a teraz twierdzi, że to było zwykłe zauroczenie, które skończyło się ciążą i szybkim ślubem. Powiedział, że nie żałuje bo Madzia to najlepsze co mogło go spotkać. Kurek znowu serio wydawał się być zakochany w Plastiku a teraz mówi,że to był największy błąd jaki mógł popełnić. Co jeśli Mariusz po kilka latach małżeństwo powie, że byłam największą pomyłką jego żywota?! Sama już nie wiem.Mam nadzieję, że ten wyjazd wiele mi powie i będę mogła podjąć odpowiednie środki ratowania mojego związku. Muszę go ratować bo gdzie ja znajdę takiego drugiego jak on? Nigdzie. Jest opiekuńczy, kochany, w ogień by za mną skoczył i zrobiłby dla mnie wszystko. Tylko ma jedną wadę… Nie jest Kurkiem, którego oczy działają na mnie jak magnes a uśmiech sprawia, że moja hodowla motyli w brzuchu domaga się większej swobody ruchu. Dla dobra naszej trójki ograniczam z nim kontakty jak tylko mogę. On pałęta się za Łukaszem bo wyjechali na „światówkę”a ja spędzam czas z Mariuszem bądź z Julką. Zapytacie pewnie co u Drzewieckiej? Dzieje się… Pamiętacie naszą libację z okazji zdanych matur i jej wyznanie, że ktoś ją próbował rozdziewiczyć? Wtedy miałam z tego zlewę ale jak się okazało do mojej friend serio ktoś się dobierał po tej całej akcji z zaginięciem Madzi i gdyby nie mój brat to kto wie jak to by się skończyło. Dziewczyna nadal jest nie ufna wobec facetów ale zauważyłam,że przy Kadziu zapomina o tym wszystkim. Widziałam te ich ukradkowe spojrzenia i nieśmiałe uśmieszki. Mój brat jest mistrzem podrywu ale o Julkę jestem spokojna bo ona zawsze z flirciarzami dawała sobie radę. Ale może po tym wydarzeniu z parku potrzebuje męskiej czułości i bliskości? Jeśli tak to nie mogła lepiej trafić. Kadziu może nie zawsze myśli tą częścią ciała, którą powinien ale kobiety by nie skrzywdził i nie zrobił nic przeciwko niej. Także mają moje błogosławieństwo jeśli tam będą chcieli się w przyszłości łączyć i rozmnażać. Matko, co ja pieprzę!
-Kochanie zanim pojedziemy to może jeszcze odwiedzimy Madzię i zobaczymy jak się czuje mała?- cały Mariusz. Mój mózg i moja ostoja. Pewnie, że o tym myślałam ale z tego wszystkiego zapomniałam a przecież Madzia jest najważniejsza i stan jej zdrowia nie jest mi obojętny. A stan jej zdrowia poprawił się co nie oznacza,że jest dobrze. Od zwykłego przeziębienia, najpierw wdało się zapalenie pęcherza a teraz lekarz obawia się, że doszło do zakażenia nerek. Mała przeszła specjalistyczne badania ale na razie nic nie wiadomo i czekamy na wyniki. Nie ma co się oszukiwać, majowe wieczory nie należały w tym roku do najcieplejszych. Będę się musiała spotkać z Kamilą ale pal licho, przeżyję.Włożyłam do walizki kilka drobiazgów, których używałam jeszcze dziś rano i już byłam gotowa. Mariusz zniósł moje walizki do samochodu i miał wrócić po swoje.Nie wracał już od 10 minut. Zniecierpliwiona zajrzałam przez okno i… Zamarłam!Strach sparaliżował każdy milimetr mojego ciała. Mariusz leży obok samochodu!Zbiegłam szybko na dół by sprawdzić co mu jest.
-Kochanie co się stało?!- na szczęście odzyskał przytomność ale był blady jak ściana.Pomogłam mu usiąść w samochodzie a sama stanęłam obok i zaczęłam go wachlować.Wracały kolory ale ja nie byłam spokojna.
-W takiej sytuacji nasz wyjazd nie ma sensu. Jedziemy do szpitala!- zarządziłam ale on chyba nie był skory do zaakceptowania mojej decyzji. Pierwszy raz mi się postawił.
-Nie Wiki. To był chwilowy spadek formy ale już jest ok. I nie ma mowy żebyśmy nie pojechali. Samolot mamy o 18 więc do tego momentu spokojnie mi wszystko przejdzie i będę jak nowo narodzony.- nie wierzę mu ale nie będę się kłócić bo się zdenerwuje, zasłabnie i będzie na mnie. Dałam się pocałować w czubek głowy.Wróciłam do domu by go zamknąć. Z rodzicami pożegnałam się już wcześniej więc nie będę robić tego po raz kolejny. Nie wyjeżdżam na rok przecież a na 6 dni.Miało być 10 ale ja muszę być Katowicach na FinalSix Ligi Światowej. Będę po raz kolejny w polskim kociołku i już nie mogę się doczekać.
-Ale na pewno możesz prowadzić? Może ja usiądę za kierownicą?- no Kubicą może nie jestem ale jeździć jako tako umiem więc zagrożenia na drodze nie stwarzam.
-Wszystko jest w porządku. To było zwykle omdlenie, być może spowodowane tym, że śniadania dziś nie zdążyłem zjeść. Nie martw się kochanie, wszystko jest ok.-no dobra, już go nie będę denerwować tymi swoimi pytaniami. Ja sama nie lubię jak muszę setki razy tłumaczyć komuś, że nic mi nie jest a ta osoba usilnie twierdzi, że jest inaczej. Zgroza! Podjechaliśmy pod mieszkanie mojego brata.Szybkim krokiem przemierzyłam tą drogę by po chwili stać pod drzwiami mieszkania. Zapukałam kilka razy a tu nic, cisza. Słyszałam płacz małej więc musiała być w środku z Kamilą. Pociągnęłam za klamkę, o dziwo drzwi były otwarte. Gdzieś w głębi mieszkania słychać było także rozmowę Potockiej. Boże,ona umie mówić po francusku?! Z tego wszystkiego zrozumiałam tylko zwrot„Kocham Cię”, który padł na końcu rozmowy. Współczuje ci francuzie takiej wybranki.
-Nie zauważyłam, żebym Cię tu zaprosiła…- no zaraz jej chyba skuje japę bo sama się prosi!
-A ja nie zauważyłam żeby mieszkanie należało tylko do Ciebie więc się zamknij i pozwól mi się zobaczyć z Madzią!- warknęłam na nią. Argument z mieszkaniem nie do podważenia więc już się więcej nie odezwała. Trafiłam nie w porę bo mała właśnie spała. Matko, ile na jej szafeczce jest poustawiane lekarstw. Jest taka bezbronna…
-Ciocia nie pozwoli żebyś wyjechała z Polski i nas zostawiła. Obiecuję…- dotknęłam jej policzka i ucałował w czółko. Leciutko się poruszyła ale nie obudziła się.Zamknęłam za sobą drzwi od jej pokoju. Kamili rzuciłam kpiące spojrzenie. Nie trawię jej, jak babcie kocham po rencie. Ja nie wiem jak Mariusz potrafi wytrzymać w jej towarzystwie. Ja bym zwymiotowała.
-Chodź Mariusz, na nas już pora.- pociągnęłam go za rękaw by jak najszybciej opuścić to mieszkanie.
-Udanej podróży!- no co za sarkazm!!!
-Nie myśl,że wyślemy ci kartkę!- i co panno Kamilo, kto tu jest górą?!
Sytuacje są różne-
kwadratowe bądź podłużne!
Z perspektywy Bartka…
Dlaczego ja nie mógłbym mieć kilku lat więcej? Jestem w tej kadrze chłopcem na posyłki.Jak nie wnoszę torby po schodach do hotelu, to przyciszam telewizor w sali gier a już szczytem jest fakt, że obojętnie o której godzinie nie zapukałby ktoś do naszych drzwi to nikt nie ruszy dupska tylko wszyscy czekają aż ja to zrobię.Moi towarzysze z pokoju to oczywiście Łukasz, którego osobiście zamorduję w domu bo to on wymyśla mi te wszystkie czynności, które muszę robić jako najmłodszy. Jarosz też jest w moim wieku a jego nikt tak nie gnębi jak mnie!Oprócz Łukasza jestem właśnie w pokoju z Kubą i Igłą. Jest tu całkiem w porządku. Matko, dostałem powołanie do seniorskiej reprezentacji a mówię, że jest całkiem w porządku. Jest zajebiście. Co prawda za często boiska nie wącham ale jak już wchodzę na parkiet to chce dać z siebie wszystko. Sama świadomość,że obok mnie w kwadracie stoi Piotrek Gruszka a na boisku mam okazję grać ze Świdrem to normalnie na samą myśl pocę się z wrażenia. Czadersko jest! A i mam dla Was jeszcze jedną wiadomość. Zdałem maturę!!! W głowie mam radość głosu mamy z jaką przekazywała mi wyniki. Na kilometr czuć było, że jest dumna ze mnie. Nawet mają przyjechać na dzisiejszy mecz z Bułgarią, który grać będziemy przy zajebistej publiczności w Katowicach. Nawet sobie nie zdajecie sprawy jaki to jest odlot kiedy tyle tysięcy ludzi wierzy w Ciebie i swoim dopingiem pokazuje jak ważne jest dla nich to co robimy. Bajka!
-No i co maturzysto? Jak tam wyniki?- Wlazły wyskoczył do mnie z tym pytaniem. Jak dla mnie spoko kolo tylko strasznie obrażalski. Jeny, jednego dnia jaka tutaj akcja była. Drzwiami trzaskali, darli się jak opętani a ja schowałem się w szafie(nie wiem jak się tam zmieściłem). Nie chce się nikomu narażać i wolę uniknąć pytań po której jestem stronie. Ani nie jestem zwolennikiem Mariusza ani Lozano. Jak dla mnie i jeden i drugi są ważni dla zespołu a takie obrażanie się nie ma sensu bo nie służy drużynie. No ale co ja mogę…
- A bardzo dobrze. Na Jagielloński by mnie pewnie nie przyjęli ale wyniki jak na moje możliwości są zadowalające. A jak twoje skurcze?- no nie powiem, szkoda mi chłopaka i tego jak się nie raz biedny musi męczyć ale w sumie to taki jest sport i trzeba się z tym liczyć. Dobrze mówię nie?
-Łykam kilka tabletek dziennie, fizjoterapeuci stają na uszach i jakoś leci ale nie wiem czy dam radę wyleczyć to do Moskwy…- no i zaczyna wchodzić na grząski temat.
-Wiesz Mariusz, ja muszę iść zapytać Łukasza czy jakiejś gazety nie chce bo będę szedł do kiosku to mu kupię przy okazji. Do zobaczenia na hali.- co mu będę mówił, że nawet jakbym nie szedł do sklepu to i tak mnie tam wyślą. Trzeba stwarzać pozory przynajmniej. Wszedłem do naszego pokoju i nikogo tam nie zastałem.Dziwne. Zawsze o tej porze Kuba pił Danonka, Igła szczerzył się do telefonu przez który rozmawiał z żoną i synkiem a Kadziu spał jak niedźwiedź, chrapiąc przy tym niemiłosiernie. Wodę słychać w łazience więc chyba któregoś zebrało na higienę.
-No to jak będziesz w Katowicach na finałach z Wiki to pogadamy. Pa słońce!-Kadziewicz?! Do jasnej anielki on już na takim etapie z Julką?! Jeśli tak to czapki z głów, że udało mu się przekonać do siebie „ciętą ripostę”. A to spryciula z niego. Myślał, że jak puści wodę w łazience to nie będę słyszał. Ja wszystko słyszę bo ostatnio w Nysie jak byłem na bilansie maturzysty to pielęgniarka stwierdziła w moim uchu jakiś korek( koledzy śmieli się, że kurek)i kazała mi iść na płukanie uszu. Zrobiłem jak poleciła i od tego momentu słyszę bardzo dobrze.
-A ładnie to tak chować się przed swoim „fumlem” po kiblach?- Łuki aż z zieleniał ze strachu. Podłączył telefon do ładowarki. Matko, długo musieli rozmawiać skoro się mu bateria rozładowała.
-Podsłuchiwałeś gówniarzu!- no ej, tylko nie gówniarzu. Jakby nie patrzeć to pełnoletni jestem.
-Oj od razu podsłuchiwałem. Słyszałem tylko pożegnanie. Z drugiej strony to nie wiedziałem, że wy już na takim etapie. Chyba jednak przegram ten zakład no ale nadzieja zawsze umiera ostatnia…- co on tak dziwnie zmarszczył czoło?
-Ty a może damy sobie spokój z tym zakładem co? To takie dziecinne jest.- a więc to oto chodzi. Pewnie Kadziu do nie mówi „słońce” a ona do niego ty…nie będę kończył. Parsknąłem śmiechem.
-Nie ma lekko Kadziu. Zakład to zakład. Czasu jeszcze trochę ci zostało więc uszy do góry. Czekaj jakby cię tu zmotywować. O już wiem. Niech ci pomaga ta złota sentencja „Drugi to jest zawsze pierwszy przegrany i tylko z takim nastawieniem można coś osiągnąć”. Niech ja sobie przypomnę tylko, kto to powiedział…- wiem jak podziałać na jego ambicje.
-Kiedyś ci pierdolnę ale to już po finałach „światówki” a teraz leć raz dwa do sklepu po przegląd sportowy, jakiegoś CKM’A i baterię do mojego discmena. Kasę ci oddam później…
-Po chuj ci CKM?!- ej no, to jest takie dziwne by oglądać te panie nago…
-Weź mi chłopcze nie zadawaj takich pytań. A i jak Wiki z Julką tu przyjadą to cicho sza bo cię powieszę na suchej gałęzi!- Wiki tu będzie?! Najwyższy, czemu wystawiasz mnie na takie próby. Dzisiaj mi się śniła. Matko, jaka ona była piękna w tym śnie. Miała taką długą letnią sukienkę, włosy swobodnie opadały na jej ramiona a tęczówki słodko się śmiały w moim kierunku. Biegła do mnie a jak chciałem ją złapać w swoje ramiona. Gwałtownie skręciła a ja za nią i pierdu!Spadłem z łóżka. Dobrze, że nic mi się nie stało bo zlewę by ze mnie mieli.
-Łukasz?-muszę go o to zapytać bo nie wytrzymam.
-Oj oddam ci pieniądze za gazety…- nie ułatwiasz Kadziu…
-Ja nie o tym. Słuchaj a czy ty miałbyś coś przeciwko gdybym ja i no, ten yyy z Wiki?- wiatru nie ma a ja się jąkam jak potłuczony. To chyba ten upadek z łóżka zrobił swoje.
-Nie rozumiem cię ale przywykłem, że nie umiesz się wysłowić dlatego drogą dedukcji doszedłem do wniosku, że twoje pytanie miało wyglądać tak : Łukasz ty miałbyś coś przeciwko, żebym przeleciał twoją siostrę? Otóż odpowiem ci tak. Ja nie wnikam w jej życie osobiste ale moja siostra ma narzeczonego i tego się trzymaj. Miałeś swoją szansę 3 lata temu i jej nie wykorzystałeś. A ja ci tak kibicowałem…
-Ciekawe kiedy! Cały czas powtarzałeś Weronice jaki to Mariusz jest wspaniały i jak mu na niej zależy. Ty to nazywasz kibicowaniem?!
-A nie?!Mówiłem tak byś spiął dupę i zrobił coś więcej a ty albo nie miałeś ochoty nigdzie wyjść a jak już wyszedłeś to zalałeś pałę i tyle było z twoich amorów. Gdybyś wtedy Bartek się postarał dziś byłbyś moim potencjalnym szwagrem a tak to Olek awansuje do tego miana. Ja nie będę się wpieprzał. Wiesz, że zrobię dla Ciebie wszystko ale to samo zrobię dla Wiki. Jest z nim szczęśliwa to i ja jestem spokojny.- no tak.Jest szczęśliwa więc ja nie mam nawet prawa marzyć o tym, że będziemy kiedyś razem.
-Dobra,nie dumaj stary. Tego kwiatu to pół światu. Weź lepiej zadzwoń do kogoś i się dowiedz czy Karina zdała maturę bo coś czuję w kościach, że ją ojebała.-faktycznie nie zapytałem o to mamę. Ona na pewno będzie wiedziała. W sumie to co to mnie obchodzi? Zadzwonię później, teraz biegnę po te gazety a później hala i mecz z Bułgarią. Oby Kazyiski nie trafił mnie zagrywką!
-Zakochałeś się!
-nie...
-tak...czemu się okłamujesz? oboje dobrze wiemy, że ją kochasz!
-bo tak mi łatwiej?! A ty musisz mi cały czas o tym przypominać!
To koniec. Koniec marzeń o jakich kol wiek studiach. A zresztą to jak ona mogła w ogóle myśleć o studiach skoro w ogóle się nie przyłożyła do matury? Nic nie powtórzyła i oblała ją z matematyki i polskiego. Paradoksalnie najlepiej poszedł jej rozszerzony angielski bo aż na 80%. Lubiła uczyć się języków obcych a poza tym przychodziło jej to z dużą łatwością. Teraz ta umiejętność jej się przyda jak nigdy. Musi wyjechać do Stanów. Do ciotki, która ma się nią zająć i pomóc w drugim podejściu do matury. Taki był warunek jej ojca. Nie chciał by jego córka była na językach Nysy. I tak mówiono o niej jako zapatrzonej w siebie panience, która czeka na frajera by owinąć go sobie wokół palca. Istotnie tak mówili o niej. Do tego wszystkiego przyczynili się rodzice. Ojciec prokurator zarabiał dobrze więc na wszystko pozwalał swojej jedynej córeczce a ona korzystała z tego jak mogła. Teraz jednak państwo Królikowscy się zbuntowali i postanowili odciąć ją od pieniędzy. Fundują jej wyjazd do USA a dalej ma radzić sobie sama. Nie da sobie rady zarobić na wszystkie swoje wydatki dlatego chwyciła się ostatniej deski ratunku. Zdobyła dostęp i wyczyściła konto z wszystkich oszczędności Bartka. 40 tysięcy…Siedziała nad tymi pieniędzmi i płakała.Okradła człowieka, którego…którego kochała jednak nie mogła się odnaleźć w związku, którego oczekiwał od niej Bartek. Nie mogła też odnaleźć się w jej relacjach z Kamilą. Potocka wykorzystywała ją do swoich niecnych zamiarów. To w porozumieniu z nią porwano małą Madzię, która teraz ma kłopoty ze zdrowiem. To jej wina bo ona jej to doradziła. Była zaślepiona tym, że Kama była dla niej miła i chciała jej pomóc. Kiedy przyszło jednak co do czego to i owszem,zabrałaby ją do Francji ale tam chciała się jej pozbyć i więcej nie widzieć na oczy.Co ona zrobiłaby sama w obcym państwie? Tak to w Stanach choć pod kontrolą rodziców i nadzorem ciotki będzie się starała zacząć nowe życie. Do Polski wróci kiedy przemyśli swoje życie.
-Ten list Bartek przeczytasz jak będę już po drugiej stronie Atlantyku…
Bartek!
Nie wiem nawet jak mam Cię przeprosić za to co zrobiłam… Zabrałam ci wszystkie oszczędności ale obiecuję,że ci je oddam. Nie wiem kiedy ale kiedyś na pewno. Wiem jakie masz o mnie zdanie i wiem, że masz rację. Zmarnowałam szansę jaką dostałam od losu ale właściwie to nasz związek nie miał sensu. Nie kochałeś mnie Bartek nigdy.Owszem, łączyło nas jak to nazwałeś pożądanie i seks ale nic więcej. Kochasz Weronikę i przeze mnie straciłeś szansę na to by zdobyć jej serce. Ja stałam na drodze do twojego szczęścia. Kiedyś mi to imponowało bo wiedziałam, że ona nie będzie cię miała bo należysz do mnie. A teraz? Teraz ja wyjeżdżam do Stanów a ona wyjdzie za mąż za Mariusza. Chciałabym, żebyś był szczęśliwy. Mówię to z serca. Pomyślisz, że może i nie mam prawa ale życzę ci szczęścia. A Łukaszowi powiedz, że to Kamila zaplanowała porwanie Madzi. To był mój pomysł ale gdybym wiedziała, że takie to będzie miała skutki to nigdy bym nie podrzuciła jej tego pomysłu. Nie będę mogła powiedzieć tego przed sądem ale Ty postaraj się by prawda wyszła na jaw . Mała będzie szczęśliwa z Łukaszem, nie z Kamilą…
Przepraszam, że kiedykolwiek stanęłam na drodze do twojego szczęścia
Karina
-Dlaczego on mnie nie kocha?
-Bo jesteś taka yy.Plastikowa i różowa .!
To jest to. Woda, plaża, piasek i żar lejący się z nieba. Uwielbiam takie miejsca,gdzie człowiek zapomina o wszystkim. No może nie zupełnie o wszystkim. Mariusz wygląda już całkiem dobrze więc to chyba rzeczywiście była chwila utrata przytomności, która mi zdarzała się często kiedy miałam lat 15-16. Olek poszedł zamówić nam jakieś drinki. Jakie on ma ciało… W ogóle to ja nie wiem jak ja mogłam się zakochać w Kurku? Przecież jak ja przeżywałam miłość do niego( nadal chyba przeżywam tylko bardziej ujarzmioną i kontrolowaną) to Bartek był takim chucherkiem, że jakbym chciała to bym go jednym palcem przewróciła. Miał prawie2 metry wzrostu a warzył z 70 kg, może i nie. Nie miał żadnych kaloryferów a mimo to mi się podobał. Miał i ma śliczne oczy, w których można utonąć… Zaraz chyba ja utonę. Jak się wkurzę na siebie za to, że ciągle myślę o Bartku towskoczę do wody i popełnię samobójstwo…
-Nasze drinki.- Mariuszek przyniósł jakieś kolorowe napoje ze słomką i parasolką. Jest tak dziwnie romantycznie, że chyba mogłabym zaryzykować i postarać się umilić nam ten wieczór. Upiłam spory ryk drinka i odstawiłam go daleko. To samo zrobiłam z trunkiem Mariusza. Kiedy upewniła się, że nic nas nie zaleje to przeszłam do ataku. Dotknęłam delikatnie jego policzka. Przywarł mocniej twarzą do niej. Druga dłoń błądziła po jego wyrzeźbionych plecach. Chyba nie zamierzał pozostać mi dłużnym bo poczułam jak jego ciepła dłoń próbuje mocować się z moim zapięciem od bikini. Ale, że tak na plaży?!
-Chodźmy do domku!- zdążyłam powiedzieć między pocałunkami, którymi Mariusz zasypywał moje usta, twarz, szyję i dekolt. Domek był blisko plaży więc w mgnieniu oka znaleźliśmy się pod zadaszeniem. Olek delikatnie ułożył mnie na łóżku, nie przestając całować. Góra bikini wylądowała gdzieś za nami, ja zaczęłam mocować się z jego Hawajkami. Nie było ta takie trudne. Co czułam? Nie wiem, na pewno pożądanie. To będzie mój pierwszy. Dobra, wiem. Może to i dziwne, że mam chłopaka tyle czasu, został on już oficjalnym kandydatem na męża a tu nic.Chciałam po prostu poczekać na właściwszy moment i chyba właśnie on nastąpił.Widziałam jak w moich oczach Mariusz szukał przyzwolenia by przejść krok dalej w tym co tu się działo. Znalazł to przyzwolenie. Rozwiązał jedną kokardkę od dołu bikini i już miał się zabierać za drugą kiedy gdzieś w głębi pokoju usłyszałam telefon. Przestał mnie całować i przestał bawić się z moją pozostałą garderobą. Cholera akurat w takim momencie?! A może to znak, że to jeszcze nie pora? No nic, zarzuciłam na siebie koc, wygrzebałam telefon z torby i spojrzałam na wyświetlacz. <Bartek dzwoni>. Nie no to, to już jest jakiś paradoks…
-Nie wiem co ty w sobie masz ale jak tylko o Tobie pomyślę, to wszystko inne traci na znaczeniu. Cola traci swoje bąbelki, czekolada nie jest już tak słodka jak wcześniej a każdy inny facet przestaje się liczyć. A wiesz dlaczego?
-???
-Oj bo nie jest Tobą...
~*~
Achtung! Achtung! :D
- Wiem, wiem rozdział nie o czasie ale jakoś nie miałam jak zebrać się w sobie by dodać go wcześniej. Mam nadzieję, że nie jesteście bardzo złe i jakoś tą przerwę wytrzymałyście ;)
- Mimo wszystko ja z tego rozdziału jestem zadowolona. Być może ktoś nie podziela mojego zdania ale mi się podoba( rzadko mi się podoba coś mojego) i tego się będę trzymać.
- Kolejny rozdział? Nie wiem, będę się starać się jak najszybciej ale nie wiem czy czas mi pozwoli. Pomysł mam więc jest dobrze, a reszta mam nadzieję, że będzie mi sprzyjać.
- Notka ze specjalną dedykacją dla Tea ;* za to, że czekała ale i za tego pana o czekoladowych oczach, który jest często tematem naszych rozmów ;D
- Nie mam więcej informacji do przekazania. Oddaję notkę w Wasze ręce i życzę miłej lektury ;D Pozdrawiam i do napisania ;***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz