sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział XII


Bartek odprowadził mnie domu. Musiałam się jakoś przygotować do spotkania z Mariuszem.Po drodze opowiedział mi o tej akcji z jego pieniędzmi. Aż wierzyć mi się nie chce, że można wywinąć taki numer osobie, którą się rzekomo kochało. Ja tam zawsze mówiłam, że ona to jest z nim tylko dla kasy ale nikt nie chciał mi wierzyć i mamy tego efekty… Karina jest w USA a Kurek nie ma z czego żyć.Mówiłam mu żeby na jakiś czas zamieszkał u nas ale powiedział , że sobie poradzi. Pomóc chciałam ale jak nie chce to co ja mogę? Kiedy już byłam w domu zabrałam się ostro do roboty. Swoje przygotowania zaczęłam od chłodnego prysznicu a skończyłam na dokładnym zatuszowaniu zafioletowionego policzka.Może się nie pozna. Ubranie założyłam pierwsze lepsze, na występy w końcu nie idę.
-Córeczko jesteś?!
-Taa -wrzasnęłam mało optymistycznie ale jakoś nie było mi do śmiechu. Tupot stóp na schodach oznaczał, że mama zmierza w kierunku mojego pokoju.
-Wybierasz się gdzieś?- na skazanie.
-Tak,idę zerwać zaręczyny.- swoją bezpośredniością i nie owijaniem w bawełnę zabiję własną matkę ale tu nie ma co mówić, że jest kolorowo jak jest ciemno jak u murzyna w d.. no wy już dobrze wiecie gdzie.
-Słucham?!Jak to zerwać zaręczyny?- dobre pytanie, bo ja sama nie wiem jak to mam zrobić ale od mamy to chyba żadnej wskazówki nie dostanę.
-Mamo,nie kocham Mariusza więc siłą rzeczy mój ślub z nim nie ma sensu.- no przynajmniej jest takie moje rozumowanie. Czasy się skończyły gdzie rodzice wybierali córką męża. Nie ma lekko, u mnie taki numer by nie przeszedł.
-Ty nie możesz mu tego zrobić! On cię tak kocha…- ciekawe kto mnie zmusi.
-To moje życie i pozwolisz, że będę wychodzić za mąż za kogo będę chciała i kiedy będzie chciała.- czas zakończyć na tym tą dyskusję bo ton głosu mamy zaczyna niebezpieczni się podnosić a tego mi nie potrzeba w tym momencie. W ogóle zastanawia mnie fakt dlaczego ona nie zapyta czy nic mi nie jest po starciu z Kamilą. Nie może pomyśleć, że po tym jak dostałam od niej po japie czuję się wystarczająco upokorzona i nie potrzeba mnie już zbytnio „dowartościowywać”?Wiedziałam, że mama się trochę zestresuje ale tak naprawdę nic nie było jeszcze załatwione, mało osób wiedziało więc wstydu nie będzie. Ciekawa jestem jej reakcji jak jej powiem o Bartku. Gotowa mnie jeszcze z domu wyrzucić. No nic,na razie mam jeszcze gdzie wrócić. Samochodem rodziców przybyłam pod dobrze znany mi blok. Mariusz mieszkał ze swoją mamą ale miała dziś wyjść do jakiejś koleżanki na całą noc. Ja nie wiem na co on liczy…
-Hej.-kiedy mi otworzył nie zdążyłam zrobić nawet kroku bo wpił się w moje usta. Nie podobało mi się to, był coraz bardziej nachalny. Dobrze, że na chwilę obecną udało mi się wyswobodzić z jego uścisku. Był jakiś poddenerwowany, jakby został przyłapany na robieniu czegoś złego. Nie wiedziałam bardzo co mam robić.
-No nie będziemy kochanie chyba stać tak w wejściu?- a może jednak? Wdech, wydech… raz kozie śmierć, trzeba zacisnąć pasa i powiedzieć B jak się powiedziało A.
-Mariusz ja nie wiem co ty zaplanowałeś na ten wieczór ale wiedz, że ja już nie planuję swojej przyszłości z tobą w roli głównej.- podałam mu pudełko w którym zgromadziłam wszystko co od niego dostałam, łącznie z pierścionkiem zaręczynowym. Nie wiem dlaczego dałam to go sobie wtedy założyć…
-Co ty robisz?!- rozstaję się z tobą? Postawił to pudełko pod bokiem a mnie chwycił za nadgarstek. Patrząc w gniew jego oczach i na twarz, która przybrała nieznany mi wyraz przekonałam się, że to nie jest ten sam Mariusz, którego poznałam kiedy ale chyba tylko ja zauważyłam tą zmianę.
-Puść mnie bo to boli!- kiedyś by posłuchał a teraz? Pociągnął mnie do środka i rzucił na kanapę. Sam nerwowo chodził z jednego końca pokoju do drugiego a jego twarz miała nadal ten sam dziwny wyraz.
-To jego sprawka co?! To dla Kurka chcesz mnie zostawić!- wrzasnął zwalając przy tym nasze zdjęcie z komody. No teraz to ja już serio zaczynam się bać.
-Ja go kocham Mariusz. Nie chcę cię ranić udając, że czuję to samo do Ciebie. Uszanuj moją decyzję.- ja starałam się utrzymać spokój ale czy udzieli się on Olkowi?
-Zdradziłaś mnie?!- warknął mi w twarz. Nie miałam najmniejszej ochoty ukrywać tego co łączy mnie z Bartkiem. To byłoby nie uczciwe wobec siatkarza. Tak jakbym się go wstydziła a przecież to nie prawda.
-Tak ale…- zdążyłam tylko spojrzeć mu w oczy i poczułam jak świat zaczął wirować.Smak krwi pojawił się w moich ustach a potem…nie wiem ile razy jeszcze dostałam i czy jeszcze mnie bił. Odpłynęłam…
~*~
Do domu odwiózł ją Łukasz a sam wrócił jeszcze do szpitala. One też pewnie została by dłużej gdyby nie mama, która prosiła by natychmiast zjawiła się w domu. To jej głosu nie należał do tych przyjemnych. Z walącym sercem otworzyła drzwi i weszła do środka. Reakcja pani Bogusi była natychmiastowa…
-Długo zamierzałaś się ukrywać?!
-Nie wiem o czym mówisz…- domyślała się tak naprawdę skąd ten atak ale nie mogła pojąć jaką drogą do jej matki doszła ta wiadomość. Tata? Nie, on nie mógł powiedzieć.
-Nie udawaj Julka! Masz romans z żonatym facetem!- jaki on tam żonaty, tylko na papierze. Ona ma większy problem, co powiedzieć matce? Oszukać jej się nie da bo skoro wystosowała przeciw niej taki atak to jakieś dowodu musiała mieć.Prawda? Chyba tylko to jej pozostało.
-Mamo,ja się zakochałam i nie obchodzi mnie co inny o tym sądzą. Jesteś moją mamą i chciałabym, żebyś akceptowała moje decyzje i wspierała w tym dorosłym życiu.-pani Drzewiecka na dzisiejszy dzień ma tyle argumentów na „nie”, że ciężko będzie ją przekonać.
-Pewnie,że będę cię wspierać. A wiesz po czym? Po tym jak będziesz płakać w poduszkę bo Łukasz znalazł sobie inną albo cię zdradził. Takie są fakty kochanie, doskonale wiemy jaki jest Łukasz.- rozmowa, mocno ożywiona przeniosła się do kuchni.
-To są tylko pomówienie na jego temat. On jest inny. Ja sama jeszcze nie dawno myślałam, że to zapatrzony w siebie koleś, który myśli tylko o jednym. Wiesz dlaczego zmieniałam zdanie? Bo go poznałam i to jaki jest w środku. Ty nawet nie wiesz jakim on jest wspaniałym ojcem, jak bardzo kocha swoją Madzię. - czy udało jej się przekonać mamę do własnej opinii?
-Będziesz tego żałować…- nie do końca.

Z perspektywy Bartka…
Dochodzi23 a ja nie mam żadnego sygnału od Weroniki. Ile czasu można się rozstawać? A co jeśli się nie rozstali a teraz spisują listę gości na ślub i wesele?Pieprzysz Bartek…Oglądam sobie jakiś durny film, zajadam szarlotkę, którą dostarczyła mi pani Helenka a wszystko popijam jogurtami, których mam od zajebania w lodówce. Sponsor AZS-u dba o moją florę bakteryjną ale jak jeszcze raz wypiję ten jogurcik to jak Boga kocham puszczę pawia. Kolejna próba skontaktowania się z Weroniką nie zakończyła się powodzeniem. Nagram się jej na pocztę, jak odsłucha na pewno będzie jej miło, że o niej myślałem.
-Wiki jak będziesz mogła to zadzwoń bo martwię się o ciebie.-no i masz człowieku. Jak chciałem nagrać wiadomość to akurat komuś musiało się przypomnieć o moim istnieniu.
-…muszę kończyć bo ktoś puka do drzwi. Kocham Cię.- powiedziałem cmokając na koniec do słuchawki. Nie wiem czy ktoś stał jeszcze za tymi drzwiami bo pukanie ustało ale otworzyć trzeba.
-Idę.-otworzyłem wrota i o mały włos nie zemdlałem z przerażenia. Kolejny raz serce kroi mi się na widok mojego skarba.
-Nie pytaj o nic, po prostu mnie przytul…- musiała dwa razy powtarzać? Jasne, że nie. Rozłożyłem swoje ramiona by po chwili zamknąć w nich drobniutką postać Weroniki. Była zziębnięta, roztrzęsiona i zapłakana. Czułem, że ledwie stoi na nogach dlatego nie czekając aż mi tu padnie, porwałem ją w ramiona i zaniosłem w głąb mieszkania. Kanapa była najlepszym miejscem. Usiadłem na niej , nie puszczając jej ze swoich objęć. Prosiła więc nie pytałem co się stało, nie chciałem jej męczyć. Jedyny czego chciałem to by jej organizm odpoczął podczas snu. Chyba się udało bo jej klata(no nie powiem ale mój wzrok często zapuszczał żurawie a tamte okolice, przyznaje się bez bicia) unosiła się miarowo do góry.Zasnęła. Delikatnie przeniosłem ją do sypialni, gdzie wygodnie ułożyłem Wikę na łóżku i przykryłem kołdrą. Nachyliłem się by ją pocałować i kiedy ją dotknąłem jej warg, poczułem małą wypukłość na ustach, która przypominała strupa.Przymknąłem oczy, czując falę przepłynęła przez moje ciało.
-Zajebię go!- wiedziałem kto jej to zrobił i nie mogłem pozostać dłużnym. Kamili darowałem bo nie zwykłem bić kobiet, nawet tak podłych jak Potocka ale Olkowicz dostanie po ryju. Za chwilę. Ubiorę tylko bluzę, wyciągnę jakieś trampki z torby i mogę jechać skuć ma papę. Wziąłem kluczyki od samochodu Weroniki. Nie pogniewa się. Ja nie mogę nadwyrężać nóg bo balans na kończynach dolnych może się okazać kluczem do sukcesu. Przekręciłem delikatnie klucz w zamku, kiedy byłem już po drugiej stronie. Godzinka z prysznicem i jestem z powrotem!
~*~
Odpalał kolejnego skręta. To rozstanie z Weroniką ma jeden plus. Może oddawać się swoim„przyjemnością” bez reszty.  Niby od czasu do czasu ale dłuższy rozbrat z narkotykami uwidaczniał się w postaci jego humoru. Miał fazy gdzie potrafił być cięty jak osa. Teraz właśnie miał taki czas…Dlaczego nikt się nie poznał, że coś jest nie tak? Potrafił dobrze grać i udawać, że wszystko jest w porządku. Przez trzy lata… Matka prosiła by przestał dla Wiki i dobra ich wspólnej przyszłości. Mówił, że panuje nad sytuacją ale już nie bardzo nad swoimi emocjami.
-Zostawiłaś mnie dla Kurka? Pff , jeszcze będziesz skamłać żebym do ciebie wrócił bo twój kochaś będzie na zgrupowaniu.-trzymał w ręku jej zdjęcie by po chwili cisnąć je o ścianę. Uderzył ją. Wiele razy chciał ale dopiero dziś to zrobił. Chciał ją uderzyć kiedy za każdym razem odmawiała mu seksu, kiedy nie chciała z nim być. Kiedy przyznała, że zdradziła go z Kurkiem, nie wytrzymał.
-A ciebie siatkarzyno to bym najchętniej zabił!- wysyczał przez zęby. Chciał pociągnąć kolejnego bucha kiedy przerwało mu walenie do drzwi. Pochował wszystko. To mogła być matka a ona strasznie się denerwuje kiedy Mariusz robi to w domu. Przekręcił zamki i na wejście otrzymał potężny cios w nos z którego od razu poleciała „farba”. Zapamroczony próbował dojść do siebie i wycelować w twarz przeciwnika. Na próżno. Został popchnięty w głąb mieszkania. Zdążył jednak złapać się za nadgarstki oprawcy i upadł razem z nim na podłogę. Poznał go, to Kurek.
-Przeleciałeś moją dziewczynę, przez ciebie się rozstaliśmy a teraz przychodzisz do mnie i mnie bijesz. Gdzie twoje maniery siatkarzyku?- w parterze miał z nim szanse,różnica wzrostu nie była aż tak widoczna. Obrócił się tak, żeby Kurek leżał na plecach a on mógł odwdzięczyć się tym co dostał od siatkarza. Bartek dostał kilka ciosów, pojawiła się krew ale nie zaprzestał próby wyjścia z opresji.Udało się…
Z perspektywy Bartka…
Może i lekko poturbowany ale jeszcze nie na łopatkach. Teraz znów Mariusz otrzymał kilka ciosów w japę. Nie protestował.
-Pierdolony damski bokserze.- uznałem, że strzał „ z liścia” powinien zakończyć naszą potyczkę. Podniosłem się z ziemi. W głowie mi huczało ale zadanie wykonałem. To nic, że mam teraz twarz jak tatarskie siodło. Ten cham nawet przez chwilę nie może myśleć, że takie występki będą uchodzić mu na sucho.
-Tchniesz ją jeszcze raz a pogadamy inaczej. A tak między nami to zawsze myślałem, że jesteś inny na za jakiego uchodziłeś.- ten jego cyniczny uśmiech sprawiał, że znów miałem ochotę mu przyłożyć. Pewnie naśle na mnie kogoś ale w dupie to mam.Ja się nie boję a w obronie Wiki jestem wstanie zrobić wszystko. No właśnie Wikusia… Kiedy dotarłem do mieszkania spała twardo. Dobrze bo sen pozwoli jej na chwilę zapomnieć. Ja sam przemyłem twarz wodą, zwykłą oczywiście bo na widok utlenionej dostaję dreszczy. Po dezynfekcji zdjąłem ubranie i rzuciłem gdzieś za siebie. Mogę robić to bezkarnie bo rodzinnym domu za takie coś mama krzyczała w niebo głosy. W samych  gatkach wsunąłem się pod kołdrę i dopóki moich oczu nie zmorzył sen, napawałem się jej widokiem.
-Jak dobrze pójdzie to jutro zrobię ci śniadanie.-to znaczy jak wstaniesz nie wcześniej niż o 11 bo w wolne dni to ja o tej godzinie spożywam breakfast.Dobranoc!
~*~
Myślał,że po „światówce” trochę odpocznie w gronie rodziny i przyjaciół a tu ma taki nawał spraw i kłopotów, że nie wie już sam w co ręce włożyć. Swój czas dzieli między szpital, sprawy organizacyjne w klubie i przygotowania z mecenasem do rozprawy. Ale czy jest się o co martwić przed rozprawą? Kamila została aresztowana pod zarzutem porwania i nieumyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu, który wymaga hospitalizacji powyżej 7 dni.
-Mamo coś nie tak?- zapytał kiedy matka odpłynęła kolejny raz gdzieś myślami.Odchrząknął lekko by zwrócić na siebie uwagę rodzicielki.
-Mówiłeś coś?- pokręciłem głową z uśmiechem.
-Wydaje mi się, że coś jest nie tak a ty nie wiesz jak masz mi o tym powiedzieć.-gdzieś chodziła mu po głowie myśl, że chce zapytać o jego relacje z Julką. Gdyby o to chodziło powiedziałby jej całą prawdę, nie pomijając tego nieszczęsnego zakładu.Ale czy tak naprawdę ten właśnie zakład nie prawił, że zaczął poznawać Julkę z tej innej strony? Chciał jej na początku pokazać tylko, że jego tak bezkarnie się nie odtrąca. Teraz chciał jej uwodnić jak mu na niej zależy. No ale mama nie miała ochoty by zapytać o jego sprawy sercowe, zapytała o siostrę.
-Ty nie zauważyłeś, czy ostatnio u Wiki nie dzieje się nic niedobrego? Może ci coś mówiła?- był nieco zdziwiony. Co się miało dziać? Do momentu tego zdarzenia w szpitalu była w dobrym humorze.
-Nie a ty coś podejrzewasz?- nie ma to jak snuć z mamusią teorie spiskowe.
-Sama nie wiem ale wczoraj była dość nerwowa zanim poszła do Mariusza.- nie powiedziała mu z jakim zamiarem tam poszła. Dlaczego? Uznała, że jej dzieci zawsze same sobie wszystko wyjaśniały więc nie chciała się mieszać i tym razem.
-Mamuś,Weronika dostała policzek od Kamili i to na pewno nie przeszło obok niej bez echa. Musi się czuć paskudnie ale poradzi sobie bo to silna dziewczyna. Ma wsparcie nasze, Julki a i ostatnio zauważyłem, że z Bartkiem zacieśniła więzy więc nie ma mowy żeby zdziwaczała.- uśmiechnął się szeroko, dojadając kanapkę.Upił ostatni łyk kawy i pożegnał się z mamą.
-Normalnie czuję się jakbym do szkoły szedł.- wypowiedział te słowa, kiedy pani Krysia całowała jego czoło. Z uśmiechem na twarzy wsiadł do samochodu ale ciągle miał w głowie rozmowę z mamą. Wspomniała mu coś o rozmowie z Olkiem. Jechać?
-Zdążę.-Madzia miała dziś badania i lekarze stwierdzili, że jego obecność będzie im tylko przeszkadzać z racji tego jego żywiołowości dlatego rano kazali mu wrócić do domu i przyjechać przed 11. Na skrzyżowaniu odbił w lewo i nie długo potem parkował swój wóz pod blokiem Mariusza. Kilka sprawnych kroków po schodach i już stał pod jego drzwiami.
-Dzień dobry, zastałem Mariusza?- pani Danusia pokręciła głową.
-Mariuszek jest na pogotowiu.- O.o
-Co się stało?- pogotowie, szpital. Wszystkie te słowa przemykają przez jego życie ostatnimi czasy nad wyraz często.
-Ktoś przyszedł do mieszkania i go pobił, nie długo po tym jak Wikusia sobie poszła.Tylko ta bluza zostało śladu po tym bandycie…- nie musiał się długo jej długo przyglądać by wiedzieć kto jest jej właścicielem. Sam mu ją przywiózł ze swojego pobytu we Włoszech.
-A nie wie pani gdzie poszła Weronika?
-Nie wiem Łukasz. Oni nie są już razem, ślubu nie będzie…- rozpłakała się. Kadziu nie wiedząc co robić, podświadomie przytulił kobietę a w głowie zaczęły mu się pojawiać głupie myśli. Dlaczego głupie? Bo nigdy by nie powiedział, że będzie wstanie tak myśleć o swoim przyjacielu. A jednak…
~*~
Obudziłam się w ramionach Bartka. Było mi bardzo przyjemnie ale cały dzień tak leżeć nie  możemy. Jakieś śniadanko by się zdało zjeść. Wyswobodziłam się z jego uścisku,lekko muskając policzek. Na nic większego nie mogłam sobie pozwolić bo twarz do połowy miał zakrytą kołdrą. Poszłam do łazienki by zmyć z siebie trudy wczorajszego dnia. U Bartka w łazience to widzę, że nawet na ręcznikach jest logo AZS-u. Szacun za patriotyzm lokalny. Kiedy letnie krople skąpały moje ciało, wyszłam z łaźni a mój gospodarz z szelmowskim leżał rozwalony na łóżku.Boże co mu się stało z buzią?!
-Mógłbym się tak budzić codziennie.- niech mi tu nie mydli oczu tylko mówi co się stało!
-Bartek co to jest?! Usiadłam blisko niego i opuszkami palców przejechałam poza czerwienionym policzku i mocno rozciętej walce. Dobraliśmy się widzę. On poobijany i ja też…
-Powiedzmy,że musiałem pomścić to.- teraz to on wskazał na niewielkich rozmiarów górkę,którą miałam na dolnej wardze. Bił się z Mariuszem… przeze mnie. Albo nie, za mnie? Jak zwał tak zwał. Ważne, że może mieć przez to poważne kłopoty. Olek może nie odpuścić. Nie wiem co się stało z tym kochanym Mariuszem. Zostawiłam go, zerwałam zaręczyny więc mógł poczuć się urażony ale żeby mnie od razu bić?!Jednego dnia dostałam dwa razy. To były pierwsze razy w moim życiu. Nikt mnie wcześniej nie bił, nawet jak dzieckiem byłam to porządnego klapsa nie dostałam.Ale wiecie co jest w tym wszystkim fajne? Za każdym razem ląduje sobie w ramionach Bartka i to jest najlepsza rekompensata za wyrządzone mi krzywdy. To chyba tak jak w tym przysłowiu: szczęścia i nieszczęścia wchodzą jednymi drzwiami.
-Wygląda tak samo jak ty?- no ładnie, łuk brwiowy też ma rozcięty.
-Powiem ci, że według mojego oka powinien wyglądać jeszcze gorzej ale czy to ważne Wikuś? Mam nadzieje, że dam nam spokój.- mój bohater… Wtuliłam się w niego,słuchając jaką melodię gra jego serducho. Przyjemną melodię. Tylko jak zawsze wszystko co dobre, szybko się kończy. Przerwał nam dzwonek do drzwi.
-Otworzysz?W końcu jako miłość mojego życia jesteś tak jakby tu gospodynią.-patrzcie jak sobie ładnie to wytłumaczył. No nic, niech mu będzie. W nagrodę pocałował mnie w nos. Romantycznie ;)
-Ale się Łukasz zdziwi jak się dowie, że jesteśmy razem. Ostatnio nie dawał mi żadnych szans a tu proszę. Jestem ciekaw jego miny.- krzyknął z głębi pokoju. Jest ciekaw jego miny? To niech ruszy dupę i tu przyjdzie bo właśnie mój brat stoi w drzwiach a jego mina mówi, że błogosławieństwa to my dziś raczej od niego nie dostaniemy…
~*~
Achtung! Achtung! :D

 1.     Mały poślizg ale takie sytuację od 1 września mogą się zdarzać częściej i o wiele dłużej także musicie być gotowe…na wszystko.
2.     Rozdział znów wyszedł długi i trochę mi się wydaje, że taki niemrawy no ale zostawię go waszej opinii bo jakbym ja zaczęła wymieniać co się mi w nim niepodobna to mogłoby mi to zająć taką samą objętość co notka a nie chciałabym Was zanudzić.
3.     
IX Memoriał Huberta Jerzego Wagnera? Dzięki „uprzejmości” Polsatu go nie oglądam ale denerwuję się nie mnie niż wtedy gdy oglądam chłopaków w akcji. Ale z tego co widzę po wynikach widzę, że na razie z formą to my jesteśmy nadal w spalskich lasach.

4.     
Notkę dodaję przed meczem z Rosją bo nie wiem jaki będzie potem stan mojego ducha.

5.     
Kolejna notka koło następnego tygodnia a jak będzie potem to trochę na ten tam napisałam w punkcie pierwszym. Może być różnie ale o tym będę informować później.

6.     
Wystartowałam z nowym opowiadaniem. Tu jest do niego link<klik>.  Jeśli ktoś ma ochotę to zapraszam serdecznie.

7.     
Znów ogłoszenia wyszły długie ale sprawy są, że tak powiem bieżące i inaczej się nie da. Pozdrawiam i do napisania ;***



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz