sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział VIII



Ten telefon Bartka z przed 5 dniu sprawił, że 6 na lotnisku, obrażeni i wkurzeni na siebie do granic możliwości. Bartuś chciał mi tylko powiedzieć, że wygrali z Bułgarią a on zdobył 6 punktów. To o całe dwa więcej niż ostatnio. No ale mniejsza o statystyki Kurka. Mariusz stwierdził, że coś czuje do siatkarza i, że zauważył to już wcześniej. Kurde a ja myślałam, że przez ostanie trzy lata tak dobrze się maskowałam i nikt tego nie widział. No może poza Julką i moim pamiętnikiem…Ja już sama nie wiem co czuje ale wiem, że mój ślub z  Mariuszem nie ma sensu. Na pewno nie teraz a kto wie czy nasz związek ma jeszcze jakie kol wiek szanse. Nic już nie wiem.
-Zamierzasz coś zrobić z tym co się stało?- tam zamierzam, wezmę chyba odpowiedzialność za to do kogo i kiedy Bartek wykonuje telefony <lol2>.
-Mariusz nie bądź śmieszny. Ty się do mnie nie odzywasz bo Bartek do mnie zadzwonił?! Co ja mam zmienić numer, dać go tylko tobie by nikt inny nie mógł się ze mną skontaktować?
-Dobrze wiesz, że nie o to chodzi.- i będzie mi tu jeszcze teatralnie oczami przewracał. No pięknie!
-Dajmy sobie spokój bo nasze rozmowy do niczego nie prowadzą. Wrócimy do Polski i tam po moim powrocie z Katowic pogadamy.- co on się taki nerwowo zrobił?
-No pewnie, jedź do Kurka i go wspieraj! Ja to się już chyba w ogóle nie liczę!-wiem do czego piję ale nich sobie nie myśli, że ja odpuszczę.
-Sam tego chciałeś! Widzę, że jara cię pranie brudów na lotnisku więc się podporządkuję! Doskonale wiedziałeś, że sport jest częścią mojego życia i mojej rodziny dlatego nie obchodzą mnie twoje fochy i uwagi na ten temat. Ja i tak pojadę z Julą do Katowic! - chyba kilka osób miało niezłe widowisko ale trudno.Jak już mi coś leży na sercu to się z tym nie kryję. Już raz w życiu nie powiedziałam kiedyś jednej osobie tego co czuje w odpowiednim momencie i mam za swoje…

Z perspektywy Bartka…
Jesteśmy faworytami tej imprezy? Marzenie… To te bambusy z Brazylii znów pewnie zmiotą nas z boiska i marzenia o wielkim finale prysną. Wyszedłem sobie na miasto i zamierzam skoczyć do jakiegoś sklepu i kupić coś… Madziulce mojej. Jak tak dalej pójdzie to ona będzie jedyna kobietą w moim życiu( nie licząc mamy oczywiście), której będę miał prawo powiedzieć o swoich uczuciach. Niby zapaliło się światełko w szambie bo Wiki nie może dojść do porozumienia z Olkiem ale to pewnie chwilowe załamanie. Ja z Kariną kłóciłem się raz w tygodniu a byliśmy ze sobą prawie trzy lata… oni też się pewnie pogodzą, wezmą ślub, będą mieć dużo dzieci a ty Kurek będziesz sam jak ten palec. Kadziu mówi,że to chwilowe załamanie w ich związku a ja mu wierzę. Apropo Kadziewicza. Nie dacie wiary ale ten facet się chyba zakochał. Jakiś się taki roztargniony zrobił ostatnio. Jak rozmawia przez telefon to wychodzi na balkon, żeby nikt nie słyszał. Ja nie wiem, co on się mnie wstydzi? Przecież ja swój chłop.Zobaczymy jak się akcja rozwinie jak dziewczyny przyjadą do Katowic. To już dzisiaj w sumie. Pierwszy mecz z Francją. Żabojady pewnie będą się stawiać ale my się tak łatwo nie damy. Jestem ciekaw czy Kamila jak wyjedzie do Francji to będzie za nimi czy za nimi? Mniejsza o nią. Ja znikam do świata dziecięcych fatałaszków. Si ju lejter!

W Katowicach byłyśmy przed czasem cztery godziny. Wolałam jak najszybciej wyjechać z Dobrego Miasta bo atmosfera między mną a Mariuszem była mocna zagęszczona. W ogóle się nie kontaktowaliśmy od naszego powrotu do Polski. Ja nie kontaktowałam się lubym, on ze mną,. To znak, że odpoczynek jest wskazany dla nas obojga. Julkę też coś przypiliło do tej podróży bo wczoraj to cały czas ona namawiała mnie na wcześniejszy pociąg. Uległam. Niech już się spotka z tym moim bratem i przynajmniej będzie wesoło. Nie, żeby się kłócili. Od kilku ładnych tygodni nie usłyszałam obelgi w kierunku Łukasza z jej ust. Dobre co?
-Julcia weź skocz i zobacz czy Łuki jest w pokoju a ja pójdę do recepcji i wezmę na kluczyk.- zrobiłam to specjalnie ale musiałam zobaczyć jej reakcję. Zaliczyła buraczka jakich mało. Dziś nie ma bata, muszę ją wypytać o wszystko bo tak dłużej nie może być bym żyła tylko i wyłącznie domysłami. W końcu to moja przyjaciółka i ja mam prawo! Tak nawiasem to jak ja bym chciała by Drzewcia była moją bratową… Ta moja pseudo bratowa Kamila to jakiś kompletny niewypał.Dacie wiarę, że będzie w Spodku?!
-No dobraa…- patrzcie ją, niby tu gada tak od niechcenia a widzę jak szybciutko przebiera nogami w kierunku piętra siatkarzy. Ja muszę się psychicznie przygotować na spotkanie z Bartoszem. Tak na spontan to zaliczę pewnie kolejnego zonka patrząc w jego oczy i tyle będzie z naszej rozmowy. A chce z nim porozmawiać, sama nie wiem czemu ale chcę. Tylko czy to najlepszy pomysł bym akurat jemu zwierzyła się z moich problemów z Mariuszem? Nie wiem ale jak nie spróbuję to się nie przekonam. No ale wszystko to załatwię dopiero po meczu a najlepiej to po ostatnim, który zagrają na tym turnieju. Nie chcę mu zawracać głowy rzeczami,które on uzna pewnie z dyrdymały a wysłucha ich tylko z grzeczności. Takie to życie jest… No nic, wzięłam kluczyk z recepcji i schodami skierował się na odpowiednie piętro. Pokój usytuowany piętro wyżej, niż pokoju siatkarzy.Przynajmniej nie będzie nam się sufit walił, kiedy ta zgraja „bandytów” będzie robić posiedzenia w swoich pokojach. Jebnęłam swoją torbę pod bok a sama bezsił opadłam na wielgachne łóżko. Nawet kurna nie wiem kiedy mój organizm zmógł sen…

Z obawy przed porażką, niszczymy swoje marzenia,
stając się ludźmi niespełnionymi...

Z perspektywy Bartka…
Jakie to urocze, kiedy żony czy dziewczyny moich kolegów z kadry zakładają na siebie koszulki reprezentacyjne z ich nazwiskami i numerkami. Jeszcze przed chwilą na płycie boiska widziałem żonę i córkę Piotrka Gruszki, które życzyły mu powodzenia przed meczem. Nawet mała Marysia miała odpowiednie wdzianko. Ja próżno mogę szukać na trybunach kogoś z moim nazwiskiem. Mama mówiła, że nie mogła znaleźć odpowiedniego rozmiaru bo wszystkie już powybierali przed halą.No nic żyć trzeba dalej. Ja to mam inny problem właściwie. Zniknęły pieniądze z mojego konta. Albo się pomyli albo…musieli się pomylić bo jak to możliwe by nagle wsiąkło gdzieś 40 tys. złoty?! Wyszedłem w sklepie na idiotę bo tu stoję przed kasą, wyjmuję kartę a tam debet, Byłem pewny, że pieniądze są na karcie…Mytu gadu gadu a tu już hymn Francji grają. No nic, moje finanse zostawiam na potem a teraz trzeba się grzecznie odwrócić i wysłuchać Marsylianki. Mój obrót spowodował, że na chwile moja szczena przywitała się z butami. Dosłownie na trybunie, gdzie czasem zdarza mi się posyłać moją piłkę na zagrywce siedziała Weronika z Julką. Drzewiecka pomachała mi radośnie  jej wzrok wskazywał na jej towarzyszkę. O ja pierdziu… Wiki ma na sobie moją koszulkę reprezentacyjną. Przecież ona,Mariusz, ślub?! Co to ma znaczyć?! Poczułem szturchniecie w bok. To Łukasz powiadomił mnie, że czas na naszą narodową pieśń. Raz, dwa, trzy […]. Myślę już tylko i wyłącznie o francuzach i o tym jak skopać im tyłki! […]
Biało czerwony wulkan wybucha, lalalala. Ano wybucha. Pokonaliśmy ich 3:2, jesteśmy piekielnie zmęczeni ale i szczęśliwy bo nie mogliśmy przegrać dla tak wspaniałej publiczności. Kamilko gdzie jesteś, rób mi fotki kiedy wraz moimi towarzyszami cieszę się z dwóch punktów, które są dla nas bardzo cenne. Cały mecz latała z aparatem za bandami i skupiała się praktycznie tylko na Francuzach. Ja rozumiem, polska gościnność i te sprawy ale bez przesady. Wyswobodziłem się z uścisku Lozano. Ja nie wiem, ja mu się podoba, czy co na świecie? Nie dość, że mówi do mnie Bambino to jeszcze mnie tu teraz maca na oczach siatkarskiej Polski. Szukałem wzrokiem Kadzia ale nigdzie nie mogłem go zlokalizować w naszych szeregach. Odwróciłem głowę w kierunku przeciwników koczujących na drugiej stronie boiska. Co tam się dzieje?! Dla czego Kadziu ma taki wzrok, że od samego patrzenia z odległości 10 m mam pełne gacie?!Sadzi się do Puyola.Ok., facet ganiał nas dzisiaj po całej szerokości siatki , gubił blok ale to chyba nie chodzi o to. O żesz w mordę, oni się tam chyba będą bić!

Zwyciężajcie nienawiść miłością,
nieprawdę - prawdą,
 przemoc - cierpieniem.

Jeżeli oni chcą bym w wieku 19 lat osiwiała to są na dobrej drodze. Już dawno tak nie emocjonował mnie żaden mecz jak widowisko z Francją. 5 setów i emocje do samego końca. A do tego jest tu tak gorąco, że za chwilę chyba zdejmę tą koszulkę i będę paradować w samym staniku. Do tej pory nie wiem jak dałam na siebie założyć koszulkę Bartka na plecy. No ale Jula nie chciała być osamotniona,kiedy będzie paradować w koszulce z numerem „11” więc mi została „19”.Przeżyłam ale fanki Kurka do tej pory patrzą na mnie z mordem w oczach i nie wiem czy cała i zdrowa wyjdę ze „Spodka”. A co, nie wolno mi?!
-Kamilka brata się z wrogiem…- moja przyjaciółka wreszcie wydała z siebie jakiś dźwięk.Już myślałam, że oniemiała. Cały mecz siedziała w takim skupieniu a jej kciuki zaciskały się nerwowo tylko i wyłącznie podczas zagrywek Łukasza. A zagrywał dziś jak z nut! Wracając jednak do obrazka o którym powiadomiła mnie Drzewiecka.Potocka podeszła do francuskiego rozgrywającego i… wpiła mu się w usta?! WTF?!Co to ma być, jakieś „Mamy Cię”?
-Oni się chyba znają skoro są na takim etapie…- puściłam wszystkie piski hotek mimo uszu. Przecież ten Pierre nawet nie ma pojęcia pewnie jaka jest Kamila. Kilka lat temu ja tez myślałam, że jest cudowna a teraz najgorszemu wrogowi bym jej nie życzyła. Chyba Łukasz chce mu to wytłumaczyć bo niebezpiecznie zbliża się w ich kierunku. Pociągnęłam Julę za rękę bo czułam, że bez mojej interwencji się nie obejdzie. Mój brat jest porywczy, robi często coś pod wpływem chwili.Przecież taka akcja może mu zaszkodzić w walce o prawa do opieki nad Madzią i zabrać jakiego kol wiek szanse na to by mała została z nami.
-Łukasz zostaw go! Ludzie patrzą, robią zdjęcia…- ten głos… ON jest blisko mnie a moje serce już zaczyna walić w oszalałym tempie. Nasze spojrzenia się spotkały. Od samego patrzeniu w błękit jego tęczówek robi mi się gorąco, aż strach pomyśleć co by było gdyby…
-Nie będę spokojny! On chce mi zabrać córkę i wywieźć ją do Francji! Chcesz ją już zabrać teraz czy przyjedziesz jeszcze raz?!- Kadziu nerwowo zmieniał języki. On też umie mówić po francusku?! Pierwsze słyszę… Nie wydaję mi się, żeby Pierre był zdolny do takich rzeczy. Za dobrze mu z oczu patrzy. Nawet pewnie nie wie co i dlaczego zarzuca mu Łukasz. O kurwa, on go chce chyba uderzyć!
-Stop!Nie będziesz go bił!- stanęłam w obronie rozgrywającego czym jeszcze bardzie go rozświeczyłam. Moje 172 centymetry w porównaniu ze wzrostem Łukasza wyglądać komicznie ale sama nie wiem czemu, że Pierre nie ma nic wspólnego z intrygami Kamili i ten cios mu się nie należał.
-Wiki odsuń się bo nie ręczę za siebie!- złapał mnie za rękę i gdyby nie interwencja Bartka to odsunąłby mnie na bok jak nie potrzebny mebel. Kurek z każdą minutą rósł w moich oczach!
-Puść ją Łukasz i nie rób scen…- panowie zmierzyli się wzrokiem. Widząc, że nie damy mu bezpodstawnie bić Francuza wycofał się i ustąpił. Nawet nie wiem kiedy ale w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą był Łuki, Julka, Kamila i Pierre, zostałam sama z Bartkiem.
-Wiki ja…
-Nie teraz Bartek! Dzięki za obronę!- wspięłam się na palce i musnęłam jego policzek. Nie wiem co zrobił z tym fantem bo szybko zebrał się w sobie i podeszłam do Francuza. Na szczęście nie ma nigdzie Kamili więc może będzie nam dane spokojnie porozmawiać. By zwrócić na siebie uwagę, mocno odkaszlnęłam.Poskutkowało.
-O to Ty. Dzięki za pomoc. Jesteś siostrą Łukasza tak?- bingo!
-Tak i dlatego powiesz mi za chwile jakie są plany Kamili względem Madzi i czy ty maczałeś palce w tym pomyśle z jej wyjazdem do Francji.- wskazał na boisko byśmy na chwilę spoczęli. Świetny pomysł bp powiem szczerze, że nogi mi wlazły w dupę. Sorry Mariusz ale nie moja wina, że masz takie a nie inne nazwisko.Matko gdyby moje słownictwo usłyszeli ludzie, którzy będą mnie uczyć dziennikarskiego rzemiosła to by mnie z miejsca wywalili. Jestem ciekawa jak podobają moim pracodawcom moje felietony. Z turnieju finałowego też coś przygotuję ale czekam na lepszy temat bo jak na razie to bym musiała opisać akcję z moim bratem w roli głównej a to nie jest najlepszy pomysł.
-Może ja ci opowiem jak poznałem Kamilę…- ło matko to teraz się zapowiada dłuższe posiedzenie. No ale skoro on nie jest zmęczony, nie chce mu się spać i tym podobne rzeczy to ja tu mogę siedzieć. Zagłębiłam się w tą historię. Otóż Pierre poznał Kamilę dwa lata temu jak Potocka razem z Łukaszem pojechali na krótkie wakacje na Lazurowe Wybrzeże. Pamiętam, pamiętam. Przywieźli mi wtedy takie zajebiste perfumy no ale żeby nie było, że interesowna jestem. Nic z tych rzeczy. Kiedy siatkarz skończył swój monolog dowiedziałam się, że ich znajomość odżyła na 5 miesięcy po tym jak Kamila dowiedziała się, że jest w ciąży.Odetchnęłam z ulgą bo już w mojej głowie pojawiała się myśl, że to…a może lepiej nie będę kończyć bo to w sumie i tak nie wiele by zmieniło. Czyli reasumując, Kama spotyka się z nim od prawie roku. Spotykali się najczęściej w Warszawie. No nie muszę chyba mówić, kto miał dalej do miejsca ich schadzek ;)Ależ to sobie wszystko wykombinowała Potocka. Tu niby żyła z nami a potem jeździła do Warszawy, niby że na szkolenia, Madzia zostawała z jej albo naszymi rodzicami a ona się gziła na prawo i lewo.
-Ja pokochałbym Magdę jak swoje dziecko ale nie chcę jej zabierać Łukaszowi.Chciałbym znaleźć takie rozwiązanie, które będzie dobre dla wszystkich a przede wszystkim dla małej. No ale Kamila się uparła, że ją przywiezie do Francji więc ja myślałem, że tak uzgodniła z twoim bratem. Ona mi nic nie chce mówić jak przebiega ich rozwód i do jakiś ustaleń doszli. Nie chcę być powodem czyichś zmartwień…- wierzę mu. Tylko muszę teraz przekonać do tego Kadzia by nie szukał sobie wrogów, bo jego naczelnym jest Kamila i na niej powinien się skupić.
-Rozmowa z Tobą dużo mi dała. A tak nawiasem mówiąc to…-już miałam mu powiedzieć co sądzę o Kamili ale ugryzłam się ostatecznie w język.
-…uważaj na Kamilę.- podałam mu dłoń, którą on ochoczo uścisnął i poszedł w kierunku szatni. No nie dziwę mu się bo ja po takim meczu to bym się chciała jak najszybciej znaleźć pod prysznicem a potem w łóżku. No ale ludzie są różni. Ja muszę teraz znaleźć mojego brata i zobaczyć jak poradziła sobie z nim Juleńka…

Szczera rozmowa prawdę Ci powie,
jakimi kategoriami myśli drugi człowiek...

Zasnął.Najzwyczajniej w świecie zasnął jak dziecko, które obejrzało dobranockę. Nie przypuszczała by nigdy, że po takiej złości, można się momentalnie uspokoić i zapaść w sen. No może nie tak momentalnie…
Znalazła go pod drzwiami hotelowego pokoju. Jeszcze żaden z jego drużynowych kolegów nie przyszedł do miejsca zakwaterowania. Wszyscy albo bawili się z dziećmi na płycie boiska,udzielali wywiadów lub siedzieli w szatni i gadali ze sobą. On wolał wrócić do hotelu. Odstawił szopkę ale nie żałował. Nie mógł pozwolić by ktoś myślał, że Kadziewicz nie potrafi walczyć o swoje szczęście. Potrafi.
-Matko wszędzie cię szukałam…-Julka ucieszyła się na widok siatkarza bo narobiła sporo kilometrów by go znaleźć. Usiadła obok niego opierając się placami o zimne hotelowe drzwi.Milczeli. Łukasz bił się z myślami, Drzewiecka też.
-Zrobiłem z siebie idiotę…-Kadziu odezwał się pierwszy, doprowadzając Julkę do uśmiechu.
-Kiedyś to zawsze ja cię tak nazywałam a teraz sam dochodzisz do takich wniosków. Za dużo czasu spędzamy razem.- odgarnęła z jego czoła kosmyk włosów, które Łukasz tak usilnie stara się zapuścić. Dotykając jego czoła spojrzała mu głęboko w oczy. Jaki odcień mają łukaszowe tęczówki? Niebieski? Nie, nie może się z tym zgodzić. Zielone?Po części na pewno. Może wystarczy inne określenie: inspirujące…
-Nie miałbym nic przeciwko gdybyśmy spędzali więcej czasu.- ujął jej twarz w dłonie, doprowadzając ją swoim dotykiem do przyjemnych dreszczy, rozchodzących się po całym ciele.Walczyła ze sobą by nie wpić się jego malinowe usta ale walka ta zakończyła się fiaskiem. To ona pierwsza zainicjowała pocałunek, który z delikatnego i niewinnego przechodził w coraz bardziej zachłanne i namiętne. Łukasz złapał za klamkę, drzwi były otwarte więc bez problemu wczołgali się do środka nie przestając się całować. Było mu wstyd, że tak właśnie odreagowywał swoją złość ale potrzebował tego. Nie tylko by się uspokoić. Ta sytuacja rozjaśniła mu umysł jeśli chodzi o inną sprawę. Julka nie była już dla niego celem zakładu.Była dla niego kimś przy kim może poczuć się wolnym i szczęśliwym. Była zupełnym przeciwieństwem Kamili. Spontaniczna, może nadto wybuchowa ale przede wszystkim naturalna. A do tego subtelna. Na zewnątrz twarda i niezależna a w środku delikatna i potrzebująca opieki męższczyzny. On chciałby się nią zaopiekować. Chciałby trzymać ją w swoich ramionach tak jak trzyma ją teraz,chciałby by budziła się z nim rano i kładła spać wieczorem. Chciałby by była przy nim kiedy będzie odnosił zwycięstwa ale i ponosił porażki. Jest o 7 lat starszy ale czy to coś zmienia? Będą się uzupełniać. Ona będzie wnosić do ich związku odrobinę młodości i szaleństwa a on zapewni jej stabilizację by nie musiała martwić się o jutro. Jest pewien, że pomogła by mu w wychowaniu Madzi.Cholera, powiedzieć czy nie? No ale co on jej powie: Słuchaj Julka ja się o ciebie założyłem z Bartkiem ale w sumie to ten zakład nie ma sensu bo się w tobie zakochałem? To bez sensu.
-Łukasz…- oderwała się od niego,ustabilizowała swój oddech, który dawno przyśpieszył na widok Łukasza a potem na dotyk jego warg.
-Nie śpieszmy się. Mamy czas…-musi najpierw ułożyć i poukładać swoje życie by zacząć coś nowego. Musi przede wszystkim wyjaśnić wszystko przyjacielowi by zakończyć tą głupią zabawę z zakładem. Pocałował czoło Drzewieckiej i poszedł pod prysznic a kiedy wrócił jej już nie było. Uciekła? Może jej się nie podobało? Nie miał siły by jej szukać,musiał na chwilę położyć się i zregenerować siły. Kiedy Julka weszła do pokoju by powiedzieć mu co czuje on…
Spał.Drzewiecka przykryła go kocem i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Oparła się o ich powierzchnię, przymknęła oczy przypominając sobie wydarzenia z przed kilku chwil. Kochała go. Nie powiedziała tego nikomu ale najważniejsze, że przyznała się przed sobą. Zakochała się w Łukaszu Kaa, który jeszcze do niedawno był dla niej idiotą. Czas przeszły bo jest teraz dla niej najważniejszy na świecie…

 Nie ma ludzi idealnych
ale wady też potrafią być piękne!

~*~
Achtung! Achtung! :D
  1.  Przepraszam... Wy wiecie za co.
  2. Nie będę teraz obiecywać kiedy pojawia się nowa notka bo nie wiem. Czas mam mocno ograniczony i może dopiero pod koniec sierpnia mad tym zapanuję ale wtedy będzie już wrzesień zapasem i same wiecie... Mogę obiecać, że będę się starała pisać jak tylko będę mogła. Brakowało mi tego opowiadania.
  3. Jak zauważyłyście, blog zmienił swój wygląd po raz drugi, co jest zasługą True. Dziękuję jej za pomóc, nie tylko za wystrój ale i za całą resztę. Tu nie mogę też nie wspomnieć o Melody, która mi to wszystko ustawiła tak jak trzeba bo ja to kompletna noga jestem jeśli chodzi o te sprawy.
  4. Po tej notce pojawi się następna, dosłownie za chwilę. Już na niej dowiecie się jaką mam do Was prośbę ;)
  5.  Dzisiaj krótko, zwięźle i na temat ;) Pozdrawiam i do napisania ;***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz